- Dobrze, że pozostałości u-boota z Gdańska trafią w końcu na Twierdzę na Wisłoujście - mówi Waldemar Ossowski, dyrektor MHMG. - W naszym zamierzeniu gdańska fortyfikacja oraz okalający ją teren mają opowiadać także o morskim dziedzictwie naszego miasta. Właśnie w tym kierunku planujemy przekształcać teren Szańca Wschodniego. Fragmenty u-boota to tylko element większej, planowanej narracji obejmującej ścieżki zwiedzania poza terenem samego fortu Carre.
Zabytki zostały odnalezione na terenie Stoczni Gdańskiej w marcu 2016 r. Jakim cudem tam przetrwały? Po wojnie fragmenty kadłuba u-boota postanowiono wykorzystać jako schron przeciwlotniczy. Połączono je i zakopano na uboczu, pod ziemią. Na powierzchni znajdował się właz do schronu, teren zarastał krzakami. Przez dziesięciolecia o całej sprawie zapomniano - aż ktoś wszedł do środka i zorientował się z czym ma do czynienia.
Na odnalezione cztery fragmenty niemieckiego U-boota serii VII składają się dwie bliźniacze sekcje: przedrufowa oraz przeddziobowa. Jest to niezwykle cenne znalezisko. Po 1945 r. niemalże wszystkie fragmenty konstrukcyjne wywieziono do Związku Radzieckiego z wyjątkiem kilku, które później użyto jako materiał do konstrukcji schronów i pomieszczeń magazynowych na terenie Stoczni Gdańskiej. Elementy, przypadkowo odkryte w grudniu 2015 r., zostały poddane konserwacji, a następnie przechowywano je na terenie stoczni.
Łączna waga fragmentów to: 47 ton (2 x 16 ton + 2 x 7,5 tony). Wymiary w przybliżeniu: sekcji rufowa (6 x 2,5 x 2,5 m) oraz dziobowa (3 x 2,5 x 2,5).
Zabytki zostaną usadowione na terenie przylegającym do starego budynku magazynowego, który należał wcześniej do Uniwersytetu Gdańskiego, a obecnie do Gminy Miasta Gdańska. Docelowo działka, na której się znajduje ma trafić pod zarząd Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.
Czytaj też:
Zakopany U-Boot. Niezwykłe znalezisko w Stoczni Gdańskiej
U-Boot zostaje w Gdańsku. O mały włos wzięłaby go Warszawa