Czy Śląsk był słabszy od Lechii? Nie. Śląsk walczył, był częściej przy piłce (52 procent przy 48 Lechii), oddał więcej strzałów (11 przy 8 Lechii), jego zawodnicy częściej faulowali (20 przy 16 Lechii). Podopieczni Jana Urbana mieli jeden problem: skuteczność.
Że w ataku będzie źle, wrocławianie przekonali się jeszcze w początkowej fazie meczu. W 18. minucie Jakub Wawrzyniak we własnym polu karnym w wyskoku zagrał piłkę ręką: ewidentny rzut karny. Do piłki podszedł Marcin Robak, strzelił w prawo, Dusan Kuciak wyczuł intencję rywala, rzucił się w stronę, gdzie leciała piłka i sparował ją do boku.
W 35. minucie świetną akcję przeprowadzili wspólnie Milos Krasić i Flavio Paixao, zakończoną technicznym strzałem Marco Paixao. Fenomenalnie wybronił jednak Jakub Słowik.
W końcu piłka zatrzepotała w siatce. W 40. minucie Marco Paixao strzelił pewnie głową po wrzutce z rzutu wolnego Sławomira Peszko. 1:0 dla Lechii.
W 53. minucie pod bramkę Śląska przedarł się Jakub Wawrzyniak, który w polu karnym - z ostrego konta - próbował wgrywać do któregoś z kolegów. Jego zagranie wślizgiem zablokował Piotr Celeban. Sędzia Szymon Marciniak wskazał na „jedenastkę”. Chyba było zagranie ręką kapitana wrocławian. Chyba, bo arbiter główny spotkania po chwili ruszył do „budki” z VAR-em. Rzut karny. Do piłki podszedł Flavio Paixao. Słowik skakał przed linią bramkową, rzucił się w swoją prawą stronę, Portugalczyk strzelił w środek bramki. 2:0.
Goście, którzy wcześniej próbowali atakować gospodarzy (głównie Michał Chrapek, Jakub Kosecki i Robak) przez kolejny kwadrans stanęli, byli apatyczni, pobudził ich dopiero strzał Sito Riery w 71. minucie w poprzeczkę z 18 metrów po dokładnym podaniu Koseckiego z lewej strony.
W 80. minucie na boisku pojawił się Romario Balde, zmieniając Milosa Krasicia. Minęło ledwie kilkanaście sekund, gdy ruszył rajdem prawą stroną, piłka trafia do Flavio Paixao, który wbiegł w pole karne z prawej strony, podał na lewo do brata bliźniaka, ten strzelił pewnie do siatki. 3:0!!! Od tego momentu bracia Paixao w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy mają już wspólnie 101 zdobytych goli!!!
Śląsk odpowiedział skutecznie tylko raz: w 82. minucie Łukasz Madej zmniejszył straty po błędach w obronie gdańszczan m.in. Błażeja Augustyna (Kuciak przy interwencji też nie był bez szans).
Powiedzieli po meczu:
Adam Owen, szkoleniowiec Lechii
- Jestem zadowolony zarówno z wyniku, jak i postawy moich zawodników. Znów strzelamy trzy bramki w meczu u siebie i dobrze zareagowaliśmy po przegranej w poprzednim spotkaniu z Cracovią. Martwi mnie natomiast to, że straciliśmy gola w końcówce spotkania. Przy pewnym prowadzeniu nie powinniśmy dopuszczać do takich sytuacji. Powinniśmy zagrać rozważniej w defensywie.
Jan Urban, szkoleniowiec Śląska
- Mecz z Lechią był wyrównany, a jednak skończyło się ona dwubramkową wygraną gospodarzy. Co do rzutu karnego dla Lechii, to uważam, że to jest kpina. Nasz zawodnik dostaje piłką w klatkę piersiową, a arbiter będąc blisko tej sytuacji dyktuje rzut karny. A trzecią bramkę sami podarowaliśmy Lechii.
Najlepszym piłkarzom na świecie zdarzają się takie sytuacje (o niewykorzystanej "jedenastce" przez Marcina Robaka w 18. minucie - red.). Nawet tak dobremu egzekutorowi, jak Marcin to się przydarzyło.
Następny mecz Lechia gra 8 grudnia na wyjeździe z rewelacją tegorocznego sezonu Górnikiem Zabrze.
Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 3:1 (1:0)
Bramki: M. Paixao (40., 80.), F. Paixao (56. karny) – Madej (82.)
Lechia: Kuciak – Milos, Nunes, Augustyn, Wawrzyniak – Sławczew, Łukasik – F. Paixao, Krasić (80. Balde), Peszko (89. Oliveira) – M. Paixao (83. Kuświk)
Śląsk: Słowik – Pawelec, Celeban, Poprawa, Augusto – Riera, Tarasovs (90. Bergier), Chrapek (70. Łyszczarz), Vacek, Kosecki (80. Madej) – Robak
Żółte kartki: Nunes - Augusto