• Start
  • Wiadomości
  • Można się już podpisać. Na Pomorzu ruszyła w czwartek akcja referendalna przeciw zmianom w edukacji

Można się już podpisać. Na Pomorzu ruszyła w czwartek akcja referendalna przeciw zmianom w edukacji

W Gdańsku i całym województwie 2 lutego ruszyła akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum przeciw reformie edukacji. Podpisy - wspólnie - zbierają ZNP, partia Razem, KOD, .Nowoczesna, PO, Dziewuchy Dziewuchom i inni. Powstała szeroka koalicja chcąca uratować dzieci przed "edu-koszmarem". Podpisy będą zbierane do końca marca.
02.02.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Podpisanie wspólnej deklaracji na rzecz referendum w siedzibie ZNP. W środku, przed mikrofonem, Elżbieta Markowska z ZNP, wokół niej wściekłe matki, które uważają, że rząd traktuje je jak dzieci

Takiego sojuszu jeszcze w Gdańsku i w Polsce nie było. Przy jednym długim stole w siedzibie ZNP spotkały się matki i ojcowie: od radykalnych feministek po zwolenników kapitalizmu, od Feministycznej Brygady Rewolucyjnej i partię Razem po PO i .Nowoczesną.

Byli też przedstawicile KOD, PSL, SLD. 

Co ich połączyło? Sprzeciw wobec PiS-owskiej reformy edukacji.  

Wszyscy - posłanki, politycy, działacze społeczni - są bowiem rodzicami i uważają, że wprowadzana przez obecny rząd reforma zaszkodzi także ich dzieciom.

Ewa Lieder, posłanka .Nowoczesnej z Gdańska: - Moja córka Matylda chodzi do piątej klasy szkoły nr 24 w Gdańsku. Za chwilę zmieni się podstawa programowa i dzieci z czwartej, piątej i szóstej klasy będą miały lukę w wiedzy przyrodniczej i geograficznej. Rodzice z dużych miast jakoś dzieciom może pomogą, ale martwię się o uczniów z małych miasteczek i wsi. Ta reforma jest przeciwko wszystkim dzieciom. Nie będzie ciągłości, a ciągłość w edukacji jest bardzo ważna. Poza tym podręczniki są pisane na kolanie!   

W czwartek 2 lutego w siedzibie Związku Nauczycielstwa Polskiego w Gdańsku podpisano wspólną deklarację poparcia dla referendum przeciwko reformie edukacji.

Jeśli do referendum dojdzie, pytanie referendalne będzie proste: “Czy jest Pan/Pani przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?.”

Żeby jednak referendum się odbyło trzeba zebrać przynajmniej pół miliona podpisów pod wnioskiem. Kto chce go poprzeć, musi na liście podać swoje imię i nazwisko, adres zamieszkania, nr pesel i złożyć podpis.

Czy to referendum jest potrzebne? Elżbieta Markowska, przewodnicząca pomorskiego ZNP wyjaśniła: - Reforma edukacji jest wymierzona w uczniów, nauczycieli i rodziców. Wprowadza chaos organizacyjny i programowy oraz generuje koszty, które poniosą samorządy. A przecież edukacja jest obszarem kluczowym dla rozwoju kraju. To newralgiczna dziedzina życia - zaznaczyła przewodnicząca pomorskiego ZNP. - Dlatego w kwestii edukacji powinni wypowiedzieć się wszyscy obywatele. Ta dyskusja powinna odbywać się ponad podziałami politycznymi. Obecna ekipa rządząca nie skonsultowała tej reformy ze społeczeństwem - stąd pomysł na referendum. Podpisy będziemy zbierać w każdej gminie naszego województwa do końca marca. Zwolenników "dobrej zmiany" w edukacji  jest coraz mniej. Mam nadzieję, że my obywatele, odwrócimy ten "edukoszmar". Głos obywatela nie może być pominięty!    

Czy to referendum nie jest wymierzone w zwolenników PiS? Elżbieta Markowska: - Każdy ma prawo na tej deklaracji się podpisać, czy jest zrzeszony czy nie, bez względu na przynależność i sympatie polityczne. Ta reforma dotyka dzieci wszystkich rodziców, od lewa do prawa.

Na spotkaniu nie było przedstawicieli NSZZ Solidarność. Ich nieobecność tak skomentował poseł PO Adam Korol: -  Co prawda władze Soliadrności, tzw. góra, jest za reformą edukacji, ale mam nadzieję, że zwykli nauczyciele, którzy są członkami nauczycielskiej Solidarności, ci z dołów, podpiszą nasze listy. Wiem, że oni też się boją tej reformy. 

Korol mówił też: - Jestem wściekły jako rodzic, którego dziecko ta pseudoreforma dotknie. Jesteśmy - jako PO - przygotowani do zbierania głosów, mamy struktury, mamy 20 przedstawicieli w powiatach, udostępniamy wszystkie nasze biura poselskie i senatorskie do zbierania podpisów.

Zapytaliśmy Ewę Lieder z .Nowoczesnej, czy nie sądzi, że nawet jeśli uda się zebrać pół miliona podpisów pod wnioskiem o referendum, to i tak PiS wrzuci je do niszczarki? Lieder: - Pojedynczy posłowie PiS mówią prywatnie różne rzeczy, ale głosują tak, jak każe prezes Kaczyński. Koniec końców to prezes PiS zdecyduje, czy nasze podpisy wyrzucić do kosza czy przyjąć. Zobaczymy, co zrobią; obiecali słuchać suwerena i może wreszcie wysłuchają, bo ilość podpisów może być przytłaczająca.

Organizatorzy spodziewają się nawet dwóch, trzech milionów podpisów. Są optymistami. 

Przedstawicielce partii lewicowej Razem wcale nie było łatwo usiąść przy jednym stole z PO czy .Nowoczesną. Ale koniec końców zdecydowała chęć okazania silnego, wspólnego sprzeciwu wobec reformy edukacji. Anna Górska z Razem mówiła: - Referendum to w tej chwili jedyny rozsądny pomysł. Musimy powstrzymać ten chaos! Zakładane zmiany wprowadzają niepewność i destrukcję. Też jestem matką i z niepokojem przyglądam się temu wszystkiemu. To nieprawda, że zapłacą tylko nasze dzieci. Zapłacimy też my, rodzice, i to bardzo konkretnie. Po prostu zaczniemy “bulić” za szkoły prywatne.

Co dalej? Podpisy na listach są już zbierane. W akcję włączyli się lokalni politycy, członkowie i sympatycy KOD, działaczki grupy Dziewuchy Dziewuchom, inne organizacje, struktury formalne i nieformalne. 

Wszelkie potrzebne informacje można znaleźć na stronie www.referendum-szkolne.pl. Tam też można pobrać listę, jeśli ktoś ma ochotę zbierać podpisy wśród znajomych bądź sąsiadów. Później może oddać je do jednego z wielu lokalnych komitetów, choćby w ZNP, w biurze poselskim PO czy .Nowoczesnej.  

Na koniec Elżbieta Markowska z ZNP powiedziała, że być może 10 bądź 13 marca ZNP zorganizuje w całej Polsce jednodniowy strajk nauczycieli.


TV

Na Srebrnej posadzono mikrolas