• Start
  • Wiadomości
  • Tłusty czwartek. Zobacz jak robią pączki w cukierni "Paradowski"

Tłusty czwartek - poznaj historię najstarszej cukierni w Gdańsku, zobacz jak robią pączki

Wśród gdańskich cukierni ta ma zdecydowanie najdłuższą historię. Stefan i Irena Paradowscy przyjechali do Gdańska w marcu 1945 roku, gdy jeszcze dymiły ruiny historycznej części miasta. Dolny Wrzeszcz stał niemal nienaruszony, nadawał się do zamieszkania - a nawet była tutaj mała poniemiecka piekarnia. Paradowscy zakasali rękawy, 79 lat później ich syn Andrzej pokazuje nam, jak się robi pyszne pączki.
07.02.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Na zdjęciu jest starszy mężczyzna, który stoi za ladą cukierniczą, trzymając tacę z pączkami. Jest ubrany w roboczy fartuch i ma przyjazny wyraz twarzy, a za nim widoczne są półki z różnymi wypiekami. Scena przedstawia właściciela cukierni prezentującego swoje produkty.
Andrzej Paradowski rodzinny biznes przejął po rodzicach. To najstarsza cukiernia w Gdańsku
fot. Piotr Wittman/www.gdansk.pl

Smacznie, historycznie i malarsko - niezwykła książka kucharska “Smaki Gdańska”

Warszawa. Życie utracone

Nie byłoby we Wrzeszczu Cukierni Paradowski, gdyby nie tragedia Powstania Warszawskiego.

Stefan Paradowski dobrze radził sobie w stolicy. Fachu cukiernika nauczył się przed wojną nie byle gdzie, bo w kawiarni “Ziemiańska” przy ul. Mazowieckiej. Lokal był stałym miejscem spotkań warszawskich literatów, dziennikarzy, artystów. Słodkościami, które młody Stefan Paradowski przyrządzał pod okiem swoich szefów, zajadali się Tuwim, Pawlikowska-Jasnorzewska, Iłłakowiczówna, Ginczanka, Gombrowicz.

Radził sobie też pod niemiecką okupacją. Założył własną cukiernię przy Filtrowej. Ożenił się z Ireną, zamieszkali przy Tamce. Razem prowadzili zakład. 

Stefan miał dwóch braci, Wacława i Edwarda. Byli w AK, poszli 1 sierpnia 1944 roku do powstania. Edek poległ 14 września w Śródmieściu.

Powstanie obróciło Warszawę w ruinę. Potem Niemcy jeszcze przez całą jesień wyburzali miasto, kwartał po kwartale. Trudno było wyobrazić sobie, że zamordowana Warszawa kiedykolwiek wróci do życia.

Jak powstają pączki w cukierni Paradowskiego? Zobacz galerię zdjęć

Mój Gdańsk 2023 - wystawa w Forum Gdańsk. Weź udział w kolejnej edycji konkursu foto

Pionierzy polskiego Gdańska

Pod koniec zimy Stefan z Ireną ruszyli w drogę. Cały ich dobytek stanowiła jedna walizka.

- Wsiedli do pociągu byle jakiego, nie mieli pojęcia, dokąd ich zawiezie - mówi Andrzej Paradowski, który po rodzicach przejął rodzinny biznes i prowadzi go do dzisiaj.

Wysiedli w Gdańsku, ale tak naprawdę należałoby mówić o ostatnich dniach hitlerowskiego Danzig. Był koniec marca 1945 roku. Istniały jeszcze niemieckie punkty oporu, tu i ówdzie trwały walki. 

Marzec 1945 - co w tamtych dniach działo się w Gdańsku? Dr Jan Daniluk specjalnie dla naszego portalu

Dolny Wrzeszcz stał niemal nienaruszony. Kamienica przy dzisiejszej ul. Wajdeloty 11 była wyjątkowa. Na parterze znajdowała się piekarnia z kaflowym piecem do pieczenia chleba. Pomieszczenia były zdewastowane, w tamtych dniach służyły jako wojenny szpital. Piec nie działał. Paradowscy dostali przydział na ten lokal z Ministerstwa Aprowizacji. Trzeba było wszystko krok po kroku doprowadzić do porządku: remont pomieszczeń, odnowienie pieca. W maju - pierwsza dostawa mąki. Na początku wszystek chleb odbierało wojsko, na potrzeby własne i ludności cywilnej.

Paradowscy zamieszkali nad piekarnią. Z czasem uruchomili produkcję ciastek i ciast. Pan Stefan w latach 1945-1947 był starszym Cechu Cukierników. 

W ślad za bratem, do Gdańska sprowadził się Wacław Paradowski z rodziną. Założył zakład fryzjerski po drugiej stronie ulicy Wajdeloty, pod numerem 18.

NASZ FILM Z CUKIERNI PARADOWSKI:

 

Z komuny do nowych czasów

W roku 1954 komunistyczne władze odebrały Paradowskim piekarnię, pod pretekstem “uspołecznienia” środków produkcji. Nadal mieszkali przy Wajdeloty 11: na piętrze kamienicy, na dole prowadzili sklepik, choć wypiekami zajmowała się spółdzielnia. 

To były trudne chwile. Stefan Paradowski pojechał szukać nowych możliwości do Nowej Huty, ale w końcu wrócił do Gdańska i zatrudnił się jako technolog żywności w Powszechnej Spółdzielni Spożywców “Społem”. Był przedsiębiorczy, znalazł sposób na przekonanie pezetpeerowskich biurokratów - dali mu przydział na prowadzenie pamiętającej Wolne Miasto Gdańsk piekarni przy ul. Wallenroda 18. Dzięki temu, cukierniczego fachu nauczył się Andrzej Paradowski. Chłopak kształcił się, w roku 1974 zrobił maturę, potem ukończył budownictwo lądowe na Politechnice Gdańskiej; jednocześnie pomagał ojcu, wreszcie zdecydował się na przejęcie od niego rodzinnej firmy. Gdy odbierał na uczelni dyplom, usłyszał od swojego dziekana: "Witam najlepszego cukiernika pośród inżynierów!".

Po latach Andrzej Paradowski odzyskał zakład rodziców przy Wajdeloty. Spółdzielnia splajtowała, a on miał wszystko, co było potrzebne do wznowienia produkcji. Przeprowadził gruntowny remont, wymienił instalacje, kupił nowe wyposażenie. Z sentymentu zostawił jedną przedwojenną maszynę. 

Andrzej Paradowski ma też zasługi dla rewitalizacji Dolnego Wrzeszcza. Jego pomysłem było “Święto ulicy Wajdeloty” - doroczna impreza, na którą zdarza się, że przychodzi 7 tysięcy osób. Dolny Wrzeszcz dzięki staraniom mieszkańców i władz samorządowych w ciągu ostatnich dziesięcioleci zmienił się bardzo korzystnie.

Kawa, herbata, a może czekolada? Filmy o napojach dawnych gdańszczan od Muzeum Archeologicznego

Na zdjęciu jest kobieta w białym nakryciu głowy, prawdopodobnie cukierniczka, która układa pączki na blasze w cukierni. Wokół niej są różne składniki i posypki, takie jak cukier puder i kruszonka, przygotowane do dekorowania pączków. Scena ta przedstawia etap produkcji pączków, gdzie skupienie i staranność są kluczowe dla jakości końcowego produktu.
Tłusty czwartek - święto każdego cukiernika i smakosza. Tego dnia możemy pochłaniać kalorie bez wyrzutów sumienia
fot. Piotr Wittman/www.gdansk.pl

Tłusty czwartek, czyli święto

Cukiernia “Paradowski” trzyma się starych, sprawdzonych receptur, nie stosuje ulepszaczy. To w tej branży jedna z najlepszych firm w mieście. Na co dzień wciąż sprzedaje swoje wyroby w sklepiku przy Wajdeloty 11. Przez lata robiła słodycze na zamówienie Portu Lotniczego Gdańsk, obsługuje kateringowo imprezy jubileuszowe, konferencje. Deserów od Paradowskiego kosztował podczas wizyty w Gdańsku prezydent USA George Bush senior - było to podczas spotkania z Lechem Wałęsą w restauracji “Pod Łososiem”.

Zapytaliśmy Andrzeja Paradowskiego o tłusty czwartek. 

- Dla każdego szanującego się cukiernika jest to święto - odpowiada. 

Stwierdzenie to należy rozumieć dosłownie, jak i w przenośni. Dla katolików tłusty czwartek jest zapowiedzią najważniejszego ze świąt: przypada na 52 dni przed Wielkanocą. Jest to zarazem ostatni czwartek przed rozpoczęciem wielkiego postu. W tym roku dzień objadania się pączkami, ale także chruścikami, przypada na 8 lutego. W walentynki, 14 lutego, będzie już środa popielcowa. Wielkanoc jest świętem ruchomym, zależnym od terminu pierwszej wiosennej pełni księżyca - w tym roku święta przyjdą wcześnie, bo już 31 marca.

Na zdjęciu jest młoda kobieta w białym uniformie i czapce cukiernika, która układa pączki na blasze w przestrzeni przemysłowej kuchni. W tle widać drugą osobę pracującą przy maszynie do ciasta, a całe pomieszczenie jest profesjonalnym zakładem cukierniczym. Atmosfera zdjęcia jest ruchliwa i pokazuje codzienną pracę w produkcji wypieków.
Cukiernia “Paradowski” w tłusty czwartek oferuje 10 rodzajów pączków - są większe niż zwykle, nadziewane i ozdabiane
fot. Piotr Wittman/www.gdansk.pl

Cukiernia “Paradowski” w każdy tłusty czwartek stara się, żeby oferta była wyjątkowa. Klienci tego dnia mogą spróbować aż 10 rodzajów pączków - są większe niż zwykle, nadziewane i ozdabiane “na bogato”. Produkcja idzie na bieżąco. Andrzej Paradowski stawia sobie za punkt honoru, żeby do rąk klientów trafiały jeszcze ciepłe pączki.

- Jaki jest rekord firmy?

- Powiem szczerze, że tak do tego nie podchodzę - odpowiada Andrzej Paradowski. - Naprawdę nie wiem, ile pączków i w który tłusty czwartek. Dla mnie rekordem jest, że prowadzę firmę, która istnieje od 1945 roku. Za rok będziemy obchodzić 80-lecie! Najważniejszym jednak rekordem jest to, że chyba nie było klienta, który byłby z naszych wyrobów niezadowolony. Naszą ambicją jest, żeby tak było dalej.

TV

Finał świątecznej akcji „Każdy może pomóc”. Wymarzone prezenty jadą do dzieci i seniorów