• Start
  • Wiadomości
  • Teresa Blacharska, skarbnik Miasta odchodzi po 52 latach pracy dla Gdańska ROZMOWA

Teresa Blacharska, skarbnik Miasta odchodzi po 52 latach pracy dla Gdańska ROZMOWA

Prezydent Paweł Adamowicz mawiał o niej “moja minister finansów”. W Urzędzie Miejskim w Gdańsku przepracowała 52 lata, mając przez ostatnią dekadę istotny wpływ na dyscyplinę finansową gminy. Teresa Blacharska w piątek, 31 stycznia 2020 roku, po raz ostatni usiądzie przy swoim biurku w pracy - od lutego przechodzi na upragnioną emeryturę.
30.01.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Teresa Blacharska: - Mam dziś 72 lata, i choć uwielbiam moją pracę, muszę brać pod uwagę inne sprawy. Moje życie to także wspaniała rodzina, prywatne pasje. Chcę się tym cieszyć, póki jest zdrowie
Teresa Blacharska: - Mam dziś 72 lata, i choć uwielbiam moją pracę, muszę brać pod uwagę inne sprawy. Moje życie to także wspaniała rodzina, prywatne pasje. Chcę się tym cieszyć, póki jest zdrowie
fot. Renata Dąbrowska/UMG

 

Ile pani miała lat, gdy po raz pierwszy przyszła do pracy w Urzędzie Miejskim?

- Dziewiętnaście. 1967 rok. Instytucja nie nazywała się wtedy Urząd Miejski w Gdańsku, ale Miejska Rada Narodowa. Nie dostałam się na studia - na ekonomię i musiałam iść do pracy. Trafiłam do księgowości i tak zostało. Zawsze lubiłam liczby, w pewnym sensie one do mnie przemawiają, snują swoją opowieść. Gdy mi się w tej opowieści coś nie zgadza, od razu to słyszę. Studia zrobiłam wieczorowo, potem studia podyplomowe. 


Pani życie zawodowe przypadło na dwie zupełnie różne epoki. Najpierw 22 lata w PRL-u, potem trzy dekady w wolnej Polsce. Na ile w tym czasie zmieniły się realia funkcjonowania miasta? 

- To w ogóle są nieporównywalne realia. W czasach PRL budżet był ustalany centralnie, w Warszawie, na podstawie wskaźników. Pieniądze przychodziły przez wojewodę. Władze miasta miały po prostu za zadanie zmieścić się w tym budżecie. I trzeba przede wszystkim pamiętać, że władze były obsadzone przez ludzi PZPR, nie było żadnych wyborów, ani myślenia samorządowego. Z góry przychodziły polecenia od jednych towarzyszy, a inni towarzysze je wykonywali.

Najwięcej oczywiście zmieniło się w czasie dwudziestoletnich rządów prezydenta Adamowicza. Te wszystkie wielkie inwestycje infrastrukturalne, pozyskiwanie nowych terenów pod rozwój gospodarczy. Ogromne znaczenie miało wejście Polski do Unii Europejskiej, możliwość pozyskiwania europejskich środków pomocowych. Gdańsk dobrze się do tego przygotował i wykorzystał swoją szansę. Dziś należymy do przodujących samorządów w kraju.

Teresa Blacharska o inwestycjach: - Ogromne znaczenie miało wejście Polski do Unii Europejskiej, możliwość pozyskiwania europejskich środków pomocowych. Gdańsk dobrze się do tego przygotował i wykorzystał swoją szansę. Dziś należymy do przodujących samorządów w kraju
Teresa Blacharska: - Ogromne znaczenie miało wejście Polski do Unii Europejskiej, możliwość pozyskiwania europejskich środków pomocowych. Gdańsk dobrze się do tego przygotował i wykorzystał swoją szansę. Dziś należymy do przodujących samorządów w kraju
fot. Jerzy Pinkas/gdansk.pl



Przełomem był maj 1990 roku, pierwsze w Polsce od czasów przedwojennych wybory samorządowe. W tym roku będziemy obchodzić 30-lecie odrodzonego samorządu terytorialnego w naszym kraju. Jakie zmiany były najistotniejsze w porównaniu z PRL?

- Gminy zyskały własne budżety, zyskały wpływ na ich kształtowanie. Wydatki znalazły się pod kontrolą rad gmin, rad miast. Do wyborów samorządowych poszło młode pokolenie, ludzie z nowymi pomysłami, nową energią. Wielu ideowców, którzy marzyli o tym, żeby ich miasta choć trochę zaczęły przypominać te, które są na Zachodzie. I każdy z prezydentów ma swój wkład w ten sukces: Jacek Starościak, Franciszek Jamroż, Tomasz Posadzki. Nie zawsze przebiegało to bez problemów, czy skandali, ale po trzydziestu latach widać, że praca samorządów przyniosła lepsze owoce, niż można było przypuszczać. Łatwo to dostrzec na przykładzie Gdańska. 



Zawsze elegancka, rzeczowa, profesjonalna. Teresa Blacharska tak była zajęta pracą, że nie zastanawiała się, ile czasu spędziła w gdańskim magistracie. Z wyliczeń przygotowanych przez dział kadr okazało się, że 52 lata
Zawsze elegancka, rzeczowa, profesjonalna. Teresa Blacharska tak była zajęta pracą, że nie zastanawiała się, ile czasu spędziła w gdańskim magistracie. Z wyliczeń przygotowanych przez dział kadr okazało się, że 52 lata
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl


To prawda, że chciała pani przejść na emeryturę już wcześniej, ale prezydent Paweł Adamowicz poprosił o odłożenie tej decyzji w czasie?

Teresa Blacharska: - Tak było. Mam dziś 72 lata, i choć uwielbiam moją pracę, muszę brać pod uwagę inne sprawy. Moje życie to także wspaniała rodzina, prywatne pasje. Chcę się tym cieszyć, póki jest zdrowie. I tak przedstawiłam to panu prezydentowi - że nie wiem, ile jeszcze pożyję, a chciałabym przeznaczyć ten czas dla moich bliskich, na piesze wędrówki, nadrobienie zaległości w lekturach, bo wciąż są jakieś rozpoczęte i nie przeczytane książki. 

 

Kiedy chciała pani odejść na emeryturę po raz pierwszy?

- Z początkiem stycznia 2018 roku. Wtedy prezydent Adamowicz powiedział: “Słuchaj, nie możesz tak. Zostań przynajmniej do końca tej kadencji”. Więc zostałam. Jesienią Paweł Adamowicz wygrał wybory prezydenckie i temat wrócił. Pamiętam jak dziś tę rozmowę. Prezydent przyszedł do mojego gabinetu w czwartek, 10 stycznia 2019 roku.

 

Jak to: przyszedł na rozmowę? Prezydent raczej wzywa na rozmowę do swojego gabinetu.

- On przyszedł. Taki po prostu był. Nic niezwykłego w jego przypadku. Odwiedzał pracowników w pokojach, po prostu zachodził. Swój autorytet budował na ogromnej wiedzy i pracy dla miasta. Nie musiał udawać niedostępnego.  

Teresa Blacharska o Szefie: - Odwiedzał pracowników w pokojach, po prostu zachodził. Swój autorytet budował na ogromnej wiedzy i pracy dla miasta. Nie musiał udawać niedostępnego
Teresa Blacharska o Szefie: - Odwiedzał pracowników w pokojach, po prostu zachodził. Swój autorytet budował na ogromnej wiedzy i pracy dla miasta. Nie musiał udawać niedostępnego
fot. Jerzy Pinkas/gdansk.pl

 

Jak potoczyła się tamta czwartkowa rozmowa, 10 stycznia 2019 roku?

- Siedziałam przy moim biurku, a prezydent wszedł, usiadł po prostu naprzeciwko mnie, przy stoliku dla gości i mówi: “To jakie Teresa masz plany?”. Ja, że mogę zostać do października, ale to jest ostateczny termin, bo nie chcę całego życia spędzić w pracy. A prezydent na to: “Wiesz, jak dobrze nam się współpracuje i jak ważne to jest dla Gdańska. Proszę przemyśl jeszcze, czy nie da się dłużej. Dziś mamy czwartek, wrócimy do tej rozmowy w poniedziałek”. W niedzielę został śmiertelnie raniony nożem, a w poniedziałek już nie żył. Mam poczucie, że w moim życiu zabrakło tej rozmowy. Że się przed Szefem do końca nie rozliczyłam z mojej pracy, że nie podziękowałam mu za te wszystkie lata.

 

Paweł Adamowicz był ostro atakowany przez przeciwników politycznych, szczególnie w ostatnich latach. Zarzucano mu nieuczciwość. W mediach tego typu oskarżenia wybrzmiały setki, tysiące razy. Pani to nie przeszkadzało, nie budziło wątpliwości? 

- Przeszkadzało, bo to były ataki bardzo niesprawiedliwe i widziałam, ile sprawiają bólu. Wątpliwości nie miałam, ponieważ pracowałam z Pawłem Adamowiczem przez dwadzieścia lat, a od 2009 roku jako skarbnik Miasta. Nigdy nie pozwoliłabym sobie na pracę dla kogoś, kto jest nieuczciwy. To się po prostu wie: obserwujesz, słuchasz, widzisz jak ten ktoś zachowuje się w trudnych sytuacjach. Paweł Adamowicz był więcej niż uczciwym człowiekiem. To był człowiek wrażliwy, całkowicie oddany Gdańskowi i jego mieszkańcom. Mało kto zdaje sobie sprawę, ile uwagi i swoich prywatnych pieniędzy poświęcił ludziom biednym, skrzywdzonym przez los. Ciągle myślał, jak coś ulepszyć - a to dla seniorów, a to dla młodych matek. Mówię to wprost, bo odchodzę na emeryturę i nikt nie może mnie posądzić, że komuś chcę się przypodobać. Paweł Adamowicz był wspaniałym człowiekiem i wspaniałym prezydentem. Przez lata traktowany był podle i niesprawiedliwie, a jego śmierć to tragedia dla Gdańska i całej Polski. 

bo2018-009_798x533
Na zdjęciu: Konferencja prasowa w sprawie miejskiego budżetu. Rok 2018. O Teresie Blacharskiej prezydent Paweł Adamowicz mówił: “moja minister finansów”
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl
 


Jednak nieścisłości w oświadczeniach majątkowych były faktem. I to one stały się powodem szczególnie zaciekłych ataków.

- Przecież tam nie było niczego, co można by ukryć przed fiskusem. Wszystko opodatkowane, legalne. Te nieszczęsne rozbieżności w oświadczeniach majątkowych, to nie były błędy popełnione przez prezydenta Adamowicza. On był wiecznie zabiegany, ktoś te oświadczenia wypełniał za niego. Prezydent zaufał komuś, kto nie zdawał sobie sprawy, jakie to może pociągnąć za sobą kłopoty. Ale to były błędy, a nie żadne ciemne sprawy. Legalnie kupione mieszkania, legalnie pozaciągane kredyty. 

 

Mówił, że gdyby rzeczywiście popełnił przestępstwo, Ziobro wywiózł by go “w kibitce na Sybir”. Przez lata jakoś nie wywiózł, choć część mediów zrobiła z Adamowicza wroga publicznego numer jeden. 

- No właśnie.

 

Miał jakieś wady?

- Oczywiście, że miał, jak każdy. Być może największą był jego pracoholizm. Służba dla Miasta od rana do wieczora, często przez siedem dni w tygodniu. To było takie “życie na haju”. Wymagał, by wszyscy wokół niego pracowali jak on, a nie każdy jest w stanie dotrzymać kroku. Trzeba być młodym i silnym, żeby dać radę. To oczywiście było dobre dla Gdańska, ale gdy doszłam do siedemdziesiątki, musiałam zadać sobie pytanie, czy dalej tak chcę. 

 

Teresa Blacharska i prezydent Aleksandra Dulkiewicz podczas gali konkursu Opiekunka Roku. Teresa Blacharska mówi: - Na emeryturę odchodzę spokojna, ponieważ wiem, że dla prezydent Aleksandry Dulkiewicz finansów Miasta będą pilnowały osoby uczciwe i dobrze przygotowane. Skarbnikiem będzie Izabela Kuś, jej zastępczynią - Emilia Kosińska.
Teresa Blacharska i prezydent Aleksandra Dulkiewicz podczas gali konkursu Opiekunka Roku. Teresa Blacharska mówi: - Na emeryturę odchodzę spokojna, ponieważ wiem, że dla prezydent Aleksandry Dulkiewicz finansów Miasta będą pilnowały osoby uczciwe i dobrze przygotowane. Skarbnikiem będzie Izabela Kuś, jej zastępczynią - Emilia Kosińska.
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

 

W jakim stanie są finanse Gdańska?

- W dobrym, co potwierdzają analizy niezależnych agencji ratingowych. To było jedno z podstawowych założeń polityki prezydenta Adamowicza: dyscyplina finansowa, niezadłużanie Gdańska ponad to, co konieczne, by sfinansować inwestycje, które zaprocentują w przyszłości. W 2009 roku, gdy Paweł Adamowicz zaproponował, bym została skarbnikiem Miasta, takie właśnie dostałam zadania od prezydenta. Miałam uszczelnić system finansowy, zracjonalizować wydatki. Niektórzy mieli prawo uważać mnie za nieprzyjemną osobę, bo wszystko sprawdzałam, ale mam poczucie, że moje zadanie zostało wykonane. Na emeryturę odchodzę spokojna, ponieważ wiem, że dla prezydent Aleksandry Dulkiewicz finansów Miasta będą pilnowały osoby uczciwe i dobrze przygotowane. Skarbnikiem będzie Izabela Kuś, jej zastępczynią - Emilia Kosińska.



I co pani zrobi z tym nadmiarem wolnego czasu na emeryturze?

- Już mam plany, więc na pewno nie będę się nudzić. Po pierwsze, życie rodzinne. Mam dwie córki, troje wnuków i męża, w którym wciąż zakochana jestem po uszy od 55 lat, bo został moim chłopakiem, gdy byłam siedemnastolatką. W tym roku będziemy świętować 50-lecie małżeństwa, złote gody. Mam domek na wsi, więc chcę trochę nacieszyć się życiem wśród przyrody, a przy tym uwielbiam wędrówki przez pola i lasy. Z mężem i małym gronem przyjaciół wybierzemy się na wyprawę do Gruzji, która jest dla mnie wielkim i pozytywnym odkryciem. To wspaniały kraj, wspaniali, życzliwi ludzie. Chcemy pojechać w mniej uczęszczane rejony, gdzie zwykle nie dociera ruch turystyczny. No i jeszcze książki, dużo książek do przeczytania. Mam kilka rozpoczętych lektur i wciąż niedokończonych z braku czasu. Mąż się śmieje, że jedna z książek wciąż ma zakładkę na czterdziestej stronie.

 

Jak mąż ma na imię?

- Marek.

 

Życzę pani wielu spełnionych lektur i udanych podróży z panem Markiem. I dużo zdrowia. Na emeryturze nie przestanie się pani chyba interesować Gdańskiem?

 - Oczywiście, że nie przestanę. Gdańsk to moje miasto.


CZYTAJ:

Miasto Gdańsk będzie miało nową panią skarbnik. Teresę Blacharską zastąpi na stanowisku Izabela Kuś

TV

Mieszkańcy Młynisk i prezydent Gdańska przy jednym stole