Autor sztuki, Marian Pankowski to zmarły w 2011 roku poeta, prozaik, krytyk literacki i tłumacz. Żołnierz kampanii wrześniowej, członek Związku Walki Zbrojnej, więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Nordhausen, Gross-Rosen i Bergen-Belsen. Po wojnie mieszkał w Belgii, gdzie ukończył studia slawistyczne i pracował jako wykładowca współczesnej literatury polskiej oraz lektor języka polskiego na uniwersytecie Universite Libre w Brukseli. W latach 50. współpracował z paryską Kulturą.
Jego sztuka “Śmierć białej pończochy” opowiada o losach Jadwigi, XIV-wiecznej królowej Polski, kanonizowanej w latach 80. przez Kościół katolicki, patronce Polski, która jako 14-latka poślubiona została Jagielle. Akt zamążpójścia pieczętował unię polsko-litewską, przyspieszył chrzest Litwy i wzmocnił pozycję Polski w regionie. Święta Jadwiga nie zasiadała jako królowa Polski na tronie zbyt długo. Historycy nie są pewni czy zmarła w połogu czy wcześniej, będąc w zaawansowanej ciąży. W każdym razie ani ona, ani jej potomstowo eksperymentu kobieta-dziecko i dojrzały mężczyzna nie przeżyło.
Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże, reżyser spektaklu: - Ten tekst w różnych momentach mojego teatralnego życia mnie inspirował. Pierwszy raz przeczytałem go ponad 20 lat temu, jeszcze podczas studiów na wydziale reżyserii. Już wtedy chciałem coś z tym zrobić. Potem, jako reżyser funkcjonujący w przestrzeni teatralnej próbowałem do sztuki wrócić, ale albo nie był to dobry moment, albo konotacja historyczna i współczesność nie do końca ze sobą grały. Teraz mam wrażenie, że w spektaklu dotykamy wielu płaszczyzn, mitów i poruszamy tematy, które są w dzisiejszym świecie gorące.
Sztuka oparta jest na faktach, ale myliłby się ktoś, sądząc że wspaniale wpisuje się w obecną narrację gloryfikującą “siłę oręża polskiego”. Być może własne doświadczenia wojenne sprawiły, że Pankowski podejmując tematy historyczne daleki był od ukazywania ich w sposób podniosły. Celebrowanie historii i epatowanie patosem to nie jego specjalność. Taka też jest treść sztuki “Śmierć białej pończochy”. Czego więc możemy spodziewać się po gdańskiej premierze? Niczego grzecznego.
Adam Orzechowski: - Pankowski nakłuwał wszystko, co jest niepotrzebnym patosem. I nie chodzi o stereotypy, nasze wyobrażenia związane z Jadwigą czy Jagiełłą, który zresztą do końca nie nauczył się mówić po polsku, Długosz go nie lubił, Pankowski też nie, choć miał przecież zasługi dla Polski. Ten spektakl jednak nie jest o zasługach. Pokazujemy dziecko, które ma 14 lat i jest przymuszane do ofiary za ojczyznę. Myślę, że kontekst prokobiecy czy antypatriarchalny wyłania się tu wyraźnie. Pankowski napisał sztukę w 1973 roku i był raczej profetyczny, bo o feminizmie nie mówiło się wtedy wiele na świecie. W Polsce również. Ja nawet uważam, że to jest sztuka o miłości.
Opinię reżysera potwierdza grająca rolę Jadwigi Magdalena Gorzelańczyk, pracująca w Wybrzeżu od roku aktorka młodego pokolenia, która zadebiutowała w gdańskim teatrze w spektaklu “Mary Page Marlowe” rolą wyrazistą i intensywną.
Magdalena Gorzelańczyk: - Jadwiga była osobą wychowaną w zachodniej kulturze, w dworskich obrzędach. Wykształconą, znającą języki, bardzo młodą. Poślubioną jako dziecko, również nieletniemu, habsburskiemu księciu. Jeśli nawet był to tylko akt prawny, w jej głowie musiał rodzić się obraz młodego księcia. I nagle cały ten jej dotychczasowy świat legł w gruzach. Kochała Wilhelma i była bardzo wierząca, więc zerwanie ślubów złożonych przed Bogiem, usprawiedliwianie tego polityczną koniecznością i ślub z kimś, kto w boga nie wierzy, był dla niej szokiem i wielką krzywdą. Jadwiga została brutalnie mówiąc - sprzedana. Za kwotę, którą znamy, wręczoną Austriakom, aby można było zerwać pierwsze śluby. Trafiła do świata, który wg niej był barbarzyński. Marzyła o księciu na białym koniu, a tu pojawia się dzikus, który tylko chce począć potomka, żeby korona Polska mogła znaczyć więcej niż do tej pory. Pankowski nie przekłamał w sztuce historii, ale ani on, ani my nie skupiamy się na przedstawianiu postaci w sposób monumentalny. Ukazujemy dramat człowieka traktowanego przedmiotowo. Ale też to, co robi z ludźmi władza.
Pewnych konotacji personalnych z przedstawieniem “Mary Page Marlowe” będzie w tej premierze więcej. “Śmierć białej pończochy” reżyseruje Adam Orzechowski, a muzykę przygotowuje Marcin Nenko. Wtedy powstały kompozycje wyraziste, zapadające w pamięć. Teraz zanosi się nawet na mocniejszy efekt. Muzyka pełni bowiem w sztuce ważną rolę. Sam Pankowski zaplanował jej w tekście dużo, dawał szczegółowe wskazówki w didaskaliach.
Marcin Nenko: - Sztuka opowiada o dramacie młodej dziewczyny, która została wydana za starego dziada. Mogło to spotkać królową Jadwigę w XIV wieku, ale spotkało to też moją babcię w XX-wieku - miała tylko 16 lat, a wyszła za mąż na 32-letniego mężczyznę, mojego dziadka. Musiała mu się podporządkować, urodziła piątkę dzieci.
Możemy mieć wrażenie, że nas to już nie dotyczy, bo kulturowo jesteśmy gdzie indziej, a nierówności społeczne pod względem płci zostały wyrównane, ale tak naprawdę, myślę że gdybyśmy zajrzeli do domów niejednego Polaka, to okazałoby się, że i przemoc fizyczna i psychiczna cały czas mają się dobrze.
Spektakl ma wydźwięk bardzo szowinistyczny, drapieżny, pokazuje przewrotnie jak mężczyźni nadają pewien kierunek, rządzą kobietami. Można go oceniać wg swoich wartości - jako dobry albo zły, ale wykręciliśmy go bardzo mocno i główna postać, nasza Jadwisia ma ciekawe życie.
Na scenie zobaczymy zespół barbarzyńców, co sugerują już ich kostiumy, złożony z aktorów Teatru Wybrzeże.
Marcin Nenko: - Okazało się, że aktorzy Teatru Wybrzeże są bardzo uzdolnieni muzycznie, grają na basie, na perkusji... Przyniosłem więc wszystkie swoje instrumenty, rozdałem wedle upodobań i w miesiąc stworzyliśmy całkiem nieźle grający zespół. Muzyka w spektaklu ma oddawać emocje dziewczyny. Historia jest uniwersalna, więc nie musimy przytaczać XIV-wiecznych realiów muzycznych. Mamy tu utwory rockowe, punkowe, niektóre mogą kojarzyć się z Breakoutem czy Kazikiem, ale też muzykę abstrakcyjną i ilustracyjną. Jest kolorowo.
ŚMIERĆ BIAŁEJ POŃCZOCHY, premiera spektaklu w sobotę, 24 marca 2018 roku, na Dużej Scenie Teatrzu Wybrzeże. Kolejne spektakle: 25, 27, 28 marca oraz 14 i 15 kwietnia 2018 r.
Marian Pankowski ŚMIERĆ BIAŁEJ POŃCZOCHY Reżyseria: Adam Orzechowski Dramaturg: Radosław Paczocha Scenografia, kostiumy, światło: Magdalena Gajewska Projekcje, video: Eliasz Styrna Muzyka: Marcin Nenko Asystent reżysera: Dorota Androsz Inspicjent - sufler, Agnieszka Szczepaniak W spektaklu występują: Magdalena Gorzelańczyk - Jadwiga, Krzysztof Matuszewski - Jagiełło, Dorota Androsz - Matka Jadwigi, Agata Woźnicka - Szpiegini, Wilhelm i Inne, Jakub Mróz - Krzyżak alias Pątnik, Robert Ninkiewicz - Biskup, Maciej Konopiński, Marcin Miodek, Grzegorz Otrębski, Piotr Witkowski - Wojowie, Posłowie Litewscy, Młociarze, Kusznicy, Dusiciele, Marcin Nenko - Muzyka Na Żywo alias Błazen Królewski. |