Niedzielne, senne popołudnie na przedmieściach. W domu z ogrodem inteligencka rodzina z zamożnej klasy średniej gra w Monopol: mąż - Pan Schuster, jego Żona, Szwagierka i Teściowa. Do stołu podaje Opiekunka. Poziom wody w sadzawce podnosi się, mokną modne szpilki i mokasyny, nasiąkają ubrania, ale bohaterowie zdają się tego nie zauważać. Zajęci wymianą złośliwości i uszczypliwości, bawią się w wolny rynek. Jak przypomina Pan Schuster, celem gry jest “uniknąć bankructwa”. Lekko znudzone towarzystwo mogłoby po prostu leniwie spędzać czas, ale w powietrzu wyczuwa się napięcie. Czekają na gościa, którym ma być ojciec sióstr. Ale czy przyjdzie? I czy w ogóle został zaproszony? Czekanie przedłuża się, a nuda zamienia w konfrontację.
Z banalnej wymiany zdań bez znaczenia, wyłania się konflikt, który dotyczy stylu życia członków rodziny - matka nie akceptuje wyborów córek. Sama spędziła młodość “na barykadach” jako społeczna aktywistka i zarzuca córkom bezideowość. Zimne małżeństwo Schusterów - modna, apolityczna bizneswomen i jej mąż, autor popularnych i banalnych kryminałów, budzą jej odrazę. Młodsza córka - nadwrażliwa, pogrążona w depresji socjolożka - irytację.
Schuster, jako jedyny mężczyzna, tylko pozornie jest panem tego domu. Ignorowany przez kobiety mówi o sobie z ironią: “patriarcha”, bo władzę przejęły tu już dawno kobiety - wyemancypowane, ambitne i wykształcone, wzajemnie się prowokują i serwują psychiczną przemoc.
Świat wykreowany przez niemiecką autorkę sztuki Ulrike Syhe “Pan Schuster kupuje ulicę” to metafora współczesnej Europy. Syhy opisuje ją bez sentymentów - nasza europejska "rodzina" jest zamożna, ale gnuśna, pełna utajonych pretensji, nierozwiązanych konfliktów, niezdolna do działania. Zbliża się katastrofa, ale ignorujemy jej sygnały. Poprzednie pokolenie chciało jeszcze coś zmieniać, ulepszać świat, przynajmniej deklaratywnie, obecne - tylko konsumuje albo w nieskończoność analizuje zjawiska - mówi Syhy.
Ale chociaż metafory są w dramacie czytelne, są też mało oryginalne. Syhy ilustruje - nie diagnozuje, nie rozstrzyga. Dostajemy obraz relacji, międzypokoleniowych pretensji, braku wewnętrznej komunikacji, przeintelektualizowanego dialogu starego świata.
Na tle przewiduwalnej rodziny Schusterów, wyróżnia się Luiza (w tej roli interesująca Justyna Bartoszewicz) - opiekunka do dzieci z Europy Wschodniej, która jak mówi Schuster “miała rozwiązać ich problemy, a tylko je skomplikowała". Jej obecność w domu jest zmysłowa i niepokojąca. Luiza, jako jedyna, zauważa świat zewnętrzny, bo sama do niego należy. Jest obca, a komentując odgłosy przyrody niejako otwiera bramy domu na jego barbarzyński urok, stojący w kontrze do intelektualnej, bełkotliwej dyskusji.
Autorka celny opis świata zachodniego, który tonie, ale odgradza się od problemów wysokim murem, komplikuje jednak formalnymi zabiegami. Dodaje didaskalia, wewnętrzne monologi bohaterów. Reżyser Tomasz Cymerman wiernie oddaje jej pomysły, ale zapisaną formę jeszcze bardziej gmatwa, rozgrywając pewne sceny jednocześnie i dodając scenograficzną trudność - każe brodzić aktorom po kostki w rozlanej na scenie wodzie.
Dzięki takim takim zabiegom scenografa (Michał Korchowiec) i reżysera otrzymujemy niezbyt łatwą, wymagająca skupienia, ale też nużącą rzeczywistość. Bohaterzy nie tylko wypowiadają swoje kwestie równocześnie. Dialogi mieszają się też z ich wewnętrznymi monologami, dygresjami, co zaciemnia czytelność dramatu i staje się w końcu męczące. Chwilami brakuje w tym tempa.
Aktorzy z tej próby również nie zawsze wychodzą zwycięsko.
Interesującą postać zbudował Robert Ninkiewicz - pan Schuster to zdominowany przez kobiety, groteskowy mężczyzna. Puszy się jeszcze czasem, ale jego patriarchat to już tylko wydmuszka. Katarzyna Kaźmierczak w roli jego niedostępnej i sztucznej żony (co podkreśla charakteryzacja - choćby fioletowa peruka), jest charakterystyczna, ale jakby zatrzymana w kadrze - władcza, ale wciąż taka sama. Trudną rolę miała Joanna Kreft - Baka w roli Teściowej, która napędza konflikt. Jest jego stroną, prowokująca, zaczepna, ale nie dość wyrazista, aby obudzić naszą ciekawość.
Intrygującą postać stworzyła za to Justyna Bartoszewicz w roli zmysłowej Opiekunki, której song jest jednym z ciekawszych momentów w spektaklu. Taki jest też zaskakujący i mocny monolog o cielesności Joanny Boć (Szwagierki), kiedy ta nadwrażliwa, wycofana, poraniona postać wybucha nagle gwałtownymi emocjami.
Ponowoczesny świat, który w imię globalizacji rozpadł się na atomy jednostek, które do siebie mówią, ale się nie słyszą domaga się analizy. “Pan Schuster kupuje ulicę stalową” jest jedną z takich prób, i chociaż nie do końca udaną, warto się z tym tematem zmierzyć.
Ulrike Syha
PAN SCHUSTER KUPUJE ULICĘ
Przekład: Iwona Uberman
Reżyseria: Tomasz Cymerman
Dramaturg: Michał Kurkowski
Scenografia: Michał Korchowiec
Kostiumy: Karolina Mazur
Muzyka: Polpo Motel
W spektaklu występują: Robert Ninkiewicz - Pan Schuster, Katarzyna Kaźmierczak - Żona, Magdalena Boć - Szwagierka, Joanna Kreft-Baka - Teściowa, Justyna Bartoszewicz - Opiekunka.
Prapremiera: 19 lipca w Starej Aptece
Kolejne spektakle: 3, 4 i 6 sierpnia w Starej Aptece
Czas: 1 godzina 45 minut (bez przerw)/
CZYTAJ:
Sukces Teatru Wybrzeże. Teatralne kapituły prezydenta i marszałka przyznały nagrody
Teatr Wybrzeże. “Śmierć białej pończochy”, czyli jak można opowiadać historię
Stara Apteka to nowa scena Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Przyjdź na otwarcie