Szczepańscy - z miłości do Wrzeszcza założyli muzeum

Nauczycielskie małżeństwo z Wrzeszcza od lat popularyzuje wiedzę na temat swojej dzielnicy. Katarzyna i Jakub Szczepańscy najpierw organizowali jedne z pierwszych w Gdańsku dzielnicowe spacery z przewodnikiem, teraz założyli Cyfrowe Muzeum Wrzeszcza.
15.02.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Katarzyna i Jakub Szczepańscy.

Profil Cyfrowe Muzeum Wrzeszcza na Facebooku wystartował 25 listopada 2014 r. w imieniny Katarzyny, w 751 lat od pierwszej pisemnej wzmianki o Wrzeszczu. Dziś posty wirtualnej placówki założonej przez Katarzynę i Jakuba Szczepańskich obserwuje ponad 1400 osób, a w jego zbiorach są już dwa tysiące zdygitalizowanych i szczegółowo opisanych fotografii oraz dokumentów. Nie licząc pokaźnej liczby nieskatalogowanych jeszcze obiektów.

Ale - jak zapewniają oboje, to dopiero początek. Rok 2015 to był zaledwie pilotaż, w 2016 r. tworzenie zbiorów dopiero się zacznie.

Spieszą na ratunek

- Założenie muzeum to była moja decyzja. Jesienią 2014 r. zobaczyłam na śmietniku przy ul. Matki Polki stare walizki wypełnione listami, zdjęciami i dokumentami. Na wierzchu leżała przedwojenna fotografia z podpisem Langfuhr (po niemiecku Wrzeszcz - red.), obok zdjęcie z zabawy w Cristalu - wspomina Katarzyna Szczepańska. -Niestety z tamtego zbioru nie przetrwało nic, wszystko zamokło w jesiennym deszczu. Ale to był impuls, żeby rozpocząć wędrówkę po domach starych wrzeszczan i zacząć ratować to co jeszcze się da.

Sami do “starych mieszkańców” raczej nie należą. Jeżeli już to Jakub - kiedy miał pięć lat przeprowadził się z rodzicami do Wrzeszcza z Rokitnicy pod Gdańskiem. Zamieszkali na rogu Al. Grunwaldzkiej i ul. Sobótki. Katarzyna dzieciństwo spędziła na Suchaninie. Po ślubie przez kilka lat mieszkali na Osiedlu Wejhera w Jelitkowie. W latach 90-tych kupili mieszkanie w Górnym Wrzeszczu.

Dopóki w krajobrazie dzielnicy nie pojawiły się budynki Quatro Towers z okien tego mieszkania Jakub Szczepański widział wszystkie szkoły, które ukończył: Topolówkę i Szkołę Podstawową nr 45 widzi nadal. Wieżowce przesłoniły mu Politechnikę Gdańską - jest absolwentem Wydziału Architektury, pracuje na macierzystym wydziale jako wykładowca historii architektury.

Jeżeli chodzi o Czterdziestkę Piątkę, ciągłość w rodzinie została zachowana. Po Jakubie szkołę ukończyły obie córki Szczepańskich, a dziś Katarzyna pracuje w niej jako anglistka (jej pierwszy zawód to geodeta).

Mała Kasia pozuje przed Cristalem.

Od camemberta po Galerię Bałtycką

Po pierwsze eksponaty nie sięgali daleko. Numer jeden w katalogu muzeum to zdjęcie z 1965 roku, przedstawiające małą Kasię w wózeczku pod Cristalem. W podobnym czasie mały Kuba jako fan motoryzacji sfotografował się w blaszanym dziecięcym automobilu po tej samej stronie Al. Grunwaldzkiej, nieopodal sklepów pod filarami.

“Kustoszom” nie brakuje fotografii Wrzeszcza. Jakub Szczepański od dwudziestu kilku lat dokumentuje zmiany w dzielnicy. Utrwalił m.in. nieistniejącą już mozaikę z fasady dworca kolejowego we Wrzeszczu czy mural Rafała Roskowińskiego, który zdobił mur przy ul. Kilińskiego - rozebrany przed rozpoczęciem budowy galerii Metropolia.

-Mam dużo zdjęć, ale jednocześnie wielu nie zdążyłem zrobić, ekipy rozbiórkowe były szybsze - mówi. - Od trzech lat fotografuję już bardziej regularnie i dokumentacja z tego czasu jest prawie pełna, przynajmniej w Górnym Wrzeszczu. To wymaga sporej systematyczności, a i tak ostatnio nie zdążyłem utrwalić pawilonów handlowych przy ul. Batorego. Już jest tam puste pole.

Braki zdjęciowe w najnowszych dziejach Wrzeszcza pomagają czasem uzupełnić odwiedzający muzeum mieszkańcy dzielnicy. Internauci podesłali np. zdjęcia z rozbiórki restauracji Morenka przy Jaśkowej Dolnie czy też fotografie Centrum Handlowego Bis Sukces - poprzednika dzisiejszego Manhattanu.

Na profilu cyfrowego muzeum znaleźć można ciekawostki na temat codziennego życia w dzielnicy - np. taką, że w miejscu dzisiejszej Galerii Bałtyckiej w czasach Wolnego Miasta stała mleczarnia Geogra Valinata, w której produkowano m.in. camembert, a w latach 50.tych w przedwojennym zakładzie funkcjonowała Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska.

“Kustosze” muzeum zachęcają również do przyglądania się starym wrzeszczańskim drzwiom, na których można znaleźć wiele ciekawych informacji. Jak np. na drzwiach willi przy ul. Batorego. Jej właścicielem i projektantem był nie kto inny jak Albert Carsten, główny projektant Politechniki Gdańskiej. Nadłamane literki jego inicjałów do dziś widnieją na drzwiach wejściowych wspomnianej willi.

Mały Kuba we wrzeszczańskim automobilu.

Płot przyśrubowany do muru

Za pośrednictwem internetu zaczęli odzywać się znajomi i nieznajomi, dając kontakty do osób z ciekawymi pamiątkami. Niedawno pewna rodzina zaprosiła ich do wrzeszczańskiego mieszkania swojej zmarłej krewnej.

- Ta pani przez wiele lat pracowała w Radiu Gdańsk. Zostało po niej mnóstwo pamiątek związanych z historią Polskiego Radia w naszym mieście- mówi Katarzyna Szczepańska.

- Często jednak bywa tak, że osoba umierająca samotnie pozostawia po sobie mnóstwo nieopisanych zdjęć i nikt już nie ma pojęcia, kto na nich jest. Dlatego apeluję dziś do wszystkich: podpisujmy zdjęcia dla przyszłych pokoleń.

W zbiorach “wirtualnej placówki” są też całkiem konkretne eksponaty. Na przykład fragment ponadstuletniego płotu z oryginalnym ornamentem. Jedna z wrzeszczańskich wspólnot wymieniała ogrodzenie na nowe. Na stare czekali już zbieracze złomu, ale Szczepańscy byli szybsi. Na razie przykręcili zardzewiały zabytek do ściany opuszczonego budynku na tyłach ul. de Gaulle`a (nie mają jeszcze magazynu) i zapraszają fanów muzeum na Facebooku do zwiedzania, pytając jednocześnie czy nie widzieli gdzieś jeszcze we Wrzeszczu podobnie charakterystycznego płotu. Muzeum otrzymało również w darze komplet narzędzi inżyniera projektanta, który mieszkał i pracował przy ul. Konopnickiej. W zestawie są m.in. piękne stare teczki skórzane, rapidografy, suwak logarytmiczny, krzywiki, szablony liternicze…

Muzeum z metodologią

Nie wystarczy jednak tylko zbierać kolejnych eksponatów. Muzeum jest instytucją pomyślaną w ten sposób by przetrwało nawet gdy zabraknie jej założycieli. Nieocenioną pomoc w profesjonalnej dokumentacji zbiorów okazała im Fundacja Ośrodek KARTA, która uczy jak archiwizować zbiory w społecznych archiwach.

- Przewodnik Ośrodka KARTA to nasza biblia - śmieje się Katarzyna Szczepańska. - Dzięki niemu opracowaliśmy profesjonalny system opisywania eksponatów i przechowywania ich w kilku kopiach na niezależnych dyskach pamięci. Każdy element kolekcji jest opatrzony opisem: właściciela eksponatu, praw autorskich i okoliczności, w których powstał.

Wszystkie eksponaty dostępne są również na serwerze Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, może z nich korzystać każdy.

W zeszłym roku Cyfrowe Muzeum Wrzeszcza otrzymało także wsparcie finansowe od prezydenta miasta Gdańska (grant w otwartym konkursie na realizację zadań z zakresu kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego).

Wolałbym być archiwistą

Dużym ułatwieniem dla założycieli dzielnicowego muzeum jest z pewnością kierunkowe wykształcenie dr. hab. Jakuba Szczepańskiego, który na co dzień zajmuje się historią architektury pracując w Katerze Historii, Teorii Architektury i Konserwacji Zabytków Politechniki Gdańskiej.

- Moja wiedza z pewnością ułatwia prowadzenie muzeum. Wiele osób zajmuje się podobną do naszej działalnością, ale na pewno jest im trudniej, warto mieć teoretyczne przygotowanie - twierdzi Szczepański. - Chociaż bycie archiwistą bardziej by mi się przydało. Gdyby był z nami nasz przyjaciel Staszek Flis lepiej by nam szło. Niestety zmarł półtora roku temu.

O pomoc w opracowywaniu wciąż rosnących zbiorów zamierzają poprosić w tym roku kilku młodych archiwistów - studentów historii Uniwersytetu Gdańskiego, którzy wybrali sobie taką specjalizację zawodową.

Interaktywność muzeum na Facebooku pomaga w ustalaniu dat z najnowszych dziejów dzielnicy. Komentatorzy postów często kojarzą fakty z ostatnich dziesięcioleci z ważnymi datami swojego życia i są przez to w stanie dokładnie podać rok - np. zamknięcia kawiarni Newska.

- Najnowsza historia nie jest dobrze opisana. Pewnie niektóre daty można znaleźć w archiwach urzędów, ale też nie zawsze - opowiada Jakub Szczepański. - Oczywiście nie można mieć pewności czy podana przez internautę data jest właściwa, ale zawsze jest to jakiś początek, łatwo ją później potwierdzić inną metodą. Zresztą - pamięć krótkotrwała jest obecnie uważana za wiarygodne źródło.

Pamięć bywa zdecydowanie krótkotrwała i potrzebny jest czasem impuls by wywołać ważne wspomnienie. Takim impulsem była dla Jakuba Szczepańskiego zbliżająca się rozbiórka dawnego domu ogrodnika. Ruina budynku z końca XIX wieku stoi jeszcze na tyłach wspomnianego już w tekście placu po pawilonach handlowych przy ul. Batorego. Dwadzieścia lat temu prof. Jerzy Stankiewicz, wieloletni szef katedry w której pracuje Szczepański, przekazał mu zdjęcia z wnętrz tego domu zrobione w latach 80.tych.

Prof. Stankiewicza już w latach 60.tych fascynowały dzielnice Gdańska i zaczął wtedy dokumentować zdjęciowo architekturę z początku wieków we Wrzeszczu, w Nowym Porcie, na Oruni.

- Zdążyłem zapomnieć o tym, że je mam, a to bardzo cenny zbiór. Mało mamy zdjęć wnętrz z epoki przedcyfrowej, a na tych widać wyposażenie pokoi w stanie niezmienionym od początku XX wieku - opowiada Szczepański.

Teraz cyfrowe, ale kiedyś - prawdziwe

Tworząc muzeum ze zbiorami sięgającymi od początków Wrzeszcza do dnia dzisiejszego, Szczepańscy mają świadomość, że nasze “tu i teraz” za kilkadziesiąt lat okazać się może jednym z najważniejszych rozdziałów dziejów dzielnicy, być może równie ważnym jak rozdział pierwszy - przełom XIX/XX wieku, kiedy powstała cała struktura przekształcona z podmiejskiej wsi: większość obecnych ulic Wrzeszcza, kościołów, szkół, uczelni i innych instytucji.

Z myślą o potencjalnych donatorach muzeum, którzy nie mają dostępu do Facebooka, Szczepańscy zorganizowali w zeszłym roku otwarte spotkanie w Gimnazjum nr 26 przy ul. Tragutta. Nawiązali wtedy dużo nowych kontaktów. W tym roku planują cztery takie wydarzenia.

Marzy im się rzeczywiste Muzeum Wrzeszcza, z wystawą stałą i z programem edukacyjnym dla najmłodszych pokoleń mieszkańców dzielnicy. Jest już nawet idealne miejsce - budynek po zlikwidowanej dwa lata temu restauracji McDolands nieopodal Centrum handlowego Manhattan. Znając ich ogromny zapał - pomysł może się ziścić.

Muzeum Wrzeszcza byłoby wspaniałym ukoronowaniem wieloletniej działalności Szczepańskich na rzecz zaszczepiania miłości do tej dzielnicy wśród gdańszczan. To właśnie oni, kilkanaście lat temu zorganizowali serię cieszących się dużą popularnością “Wędrówek po Wrzeszczu”.

Owocem spacerów jest wydana w 2011 r. książka o tym samym tytule, której współautorami wraz z innymi badaczami dziejów Wrzeszcza są Katarzyna i Jakub Szczepańscy.

TV

Na Srebrnej posadzono mikrolas