Strajk w Stoczni Gdańskiej. 14 sierpnia 1980 roku stoczniowcy rozpoczęli protest, który zmienił Polskę i Europę
W kamienicy przy ul. Henryka Sienkiewicza 10 mieszkał Piotr Dyk, absolwent Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Gdańsku z 1979 roku, aktywny opozycjonista. Duże mieszkanie we Wrzeszczu było jedynym tak dużym lokalem, którym dysponowała opozycja. Bogdan Borusewicz, Jerzy Borowczak, Ludwik Prądzyński, Bogdan Felski i Lech Wałęsa, świadomi, że w lokalu jest podsłuch, wyszli z mieszkania. Podczas dyskretnej rozmowy na podwórku zapadła decyzja, że strajk rozpocznie się we czwartek, 14 sierpnia.
O tamtych wydarzeniach przypomniał gospodarz uroczystości, która odbyła się dokładnie 40 lat później, w piątek, 14 sierpnia, 2020 roku - zastępca prezydenta Gdańska Piotr Grzelak. Powitał też gości - tych obecnych na miejscu, i tych oglądających transmisję - wśród których byli uczestnicy tamtych wydarzeń: jeden z inicjatorów strajku, obecny wicemarszałek senatu Rzeczypospolitej Polskiej Bogdan Borusewicz, prof. Aleksander Hall, Małgorzata Rybica, żona śp. Arama Rybickiego oraz Dorota i Jacek Starościak.
- Tamta niedziela, 10 sierpnia, 1980 roku była radosnym dniem dla gdańszczanek i gdańszczan zaangażowanych w działalność opozycyjną. W mieszkaniu należącym do Ewy i Piotra Dyków zebrało się spore grono ludzi, by uczcić zwolnienie kilka dni wcześniej z więzienia dwóch działaczy: Dariusza Kobzdeja i Tadeusza Szczudłowskiego aresztowanych po patriotycznej manifestacji w rocznicę Konstytucji 3 Maja - przypomniał Piotr Grzelak. - Na spotkaniu było około 120 osób. Pod jednym dachem zupełnie różne środowiska: Komitet Obrony Robotników, wolne związki zawodowe, Ruch Młodej Polski. Kluczowi dla tamtych wydarzeń byli młodzi ludzie: państwo Dykowie, Jerzy Borowczak, Bogdan Felski, Ludwik Prądzyński, Dariusz Kobzdej, Aleksander Hall czy śp. Aram Rybicki. Byli wtedy zaledwie dwudziestokilkulatkami. Nieco starsi od nich Bogdan Borusewicz i Lech Wałęsa mieli odpowiednio 31 i 37 lat. Taki był polski Sierpień i cała pokojowa rewolucja „Solidarności” - wielobarwna, przekraczające granicę środowisk, przekraczające granicę poglądów, wolna, pełna młodzieńczej energii. I dlatego zwyciężyła.
Kamienica przy ul. Sienkiewicza 10 we Wrzeszczu - świadek historii. Tam narodził się Sierpień' 80. Wspomnienia Ewy i Piotra Dyków
O swoich wspomnieniach i decyzjach - między innymi dlaczego właśnie w tym wrzeszczańskim mieszkaniu doszło do kluczowego spotkania - opowiedział jeden z najważniejszych uczestników strajków sierpniowych, wicemarszałek senatu Rzeczypospolitej Polskiej Bogdan Borusewicz.
- Spotkaliśmy się tutaj 10 lub 9 sierpnia. W materiałach IPN-u można znaleźć się różne niedobre rzeczy, ważne i mniej ważne, ale tej daty nie można znaleźć. Nie można znaleźć informacji o tym olbrzymim spotkaniu, radosnym, po wyjściu dwóch naszych kolegów z trzymiesięcznego aresztu - powiedział Bogdan Borusewicz. - Dlaczego u Dyków? To było jedyne mieszkanie, gdzie kilkadziesiąt osób mogło się zebrać. Było ponad 100 osób, około 120. Był tłum, tłok. Było wesoło, wszyscy się cieszyli, rozmawiali między sobą, piliśmy czerwone wino. Kilka dni wcześniej została wyrzucona Anna Walentynowicz. Stwierdziłem wtedy, że trzeba coś zrobić. Nie tylko w obronie Anny Walentynowicz, ale ja muszę też obronić swoją ciężką pracę, bo przez dwa lata organizowałem tę grupę robotniczą.
ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z UROCZYSTOŚCI ODSŁONIĘCIA TABLICY
Bogdan Borusewicz podkreślił, że zwolnienie Walentynowicz było już kolejnym, i pokazywało, że teraz będą zwalniani wszyscy robotnicy.
- Było pokazaniem, że odetniemy was od robotników, odetniemy was od świata zewnętrznego, i dalej będziecie się wspierać już w swoim grajdołku opozycyjnym. Więc w tym radosnym dla wszystkich momencie ja się nie cieszyłem. Bo wiedziałem, że jest okazja i muszę podjąć tę ostateczną decyzję i muszę przekonać do tego Wałęsę.
Wspomniał, że celowo nie porozmawiał bezpośrednio z Wałęsą, bo nie był pewien, czy ten nie odpowie „Poczekamy”. Wyprowadził więc wszystkich na podwórze, gdzie wszystko się zaczęło.
- Zakładaliśmy, że w mieszkaniu jest podsłuch. Na podwórzu, przy jeszcze dwóch kolegach ze stoczni powiedziałem: Lechu, robimy strajki, i wchodzisz, bo musisz, jesteś najstarszy. Wiedziałem, że w sytuacji, kiedy jest nas trzech, Wałęsa nie odmówi. Wiedziałem, że jest człowiekiem ambitnym. To zadziałało.
Kolegom powiedział, że podjął decyzję i strajk odbędzie się nie we wtorek, 12 sierpnia, a w czwartek, 14 sierpnia. Inni to zaakceptowali.
- Z punktu widzenia taktyki strajki należy robić na początku tygodnia, a nie przed weekendem, ale ponieważ było zbyt mało czasu, żebym zdążył zrobić wszystkie rzeczy, które było trzeba - rozwiózł ulotki, dopilnował plakaty i tak dalej, przesunąłem strajk o dwa dni.
Podkreślił, że nie przewidywał, co się wydarzy potem, ani jak będzie przebiegał sam strajk.
- Ten strajk był planowany w obronie Walentynowicz i w zasadzie po przyjęciu jej do pracy, on się powinien skończyć. Ale się nie skończył. Dlaczego się nie skończył? Dlaczego miał inny wymiar niż lubelski - trzydniowy - też olbrzymi i bardzo ważny? Bo miał wymiar nie tylko organizacyjny, polityczny, ale także ideowy. W Stoczni im. Lenina ja ukułem taki paradoks: przy pomocy teorii leninowskiej, że rewolucję robi grupa zdeterminowanych organizatorów, i masy, które są odpowiednio przygotowane, zniszczyliśmy marksizm-leninizm. Bo marksizm-leninizm padł. I ta idea, która mówiła, że jest to władza robotnicza, stała się kompletnie pusta. To widać też, co się działo z partiami komunistycznymi na Zachodzie, które straciły tę ideologiczną moc.
Bogdan Borusewicz zaznaczył, że różne mogą być interpretacje tamtych wydarzeń, i że jest to słuszne. Ale wszystkie muszą opierać się na faktach.
- Jeżeli ktoś podważa fakty, a my jeszcze żyjemy, to nie jest to możliwe. Nie pozwólmy na to, żeby podważać fakty, podmieniać przywódców, zmieniać to, co pamiętamy, w czym uczestniczyliśmy - zaapelował. - I oczywiście wspierajmy Białoruś. O godzinie 19:30 jest wiec na Długim Targu. Powinniśmy tam być - my, którzy przeżyliśmy te kilkadziesiąt lat w różnych okresach Polski, powinniśmy pamiętać, że wszyscy ludzie mają prawo do wolności i demokracji.
ZOBACZ TRANSMISJĘ Z ODSŁONIĘCIA PAMIĄTKOWEJ TABLICY
Warto również posłuchać podcastu Rok 1980. Odcinek pierwszy: „Kto był na prywatce u Dyków?”. Jest to audycja przygotowana przez Dorotę Karaś i Marka Sterlingowa, autorów książki „Walentynowicz. Anna szuka raju”, poświęconej legendarnej suwnicowej ze Stoczni Gdańskiej, w obronie której wybuchł strajk w sierpniu 1980 roku. Podcast dostępny jest na YouTube: Rok 1980. Odcinek pierwszy.