W środę, 29 sierpnia, 23 strażników miejskich tradycyjnie już w dniu swojego święta, spotkało się z prezydentem Gdańska, Pawłem Adamowiczem. Były podziękowania, gratulacje, nagrody finansowe i drobne upominki.
- Bywały lata, gdy w trakcie kampanii przed wyborami samorządowymi pojawiały się postulaty, by zlikwidować Straż Miejską. Dzisiaj tego nie ma. Straż zakorzeniła się w Gdańsku i mieszkańcom chyba trudno dzisiaj sobie wyobrazić jej brak - podkreślał podczas spotkania prezydent Paweł Adamowicz. - Każdego dnia budujecie zaufanie do swojej instytucji. Dziękuję wam za troskę oraz dbanie o komfort gdańszczanek i gdańszczan.
Prezydent zaznaczał też, że praca SM oceniana jest przez gdańszczan i turystów praktycznie każdego dnia.
- Dzieje się tak, kiedy wychodzicie na miejskie ulice i place. W końcu reprezentujecie też nasze miasto - przypominał.
Gdańscy strażnicy mają pełne ręce roboty. Każdego dnia liczba samych zgłoszeń od mieszkańców przekracza 100. W całym 2017 roku mundurowi podjęli ponad 25,5 tysiąca interwencji po zgłoszeniu na alarmowy numer 986. Połowa z nich dotyczyła "ruchu drogowego", w tym źle zaparkowanych samochodów. Wielu kierowców nie zdaje sobie często sprawy, że zostawiając auto w danym miejscu blokują dojazd np. mieszkańcom do ich posesji. Takie sytuacje zdarzają się, niestety, dość często na Starym i Głównym Mieście, zwłaszcza w okresie wakacyjnym. W okresie jesienno – zimowym ci sami funkcjonariusze kontrolują często domowe paleniska. Mieszkańcom wciąż zdarza się wrzucać do pieca "byle co", by ogrzać dom. Strażnicy sprawdzają m.in. czy palony materiał nie zawiera substancji trujących.
Interwencje dotyczą też często zwierząt (na ogół dzikich, zagubionych w miejskiej przestrzeni), zakłócania porządku i spokoju, ale też awarii technicznych czy zagrożenia pożarowego. Strażników można spotkać w szkołach, gdzie prowadzą zajęcia profilaktyczne z uczniami, a także na wspólnych patrolach z policją, z pracownikami Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, Zarządu Transportu Miejskiego czy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
Mariusz Jakubowski, dzielnicowy rejonu Śródmieście, zapewnia, że nie widzi żadnych wad w swojej pracy.
- Bardzo ją lubię. Jestem dzielnicowym w rejonie Śródmieścia już od dłuższego czasu - zaznacza. - Największym wyzwaniem w naszym zawodzie jest kontakt z ludźmi. Do każdego trzeba podchodzić inaczej pod kątem psychologicznym, by móc porozmawiać. Tu bywa problem. Natomiast jeśli chodzi o współpracę z innymi jednostkami miejskimi, jest ona naprawdę dobra.
Starszy inspektor Wioleta Olszewska życzy sobie, a także kolegom i koleżankom z pracy, więcej empatii i szacunku ze strony karanych bądź pouczanych mieszkańców.
- Życzyłabym sobie przede wszystkim bardziej spokojnych ludzi, mniej roszczeniowych, którzy mają o wszystko pretensje, a swoje frustracje przelewają na nas. Oczywiście, bywają też sympatyczne sytuacje w naszej pracy. Czasami przychodzą do nas ludzie, którzy nam... podziękują, nawet jeśli przyjęli wcześniej mandat. Bywa, że niektórzy przyjmują go z uśmiechem na twarzy - zapewnia Wioleta Olszewska.