Na 27 lutego przypada Światowy Dzień Organizacji Pozarządowych, popularnie zwanych NGO’s. Na co dzień nie myśli się o ich działalności, ale tak naprawdę trudno sobie wyobrazić dzisiejszy Gdańsk bez pracy, jaką wykonują. Gdzie w naszym mieście najłatwiej spotkać się z aktywnością organizacji pozarządowych?
Beata Matyjaszczyk, przewodnicząca Gdańskiej Rady Organizacji Pozarządowych: - Dosłownie wszędzie. Każdy uczestniczył albo korzystał lub też na polu swojego działania spotkał się z inicjatywami organizacji pozarządowych. Ilu mieszkańców Gdańska uczestniczy co roku, 11 listopada, w Paradzie Niepodległości? Dwadzieścia, nawet trzydzieści tysięcy. A ilu zdaje sobie sprawę, że jest to dzieło Stowarzyszenia SUM, a więc jednej z organizacji pozarządowych? Tak jest z wszystkim.
Czym jest organizacja pozarządowa?
- Najprościej mówiąc, grupą osób, które skupiły się, by zrealizować wspólny cel. Chodzi o działanie na rzecz społeczności, z zasady bezinteresowne, mówimy więc o społecznikach. Nie są to partie polityczne, których celem jest zdobycie i sprawowanie władzy, Nie są to też jednostki samorządowe, których celem jest realizacja zadań określonych w ustawach i innych przepisach prawa.
Pożegnanie z Europejską Stolicą Wolontariatu w Gdańsku. “Na pewno będzie ciąg dalszy”
O jakie cele chodzi w przypadku NGO’s?
- Najczęściej kojarzymy organizacje pozarządowe działające na rzecz pomocy osobom w trudnej sytuacji życiowej, chorym, z niepełnosprawnościami. Ustawa o działalności pożytku publicznego wskazuje ponad 41 sfer zadań publicznych, obszarów w których działają organizacje, są w nich np. kultura, integracja europejska. Celi może być tyle, ile organizacji. To może też być działanie lokalnej społeczności na rzecz załatwienia konkretnej sprawy. Tutaj jako przykład podam Stowarzyszenie Zielonego Rynku na Przymorzu, gdzie właściciele i użytkownicy straganów skrzyknęli się, by wspólnie dążyć do jak najlepszego zagospodarowania rynku. Są również organizacje o charakterze hobbystycznym, na przykład grupy rekonstrukcji historycznej, popularyzatorzy wiedzy psychologicznej, a także środowiska osiedlowe, które mają na celu poprawę estetyki ulicy, skweru czy parku.
O jakich liczbach mówimy?
- W Gdańsku mamy zarejestrowanych 3210 organizacji pozarządowych. 705 z nich działa jako fundacje, 2120 to są stowarzyszenia, 610 to kluby sportowe, ale nie takie jak na przykład Lechia, raczej kluby krzewienia kultury fizycznej. Na rzecz mieszkańców działają także takie NGO-sy, które są zarejestrowane poza Gdańskiem. Generalnie mówimy o organizacjach zróżnicowanej wielkości i o różnym zasięgu terytorialnym. Te największe, jak Związek Harcerstwa Polskiego, z którym jestem związana, czy Ochotnicze Straże Pożarne, mają strukturę ogólnopolską, choć na co dzień działają lokalnie. Mamy Regionalne Centrum Wolontariatu, które skupia aktywność wolontariuszy, w różnych dziedzinach - Gdańsk dopiero co, przez rok, był Europejską Stolicą Wolontariatu.
Ile to w sumie może być osób w samym Gdańsku?
- We wszystkich NGO-sach, które służą społeczności Gdańska, działają tysiące społeczników. Tak to oceniam szacunkowo, wystarczy policzyć skromnie 10 osób zaangażowanych w każdą z 3210 organizacji pozarządowych, a są jeszcze grupy nieformalne.
Aż 12 organizacji z laurami XVIII edycji Konkursu o Nagrodę Bursztynowego Mieczyka
Jak Gdańsk wygląda pod tym względem na mapie kraju?
- Naprawdę dobrze. W latach 90. Gdańsk był pionierem, jeśli chodzi o NGO-sy. Prezydent Paweł Adamowicz położył nacisk na współpracę z organizacjami pozarządowymi, zdając sobie sprawę, że są najskuteczniejszym narzędziem budowania społeczeństwa obywatelskiego. Gdańsk stworzył wtedy przejrzyste zasady finansowania NGO-sów, które skutecznie działają do dzisiaj, z czego możemy być dumni jako miasto. Oczywiście, zawsze może być lepiej, coś można poprawić, ale nie ma powodów do narzekań, to po prostu działa. Dzisiaj Gdańsk już nie jest taki wyjątkowy pod względem liczby organizacji pozarządowych, jak 25 lat temu, bo inne ośrodki miejskie nadrobiły ten dystans, ale wciąż mamy silną pozycję. Poznań posiada 4800 zarejestrowanych NGO-sów, jednak jest to większe miasto, niż Gdańsk. Nie będziemy się porównywać z Warszawą, Krakowem czy Wrocławiem, bo ich też jest sporo więcej. Wielkościowo zbliżony do Gdańska Szczecin ma 2628 organizacji pozarządowych, a Katowice - 2500.
Co stanowi o sile NGO-sów na danym terenie?
- Małe organizacje, a nawet zwykła aktywność sąsiedzka. Gdańsk umiejętnie stymuluje powstawanie takich inicjatyw, często nie trzeba mieć osobowości prawnej, by zrealizować jakiś pomysł, otrzymując wsparcie finansowe miasta w wysokości 700 złotych. Wystarczy, że skrzyknie się grupa seniorów, którzy chcą zorganizować wspólną wycieczkę, mogą to też być sąsiedzi, którzy potrzebują środków na krzewy i kwiaty, żeby zagospodarować bezpański kawałek przestrzeni. W ten sposób buduje się poczucie wspólnoty między mieszkańcami. To dobry kierunek aktywizowania mieszkańców i w efekcie budowy społeczeństwa obywatelskiego. Pozytywne efekty osiągane są również za pośrednictwem rad dzielnic, które też polegają de facto na działalności społecznikowskiej, bo z tej aktywności na ogół nie ma żadnego wynagrodzenia, najwyżej jakieś symboliczne diety.
Udane spotkanie gdańskich społeczników i społeczniczek. Pierwsze po pandemii
Czego życzyć NGO-som w dniu ich święta?
- Jak największej pomocy ze strony państwa i samorządów. Żeby każda organizacja pozarządowa miała swój lokal i otrzymywała dotacje na pokrycie podstawowych kosztów działania, bo za prąd, ogrzewanie, rachunki telefoniczne trzeba płacić. Bywają też większe, ale konieczne wydatki, gdy zatrudnić trzeba jakiegoś specjalistę. To i tak wychodzi tanio, bo każda złotówka zainwestowana w NGO-sy zwraca się dziesięciokrotnie. Wystarczy mieć świadomość, jak wielki udział w pomocy Ukraińcom mają organizacje pozarządowe - to nie wzięło się znikąd, ale z ciężkiej codziennej pracy i utrzymywaniu społeczników w gotowości do działania. Gdy zaczął się kryzys humanitarny związany z wojną w Ukrainie, te organizacje, środowiska, po prostu już istniały, miały swoje doświadczenia i z marszu mogły przystąpić do działania.