Sukces gdańskiej akcji adopcyjnej psów uratowanych z pseudo hodowli

W Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt „Promyk" kończy się akcja adopcyjna psów uratowanych w kwietniu z pseudo hodowli. Ponad 40 psów, czyli więcej niż połowa, jest już w nowych, dobrych domach. Słowo „dobry" nie jest na wyrost, gdyż osoby przygarniające psy musiały przejść rygorystyczne procesy adopcyjne. Na rozgłosie akcji skorzystały też inne zwierzaki, również trafiając do adopcji.
05.09.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Collage trzech zdjęć przedstawiających szczeniaki psów rożnych ras.
Większość uratowanych z pseudo hodowli psów znalazła już nowy, dobry dom
Fot. Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt „Promyk"

Ogromne zainteresowanie adopcją

Procedura adopcyjna 66 uratowanych w kwietniu psów z pseudo hodowli w dzielnicy Orunia-św. Wojciech-Lipce ruszyła ledwie dwa tygodnie temu, a dziś akcja jest już na finiszu. Zainteresowanie mieszkańców adopcją było ogromne. Nic więc dziwnego, że niektórzy mieszkańcy zgłaszali problem z dodzwonieniem się do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt „Promyk", w którym zaopiekowano się zwierzakami i przeprowadzano procedury adopcyjne. Tylko w ciągu dwóch pierwszych dni akcji schronisko zdołało odebrać ponad 400 telefonów.

Ponad 40 psów, czyli więcej niż połowa, znalazła już nowe, dobre domy. Reszta psów jest w procesach adopcyjnych. Pozostało tylko kilka zwierzaków, które czekają na spotkania z potencjalną rodziną.

- Było bardzo duże zainteresowanie. Przyszli fantastyczni ludzie, którzy mimo tego, że schronisko jest właściwie już poza Gdańskiem, mieli czas przyjechać po 5 razy na spacery adopcyjne. Jesteśmy bardzo zadowoleni - relacjonuje Emilia Salach, dyrektorka oliwskiego zoo i schroniska „Promyk". - Było kilka nieudanych procesów - po trzecim spacerze adopcyjnym okazało się, że albo zwierzak nie pasuje rodzinie, albo rodzina nie pasuje zwierzakowi. Więc nasza strategia zaprzyjaźniania i prowadzenia tych spacerów zdała egzamin. Zależało nam, żeby te zwierzęta nie przeżywały więcej traumy rozłąki z człowiekiem.

Z racji, że większość uratowanych psów jest już w nowych domach, a pozostałe są w procesie adopcyjnym, nie ma potrzeby, by mieszkańcy zgłaszali się w tej sprawie do schroniska. Natomiast cały czas jest możliwość adopcji innych zwierząt - stałych rezydentów. Co bardzo ważne, część z nich już skorzystała na rozgłosie wywołanym likwidacją pseudo hodowli i rozpoczęły się również ich procesy adopcyjne.

Z Promyka do domu. Psy z rozbitej pseudohodowli

Proces adopcyjny

Chętni na adopcję psów z pseudo hodowli musieli przejść kilkuetapowy proces adopcyjny. Po pierwsze, dodzwonić się do „Promyka”, w którym pierwszego dnia akcji zerwała się przeciążona linia telefoniczna, w celu umówienia się na pierwszą wizytę w schronisku.

Następnie wziąć udział w warsztatach z lekarzem weterynarii, uświadamiającym ewentualne zagrożenia chorobami czy wadami genetycznymi zwierząt oraz w warsztatach z behawiorystą zwierząt.

Po warsztatach należało dokonać wyboru psa – decyzja ważna, gdyż raz wybranego zwierzaka, nie można było w dalszym procesie zmienić na innego.

Następnie, już z wybranym kandydatem na nowego członka rodziny odbyć serię 4-5 spacerów, aby zarówno człowiek jak i zwierzak byli na 100 procent pewni, że do siebie pasują.

Pracownicy schroniska, obserwując proces adopcyjny, w każdej chwili mogli go przerwać, jeżeli ich zdaniem adoptujący nie byłby w stanie zapewnić dalszej prawidłowej opieki nad zwierzęciem.

Ale zabranie psa do domu, to jeszcze nie koniec procedury. Adoptujący zobowiązani są bowiem przez 24 miesiące od adopcji przesyłać do schroniska dokumentację wykonanych zabiegów profilaktycznych, takich jak kastracja, szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym, odpchlenie, czy odrobaczenie. A także wyrazić zgodę na ewentualne wizyty kontrolne pracowników lub wolontariuszy „Promyka”.

No i jeszcze jeden ważny warunek na koniec - adoptujący nie mogą przekazać psa innej osobie (nawet rodzinie) pod rygorem natychmiastowego odebrania zwierzęcia.

TV

W olimpijskim klimacie