Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński zdecydował, że od 2 kwietnia straże miejskie i gminne zostaną poddane zwierzchniemu nadzorowi policji. O tym, co to w praktyce będzie oznaczać i jak zmieni się sposób działania funkcjonariuszy Straży Miejskiej zapytaliśmy komendanta SM w Gdańsku, Leszka Walczaka.
Leszek Walczak: Na dzisiaj - a może to ulec zmianie w każdej chwili - wszystko będzie sprowadzać się do wspólnego planowania użycia sił patrolowych Straży Miejskiej do wsparcia w działaniach przeciw epidemii koronawirusa. Obecnie mamy wydzielonych około 30 - 40 patroli dziennie, w zależności od tego na ile zmian pracujemy. Dotąd samodzielnie zadaniowaliśmy te patrole. Wskazywaliśmy np., że mają jechać w kierunku plaży, by przeciwdziałać gromadzeniu się ludzi, wydawać komunikaty, itd. Aktualnie sytuacja wygląda tak, że informujemy Policję, że mamy do dyspozycji np. 30 patroli i prosimy o wytyczne co do ich wykorzystania, i realizujemy zadania, zgodnie z naszymi kompetencjami. Co istotne, współpraca między nami a Policją zawsze istniała, zawsze uzgadnialiśmy takie kwestie. Obecnie ta współpraca jest po prostu bardziej sformalizowana. Gdańska Straż Miejska już od kilku tygodni była bardziej skupiona na zadaniach związanych z trwającą epidemią. Wszystkie nasze patrole były przerzucane właśnie do wsparcia takich działań. Pojawiło się nowe rozporządzenie, na mocy którego będziemy mogli dokonywać zatrzymań w niektórych sytuacjach bądź odmawiać przyjęcia niektórych interwencji. To może powodować, że wyślemy na ulice jeszcze więcej ludzi.
Od 1 kwietnia nowe ograniczenia: mniej osób w sklepach, zamknięte hotele, zaostrzona kwarantanna
Kamila Grzenkowska: Rozumiem, że strażnicy nie podejmują w tej sytuacji obecnie typowo miejskich interwencji?
Leszek Walczak: Jako, że sami sobą nie zarządzamy w tym momencie, nie realizujemy interwencji zgłaszanych przez mieszkańców. Musimy im, niestety, odmawiać. Ci dzwonią np. z informacją, że ktoś zatrzymał się w miejscu, gdzie obowiązuje zakaz zatrzymywania. Dostajemy też sygnały od niektórych Rad Dzielnic, że np. ktoś pali w piecu niedozwolonymi materiałami. Dotychczas zajmowaliśmy się także osobami bezdomnymi. Obecnie czekamy jedynie na wytyczne Policji i te zadania, w określonych rejonach i określonym czasie, wykonujemy.
Zazwyczaj w ciągu roku otrzymujemy około 66 tys. drobnych zgłoszeń od mieszkańców, na które reagujemy. Dzisiaj jesteśmy "podszeregowani" pod policję i nie będziemy wykonywać niczego innego niż działania wobec epidemii.
KG: Czy to są patrole mieszane Straży Miejskiej z Policją?
LW: Patrole mieszane bywały. Jednak obecnie pozostajemy w patrolach jednorodnych. Policja ma takie patrole już z żandarmerią wojskową i Wojskiem Obrony Terytorialnej. Próba szukania dodatkowych, mieszanych patroli tworzyłaby raczej zamieszanie. Skupiamy się więc na maksymalizowaniu liczbie patroli, które możemy wydzielić do poszczególnych zadań realizowanych zgodnie z wytycznymi Policji.
Koronawirus. Dezynfekcja pojazdów i tylko połowa pasażerów - obostrzenia w komunikacji miejskiej
KG: Na czym więc polegają obecne zadania Straży Miejskiej, zlecane przez Policję?
LW: To przede wszystkim zapobieganie gromadzenia się ludzi. Jesteśmy obecni m.in. na bazowych przystankach komunikacji miejskiej. W ostatnich tygodniach współpracowaliśmy w tej kwestii już z Zarządem Transportu Miejskiego w Gdańsku. Nasze patrole są obecne już o 5 rano w miejscach, gdzie w godzinach szczytu może być więcej osób (kiedy jadą do i wracają z pracy) oraz tam, gdzie przewidujemy, że mogą być pewne kłopoty i może pojawić większa ilość osób. Jeździmy też po parkach, skwerach i plażach, gdzie m.in. wydajemy komunikaty.
KG: Ilu funkcjonariuszy Straży Miejskiej patroluje obecnie ulice Gdańska?
LW: Jest ich 175.