Działacze gdańskiej Solidarności Oświaty - Bożena Brauer, Hanna Minkiewicz i Wojciech Książek - odwiedzili w poniedziałek (6 listopada) o godz. 10.30 posłów i senatorów PiS w ich biurach przy Targu Drzewnym 3/7.
Problem w tym, że żadnego posła, posłanki czy senatora nie było. Nie było Jarosława Sellina, Anny Fotygi, Kazimierza Smolińskiego ani senatora Antoniego Szymańskiego. Pozostałych też nie.
- Wiedzieli dwa tygodnie wcześniej - mówi Wojciech Książek, Przewodniczący Sekcji Oświaty i Wychowania Regionu Gdańskiego. - Nieobecność też jest rodzajem odpowiedzi.
Wcześniej, bo 18 października, premier Beata Szydło miała spotkać się z Krajową Sekcją Oświaty Solidarności w Warszawie. Do tego spotkania też nie doszło. “Z oburzeniem przyjmujemy odwołanie uzgodnionego wcześniej spotkania” - piszą władze Solidarności Oświaty w liście do premier Szydło, pokazanym dziennikarzom w Gdańsku. “Postrzegamy tę sytuację jako zamierzoną zwłokę ze strony przedstawicieli rządu RP (...) Dialog prowadzony przez rząd RP z naszą branżą ma charakter pozorowany”.
W poniedziałek w Gdańsku Brauer, Minkiewicz i Książek swoje postulaty do polityków PiS zostawili ich asystentom.
Nauczycielom jak najmniej, jak najpóźniej
Solidarność Oświaty ma kilka postulatów: pierwszy dotyczy podwyżki płac. Rząd PiS obiecał podwyżki dla nauczycieli. Te rzeczywiście będą, od kwietnia 2018 roku.
- Podwyżka miała wynosić pięć procent od stycznia, a będzie od kwietnia - mówi Bożena Brauer, przewodniczącą Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowaniu w Gdańsku. - Wychodzi więc nie pięć procent w skali roku, a tylko 3,75 procent. Biorąc pod uwagę inflację, nie są to żadne pieniądze.
Solidarność chce podwyżek w szkolnictwie o 15 procent od stycznia 2018 roku. Rząd mówi, że będzie 15 procent, ale na raty: po pięć procent w 2018 [choć będzie 3,75 - red.], w 2019 i 2020 roku.
Książek: - W szkołach jest rozgoryczenie. Stażysta na wejście dostaje 2295 zł brutto, czyli około 1700 zł na rękę. W Lidlu czy Biedronce dostaje się na dzień dobry więcej!
Hanna Minkiewicz z gdańskiej Solidarności Oświaty: - Dyplomowany nauczyciel po 40 latach pracy maksymalnie zarabia brutto 4130 zł. Po potrąceniach wychodzi trochę ponad dwa tysiące zł. Domagamy się podwyżek i nie są to fanaberie związkowe. To nasz dramatyczny głos, żeby nauczyciele mogli normalnie funkcjonować. Po ostatniej reformie edukacji nauczyciele zmagają się z nową dokumentacją, nowymi zadaniami, oczekiwania rodziców są ogromne, a nie poszła za tym żadna podwyżka. Młodzi ludzie nie będą chcieli przychodzić do zawodu. Nie ma w szkole wymiany pokoleniowej. Jest rozgoryczenie i poczucie wykluczenia społecznego. Wiele innych grup społecznych dostało sensowne podwyżki, a nauczycielom proponuje się jak najmniej pieniędzy, jak najpóźniej.
Wojciech Książek przypomniał też, że w czasach, gdy on był wiceministrem edukacji w rządzie AWS, w latach 1997-2001, płace nauczycieli wzrosły o 21 procent w trzy lata. - Poważna zmiana, jak wielka reforma edukacji, nie może się odbywać bez otwarcia na nauczycieli - powiedział Książek. - Walka o godziwe wynagrodzenia to walka o godność zawodu.
Skłócą pokoje nauczycielskie?
Kolejny postulat Solidarności dotyczy zmian w Karcie Nauczyciela. Chodzi o proponowane przez PiS nowe zasady awansu zawodowego i systemu oceniania nauczycieli.
Bożena Brauer: - W nowej ustawie są niekorzystne zapisy dotyczące Karty Nauczyciela, dla nas nie do przyjęcia. Niektóre zmiany są korzystne, jak uregulowanie pensum dla specjalistów: psychologów, logopedów. Ale niepokoi nas wydłużenie ścieżki awansu zawodowego Nie ma na zgody, żeby ścieżkę awansu od nauczyciela stażysty do dyplomowanego, wydłużyć z 10 do 15 lat, bez należytego podniesienia wynagrodzeń w tym czasie.
Druga kwestia to nowe zasady oceny pracy nauczycieli. Brauer: - Nauczyciel ma być oceniany co trzy lata. Nie wiemy, skąd akurat te trzy lata. Poza tym nagrody i dodatki będą zależeć od decyzji dyrektorów. W efekcie będzie duże zróżnicowanie zarobków między nauczycielami wyróżnionymi i pominiętymi, co będzie powodem dużych napięć w pokojach nauczycielskich.
Wojciech Książek: - To skłóci grono pedagogiczne, Weźmy nauczyciela, który uczy trudną młodzież w trudnym rejonie. To mordercza praca i nie ma tam laureatów olimpiad. Jak on ma się wykazać, że się wyróżnia? Co ten rząd nam gotuje? Szkoła nie znosi takiej uznaniowości!
I kolejny punkt zapalny: urlopy zdrowotne dla nauczycieli będą w według nowej Karty Nauczyciela ograniczone. Brauer: - Teraz takiego urlopu udziela lekarz pierwszego kontaktu. A będzie potrzebne skierowanie do lekarza medycyny pracy wystawione przez dyrektora szkoły. W sumie to są zbyt poważne zmiany. Pani premier Szydło i pani minister edukacji Anna Zalewska obiecały nam, że status nauczyciela ma ulec poprawie, a w tych zmianach tego nie widać.
"Rządowi zalecam więcej pokory"
Co dalej? Książek: - Czekamy, co przyniosą nasze pisma i apele do PiS. Nowa ustawa jest teraz w Senacie. Mamy nadzieję, że senatorowie wprowadzą korzystne dla nas na zmiany. Wciąż nie jest za późno. Niezrozumiały jest pośpiech rządu przy przyjmowaniu tej ustawy. Po co? My zgłaszamy nasze uwagi, czekamy na dalszą debatę, a dwa dni później sejm już przyjmuje poprawki. Ten proces odbywa się więc poza nami.
W poniedziałek, 6 listopada, podobne wyjścia Solidarności Oświaty do posłów PiS, jak to w Gdańsku, miały miejsce także w Gdyni, Rumii, Słupsku i innych miastach Pomorza. Odbywają się one systematycznie w całym kraju.
Czy możliwy jest strajk Solidarności Oświaty, jeśli rząd nie posłucha związkowców?
Książek: - Już rozważaliśmy podjęcie protestów, ale wstrzymaliśmy się, bo miało być spotkanie z panią premier Szydło. Ale go nie było! Trudno powiedzieć, jakie będą kolejne działania. Analizujemy, jak zachowa się Senat.
Na koniec Książek ocenił obecną sytuację szkolnictwa na Pomorzu po reformie edukacji i likwidacji gimnazjów: - Najtrudniejsze będą lata 2019 i 2020. Wtedy będzie dużo młodzieży zagęszczonej w liceach, tak zwany podwójny rocznik. Wtedy też nasili się zjawisko zwolnień nauczycieli i pracowników administracji, bo wtedy rzeczywiście gimnazja przestaną istnieć. Co z tymi ludźmi? Zalecałbym rządzącym więcej pokory, zwłaszcza wobec Polski powiatowej, bo tam będą największe problemy.