W lipcu 2017 r. działacze Młodzieży Wszechpolskiej opublikowali w mediach społecznościowych akty zgonów 11 prezydentów polskich miast, którzy podpisali "Deklarację prezydentów o współdziałaniu miast Unii Metropolii Polskich w dziedzinie migracji”. Były to grafiki dotyczące m.in. prezydentów Warszawy, Łodzi czy Poznania. Opublikowany też został akt zgonu prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz uznał, że czyn ten wpisuje się w działania szeroko rozumianego obozu PiS, który nie potępia publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i rasowych” i zawiadomił w tej sprawie prokuraturę.
Kiedy we wrześniu 2017 r. prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, prezydent Gdańska złożył na tę decyzję zażalenie. Teraz prokuratura umarza śledztwo, bo jej zdaniem czyn nie wyczerpał znamion przestępstwa, a "celem grafiki było jedynie wyrażenie niezadowolenia wobec inicjatywy prezydentów". Paweł Adamowicz na swoim profilu na Facebooku wyraził głębokie zdziwienie tą decyzją.
To co zrobili Wszechpolscy, to nie była zwyczajna krytyka. Posługiwanie się tak wyrazistym symbolem, jakim jest akt zgonu przekracza dopuszczalne granice wyrażania swojego niezadowolenia i zawiera olbrzymią dawkę negatywnej treści. Ciekawy jestem, jak postąpiłaby prokuratura w przypadku, gdyby wystawiono akt zgonu np. prezesa Kaczyńskiego czy prezydenta Dudy.
Prezydent Adamowicz zapowiada też, że nie zostawi tak tej sprawy i będzie walczył wszystkimi prawnymi narzędziami, aby dochodzić swoich praw. Liczy na to, że zachowania nacjonalistyczne różnych organizacji, które sieją nienawiść wobec imigrantów i uchodźców, będzie przez prawo negatywnie ocenione.