• Start
  • Wiadomości
  • Skala MIIWŚ jednak zawężona do wojny obronnej 1939 i Westerplatte

Skala MIIWŚ jednak zawężona do wojny obronnej 1939 i Westerplatte

Miało być światowe muzeum, opowiadające o polskich losach wojennych w kontekście dramatycznych losów Europy i świata. Będzie, prawdopodobnie, prowincjonalna gdańska filia Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego określił w nowym zarządzeniu, co jest przedmiotem działania muzeum.
07.09.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Sherman firefly z oznaczeniami dywizji generała Maczka. Nie bardzo pasuje do opowieści o wojnie obronnej 1939

Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego w rządzie PiS prof. Piotr Gliński 7 września wydał zarządzenie (pozycja 54), w którym ustala, co ma być priorytetem działania nowego Muzeum II Wojny Światowej, które powołuje od 1 grudnia.

W zarządzeniu czytamy:

“Przedmiotem działania Muzeum jest:


1) gromadzenie i ochrona zbiorów oraz materiałów dokumentacyjnych dotyczących historii II wojny światowej;


2) gromadzenie zbiorów i upowszechnianie wiedzy z zakresu dziejów Wojny Obronnej Polski w 1939 r. jako początku światowego konfliktu – II wojny światowej, tradycji wojskowych i patriotycznych oraz historii i dorobku Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej, ze szczególnym uwzględnieniem

   a) losów Wojskowej Składnicy Tranzytowej od początku jej powstania do końca XX w., w tym jej bohaterskiej obrony we wrześniu 1939 r.,

   b) oporu Żołnierza Polskiego przeciwko agresorom: III Rzeszy i jej sprzymierzeńcom oraz Związkowi Socjalistycznych Republik Sowieckich;


3) ochrona, utrzymanie i rewitalizacja zespołu obiektów architektury militarnej na terenie Westerplatte;


4) prowadzenie działalności wystawienniczej, popularyzatorskiej, edukacyjnej, naukowej, wydawniczej i kulturalnej”.


Widać, że MIIWŚ w nowej, PiS-owskiej odsłonie, kładzie więc nacisk na wojnę obronną 1939 oraz obronę Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte.

Pewnie dlatego pełnomocnikiem ministra Glińskiego w MIIWŚ został prof. Zbigniew Wawer, obecny dyrektor Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, który od 1 grudnia ma zająć się w praktyce połączeniem MIIWŚ z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, kierowanym przez "inżyniera krajobrazu" Mariusza Wójtowicza Podhorskiego.

Gdańskie muzeum miało mieć dużo szerszą skalę i rozmach, wychodząc daleko poza Westerplatte i wojnę obronną. Jak tłumaczył już wcześniej Paweł Machcewicz: “Zwróciłem panu ministrowi Glińskiemu uwagę, że przy ograniczeniu zakresu tematycznego muzeum do Westerplatte i wojny obronnej 1939, o Wołyniu nie byłoby ani słowa! Przy ograniczeniu do 1939 roku, nie byłoby też mowy o eksterminacji polskiej inteligencji w 1940 roku, nie byłoby zbrodni katyńskiej, nie byłoby mowy o deportacjach Polaków wgłąb ZSRR, nie byłoby mowy o Armii Krajowej i polskim Państwie Podziemnym, o Powstaniu Warszawskim i zagładzie polskich Żydów. Nie byłoby też mowy o tym, że koniec wojny to co prawda koniec niemieckiego ludobójstwa, ale początek nowego zniewolenia od ZSRR, co jest ważną częścią przekazu muzeum. O tym wszystkim opowiada nasze muzeum.”
 

Charakterystyczna bryła muzeum zdążyła już wrosnąć w gdański krajobraz

Machcewicz: państwo podziemne, Sendlerowa, bunt w Poznaniu 

Machcewicz i jego ludzie budowali MIIWŚ osiem lat. W grudniu, tuż przed planowanym na początek 2017 roku otwarciem, Machcewicz zostanie odwołany ze stanowiska. Przypomnijmy, jakie muzeum szykował przez te lata.  

Machcewicz tłumaczył nam: “Staramy się wszystko opowiadać tak, żeby było zrozumiałe nie tylko dla Polaka, ale też Niemca, Szweda, Hiszpana, Rosjanina. Tylko poprzez wpisanie polskiego doświadczenia w opowieść światową, mamy szanse być zrozumiani. Pokazujemy, że polskie doświadczenie historyczne miało ogromną wagę dla całej Europy, dla całego świata, choćby poprzez to, że polska jako pierwszy kraj stawiła zbrojny opór III Rzeszy i miało to gigantyczne, globalne konsekwencje. Pokazujemy, że staliśmy się też ofiarą sowieckiego totalitaryzmu, że tu, na Pomorzu, miało miejsce pierwsze ludobójstwo, czyli planowa eksterminacja przedstawicieli polskich elit z rąk Niemców. Dajemy opowieść o polskim państwie podziemnym, o fenomenie społecznej samoorganizacji, o poświęceniu zwykłych ludzi. Pokażemy, że ojczyźnie można służyć nie tylko z bronią w ręku, ale też działaniami cywilnymi. Pokazujemy zwykłą, kruchą kobietę, Irenę Sendlerową, która ratowała żydowskie dzieci z getta, pokazujemy ludzi angażujących się w tajne nauczanie. Ja uważam, że patriotyzm powinien być budowany na dwóch filarach: gotowości oddania życia za ojczyznę, ale również gotowości codziennej pracy dla swojej ojczyzny. Pokazujemy więc ludzi, którzy służą dobrej sprawie, zachowują się przyzwoicie, unikają przekraczania granic kolaboracji, walczą ze swoim strachem, starają się pomagać innym."

"W sali o Powstaniu Warszawskim zastosowaliśmy pewien zabieg scenograficzny: zwiedzający będą oglądali sceny z Powstania w scenografii odtwarzającej piwnicę domu w mieście ogarniętym Powstaniem. Chcemy przywrócić ludność cywilną Warszawy do samego centrum opowieści o Powstaniu".

"W części ekspozycji “Droga do wojny” mówimy o siłach i ideologiach, które doprowadziły do zniszczenia porządku międzywojennego i odpowiadały za brutalizację wojny. Pokazujemy tu komunistyczne ZSRR, faszystowskie Włochy, niemiecki narodowy socjalizm oraz japoński militaryzm".

"Mamy też radziecki czołg T-34, który z jednej strony pokazuje na wystawie zwycięstwo Armii Czerwonej nad III Rzeszą, a z drugiej jest ilustracją sowietyzacji Europy Wschodniej, bo te czołgi przynosiły także zniewolenie: tłumiły powstanie berlińskie w czerwcu 1953 roku, bunt w Poznaniu w czerwcu 1956 oraz powstanie na Węgrzech w październiku 1956 roku".
 

1. września 2015 - Dzień Otwarty w MIIWŚ - zwiedzający oglądają przygotowania do wystawy, która być może nigdy już nie powstanie

Rafał Wnuk: okupacja niemiecka w Polsce i Danii 

O planach MIIWŚ opowiadał nam także Rafał Wnuk,  kierownik działu naukowego. Przypomnijmy fragment tekstu z czerwca tego roku:

“Wszystko zacznie się wstępem do wojny: - Będzie można się przespacerować warszawską uliczką, zajrzeć przez okna do domów, sklepów. Zobaczyć, jak tuż przed wojną wyglądało życie w kraju nietotalitarnym, demokratycznym, a później porównać to, co działo się w Polsce z tym, co działo się w nazistowskich Niemczech i sowieckiej Rosji, zobaczyć II RP na tle rodzących się totalitaryzmów - tłumaczy Wnuk.

Idziemy do kolejnej sali. Wnuk wskazuje gigantyczną swastykę podwieszoną pod sufitem. To sala zwana popularnie “pod swastyką”. Nazistowski emblemat zdobią... małe zraszacze, w razie pożaru! To chyba pierwsza przeciwpożarowa swastyka na świecie.

Wnuk tłumaczy, że w tej sali zobaczymy, jak wyglądała okupacja niemiecka w różnych krajach: w Polsce była bestialska i krwawa, ale już w Danii dopuszczała jakąś formę wyborów! W tym samym gigantycznym pomieszczeniu także opowieść o okupacji sowieckiej: sowieckie kino z filmami propagandowymi i “krasnyj ugałok” - czerwony kącik - czyli świetlica propagandowa dla robotników i chłopów w podbitych krajach. Mało tego: muzeum pokaże jak podbite narody - Chiny i Koreę - traktowali Japończycy. - Dla Japończyków Chińczycy byli jak dla Niemców Słowianie - mówi Wnuk - Pokażemy też los “pocieszycielek”, czyli kobiet - Koreanek, Chinek, nawet Holenderek - które służyły armii japońskiej jako prostytutki.

Sala "życie pod bombami": opisująca bombardowania miast polskich, ale też niemieckich przez Aliantów, czy zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę.

Kolejna sala: autentyczna maszyna szyfrująca Enigma, prezent z Norwegii. Zwiedzający będą mieli nawet możliwość zaszyfrowania swojej własnej wiadomości, przepuszczenia jej przez system Enigmy.

(...)


Jak kończy się wystawa? - Nie stawiamy kropki, raczej znak zapytania - mówi Rafał Wnuk. - Historia miała się skończyć w 1989 roku, po upadku komunizmu, ale jak widać pruje naprzód. Mamy wojnę na Ukrainie, inne wojny na świecie, historia wbrew zapowiedziom niektórych ekspertów, trwa…”
 

Czy wyniosą eksponaty?

Minister Piotr Gliński, wiceminister Jarosław Sellin oraz Mariusz Wójtowicz Podhorski, dyrektor Muzeum Westerplatte, mają jak widać inny pomysł na ekspozycję. Wąski, ciasny, ograniczający planowany rozmach. Miało powstać muzeum wyjątkowe w skali świata, chwalone przez historyków z USA (Timothy Snyder) i Anglii (Norman Davies). Będzie małe, lokalne muzeum, filia warszawskiego, już istniejącego. Po co kolejne takie samo?! 

Ciekawe tylko, czy ministrowie z rządu PiS będą wynosić z budynku MIIWŚ już przygotowane i zainstalowane tam eksponaty, kóre nie odnoszą się do Westerplatte i wojny obronnej 1939. Enigma do kosza? A imitacja bomby atomowej “Little Boy” zrzuconej na Hiroszimę? Też na śmietnik?!

Zresztą - największe eksponaty – czyli czołgi Sherman i wspomniany T 34, niemiecka torpeda typu G7a, przedwojenny włoski samochód Fiat Balilla i niemiecki wagon kolejowy – z uwagi na swoje potężne gabaryty, stanęły na przewidzianych dla nich miejscach na planowanej wystawie głównej jeszcze w trakcie budowy, na podziemnych kondygnacjach. Co z nimi?

A swoją drogą, wyrzucanie z pracy profesora Machcewicza tuż przed zakończeniem jego ośmioletniej pracy, gdy muzeum jest właściwie gotowe, a on po ludzku cieszył się na jego otwarcie, po wielu latach mozolnej pracy, to po prostu zwykła podłość. Zafundowana nam przez ludzi kultury: Glińskiego i Sellina.  

Czytaj także:

Nocny dekret ministra kultury: Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku - inaczej od 1 grudnia

Historia ponad polityką! Profesorowie Nowak i Snyder wspólnie za Muzeum II Wojny Światowej

Wybitny prawicowy historyk i sympatyk PiS z Krakowa żarliwie broni... autonomii Muzeum II Wojny Światowej!

Trzy recenzje są podstawą krytyki PiS wobec Muzeum II Wojny Światowej. Jako pierwsi ujawniamy, co w nich jest

Kontrolerzy w Muzeum II WŚ. Czego szuka minister kultury?

Spór o Muzeum II WŚ. Bitwa na argumenty wygrana!

Muzeum Westerplatte i Wojny 1939: jak się robi fałszywą historię i grozi przewodnikom PTTK

Szef Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 uważa, że to "stek kłamstw, pomówień, inwektyw, oszczerstw"




TV

Finał świątecznej akcji „Każdy może pomóc”. Wymarzone prezenty jadą do dzieci i seniorów