
Tryptyk “Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga, który znajduje się w gdańskim oddziale Muzeum Narodowego, jest jednym z najcenniejszych obiektów w polskich zbiorach muzealnych. Aby przybliżyć gdańszczanom znajomość wyjątkowego renesansowego dzieła, Gdańsk ogłosił 2017 Rokiem Memlinga i zlecił przygotowanie spektakularnej kampanii promującej. Tzw. Złota Kampania, zrealizowana przez nagradzane studio TOFU, była jednym z najbardziej kompleksowych projektów promujących dzieło sztuki w zbiorach muzeum. Miasto żyło Memlingiem - powstał komiks, gra planszowa, opera i mural na Zaspie. Na Długim Targu układano puzzle, po szynach mknął oklejony na złoto tramwaj, a w muzeum debatowali naukowcy.

I faktycznie, działania przyczyniły się do popularności obrazu, ale od tego czasu minęło już osiem lat. Sposób przechowywania i eksponowania “Sądu” stały się przestarzałe i Muzeum zdecydowało się właśnie na dwuletnią przerwę w jego prezentacji. Co będzie działo się z obrazem w tym czasie, tłumaczą w programie Wszystkie Strony Miasta:
- dr Magdalena Mielnik, kuratorka oddziału Sztuki Dawnej MN w Gdańsku,
- Catia Viegas-Wesołowska, Główna konserwatorka Muzeum Narodowego.

Catia Viegas-Wesołowska zapewnia, że to nie stan techniczny obrazu spowodował tę decyzję: - Stan jest bardzo dobry. Dzieło jest cały czas pod opieką konserwatorską, przeglądy robimy praktycznie codziennie.
Jak się okazuje, problemem są bezpieczeństwo, dostępność, ale też estetyka ekspozycji.
- Chcemy, żeby obraz był bardziej dostępny dla zwiedzających, by mogli obejrzeć go ze wszystkich stron, z bliska - mówi Catia Viegas-Wesołowska. - Gablota, w której się teraz znajduje była przygotowana na wystawę czasową, więc miała swój cel. Chcemy ją odnowić, teraz jest najlepszy do tego czas.
Wesołowska zwraca uwagę, że to nie będzie łatwe zadanie - ze względu na wiek (ponad 550 lat) i użyte materiały, obraz musi być utrzymywany w specjalnych warunkach, a każda zmiana może mu zaszkodzić. Przygotowania do tych działań trwały więc ponad rok i pracował nad nimi cały zespół muzeum oraz firmy zewnętrzne.
- Obraz na desce to jeden z najwrażliwszych obiektów - tłumaczy konserwatorka. - Musimy bardzo pilnować parametrów wilgotności, światła, temperatury. Najważniejsze, żeby warunki, do których jest przyzwyczajony były stabilne.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ
Czytaj także: Już 550 lat od dnia, w którym gdańscy kaprowie zdobyli na morzu “Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga
Starsi gdańszczanie pamiętają, że kiedyś obraz prezentowano w muzealnej sali bez gabloty. Można go było oglądać ze wszystkich stron. Niestety na taką bliskość nie możemy już liczyć.
- Niektórzy mówią: “czemu do tego nie wrócić, to takie romantyczne", ale niemożliwe w dzisiejszych czasach - tłumaczy Wesołowska. - Są zalecenia ministerialne, w muzeach zdarzają się akty wandalizmu, ale są inne sposoby, które przybliżą nas do niego.
Przerwa w ekspozycji będzie również okazją do przeprowadzania badań naukowych, bo choć wydaje się, że znajomość Memligowskiego dzieła jest już znaczna, współczesna technologia wciąż pozwala na pogłębianie wiedzy.
- W zależności od tego, co wiemy o dziele, możemy je odbierać na wielu różnych płaszczyznach - podpowiada dr Magdalena Mielnik, kuratorka oddziału Sztuki Dawnej MN w Gdańsku. - Oczywiście tym pierwszym jest czysty zachwyt (uwaga ta dotyczy zarówno sztuki współczesnej, jak i dawnej) nad techniką, kolorystyką, czy po prostu ogólnym wrażeniem, które dzieło sztuki wywołuje, ale później dochodzą inne konteksty ujawniane przez badaczy. W przypadku Memlinga i “Sądu Ostatecznego” te badania wciąż trwają. Nad obrazem pracują zarówno kustosze z naszego Oddziału Sztuki Dawnej, jak i badacze z innych ośrodków w Polsce, choćby z Centrum Memlingowskiego działającego na UG, ale też z zagranicy, bo w przypadku historii sztuki zawsze może się okazać, że jest inaczej niż myśleliśmy. A im głębiej bada się historię danego obiektu i epoki w której powstał, czy jego zleceniodawców, tym więcej można znaleźć różnych zagadek, mylących tropów. Także tutaj jest wciąż wiele do odkrycia, jeżeli chodzi o symbolikę, o historię i znaczenie jego w Gdańsku.
Anna Umięcka: - Jeszcze tylko do końca tego weekendu, do 2 lutego 2025 r., podziwiać możemy - przed dwuletnią przerwą - w Muzeum Narodowym “Sąd ostateczny” Hansa Memlinga. A kiedy powróci?
Catia Viegas-Wesołowska: - Prace mają trwać do końca 2026 roku, więc mamy nadzieję, że z początkiem 2027 obraz będzie dostępny.
O obrazie
Hans Memling namalował "Sąd Ostateczny" na zamówienie. Jego mecenasem był włoski bankier Angelo di Jacopo Tani. Ukończone w 1473 roku dzieło miało zdobić ołtarz kościoła Badia Fiesolana we Florencji, wyprawiono je więc drogą morską do Italii. Jednak obraz nigdy tam nie dotarł. Przewożąca go galera San Matteo padła łupem gdańskich korsarzy, których dowódcą był gdański kaper Paweł Beneke.
Zuchwała kradzież wywołała burzę w ówczesnym świecie, interweniował nawet sam papież, więc korsarz zdecydował się oddać kłopotliwy łup. Podarował obraz kościołowi Mariackiemu i dzieło znalazło tam schronienie na ponad 300 lat. Skradziono go ponownie podczas niepokojów wywołanych wojnami napoleońskimi. Jako zdobycz wojenna, tryptyk trafił do Luwru, skąd zrabowali go hitlerowcy, a im odebrali Rosjanie. Z Ermitażu do Polski Memling wrócił dopiero w 1958 roku w wyniku umów międzynarodowych.
Dziś eksponowany jest w gdańskim oddziale Muzeum Narodowego przy ul. Toruńskiej 1.
Więcej na stronie sadostateczny.mng.gda.pl.
Czytaj także: Lekcja anatomii u Hansa Memlinga. Wykład dr. hab. Jerzego Jankau, prof. GUMed