Żaglowiec STS Generał Zaruski wygrał prestiżowe regaty The Tall Ship Races

STS Generał Zaruski z 25-osobową załogą na pokładzie, płynącą pod czujnym okiem kapitana Jerzego Jaszczuka, zwyciężył w regatach The Tall Ship Races. To najlepszy wynik uzyskany w tej prestiżowej imprezie przez flagowy żaglowiec Gdańska.
05.08.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Kilka dużych jachtów płynie na morzu
Generał Zaruski podczas regat
fot. GOS

Flagowa jednostka Gdańska 

The Tall Ships’ Races (dawniej Cutty Sark Tall Ships’ Races) to zlot żaglowców połączony z regatami oraz imprezami okolicznościowymi, organizowany regularnie od połowy lat 50-tych XX wieku. 

STS "Generał Zaruski" to jacht zbudowany w 1939 roku. W listopadzie 2008 roku władze Miasta Gdańska zdecydowały się odkupić jacht i zaangażować w jego odbudowę, tak aby jako aktywny obiekt muzealny mógł służyć idei szkolenia i wychowania młodzieży. W 2012 roku nastąpiło podniesienie bandery przez prezydenta RP na STS "Generał Zaruski", który od tego czasu funkcjonuje jako flagowa jednostka Miasta Gdańska.

Do medalu żeglarza zabrakło niewiele. Dominik Buksak piąty na igrzyskach olimpijskich

Pierwszy taki sukces

W regatach The Tall Ships Races gdański żaglowiec startował kilkukrotnie, raz zdobywając brąz (2017), raz wygrywając klasę w Baltic Tall Ships Regatta (2015), ale to była inna formuła, o mniejszej renomie.

W tegorocznej edycji w regatach wzięło udział ponad 40 jednostek, od wielkich żaglowców po mniejsze jachty. STS "Generał Zaruski" startował w klasie B, w finałowym biegu z Mariehamn do Szczecina okazał się najlepszy w gronie 12 jednostek, m.in. z Niemiec, Skandynawii, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii. To pierwszy taki sukces gdańskiej jednostki.

Tak płynęli po zwycięstwo

Przebieg regat The Tall Ship Races szczegółowo opisuje Jerzy Jaszczuk, kapitan STS "Generała Zaruskiego":

- Bieg był bardzo interesujący. Przede wszystkim ze względu na bardzo dużą zmienność pogody, wiatr od zera do 30 węzłów, z falą i bez fali, z prognozowanymi ciszami. Ważną decyzją strategiczną okazało się to, którą stroną wziąć Gotlandię. My poszliśmy prawą burtą z nadzieją na mniejszą falę. Ale na miejscu wiatr nas nieco zaskoczył i trochę straciliśmy względem tych, co poszli stroną lewą. Ale za to świetnie poradziliśmy sobie w sytuacjach słabego wiatru, gdzie inni tracili. Udało nam się też niemal uniknąć ciszy koło Olandów, gdzie wiele jachtów stanęło. O zwycięstwie zdecydowała zdolność do płynięcia z prędkością choćby 0,5-1 węzła. A Zaruski to potrafi! Płynęliśmy tak wolno, że załoga szkolna pozwoliła sobie na kąpiel w morzu, płynąc obok statku (śmiech). Płynęliśmy wolno, ale jednak płynęliśmy. A konkurencja stała. Załoga szkolna, ludzie z otwartego naboru, wspaniale się w tych regatach odnaleźli i spisali. A przecież bywały odcinki, gdzie „szliśmy” 11 węzłów, a jazda była na krawędzi parametrów nautycznych jednostki. Przez znaczą część wyścigu konkurencja nas wyprzedzała („Gratitude”), byliśmy drudzy, a nawet trzeci („Jens Krogh”). Ale potem, za sprawą maksymalnego wykorzystania warunków pogodowych, odrobiliśmy straty i na mecie poszliśmy do kolegów z „Gratitude”, by im podziękować za to, że na nas poczekali i pozwolili wygrać. Z jednostek na podium mieliśmy najgorszy przelicznik konstrukcyjny i dlatego potrzebowaliśmy około czterech godzin przewagi, by wygrać. I to się udało. Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni i szczęśliwi. 

 

TV

Dolne Miasto rozświetla już dzielnicowa choinka