
Bez pomysłu, bez intensywności
Polki w piątek, 21 lutego, w Gdańsku rozegrały mecz fenomenalny. Niestety cztery dni później w Bukareszcie były nie do poznania. W pierwszej połowie w stolicy Rumunii było sennie, nudno i bez pomysłu. Głównie długie piłki, brak mobilności, brak wymienności pozycji. Nie było tempa, nie było pomysłu na mecz. Za to było dużo niecelnych podań. Rumunki mądrze się broniły. Ewa Pajor raz trafiła w poprzeczkę.
Czytaj także: Polska - Irlandia Północna. Gorączka lutowej nocy
Nadia Krezyman drybluje
W drugiej połowie więcej tego samego. W 62. minucie Rumunka Ioana Balaceanu dostała czerwoną kartkę. Grałyśmy więc z przewagą. I co? I aż do 84 minuty Polki nie potrafiły wykorzystać przewagi liczebnej. Dopiero Nadia Krezyman, na co dzień grająca we francuskim Dijon, musiała sama wpaść w pole karne, zakręcić dwiema Rumunkami, i podać do Natalii Padilli-Bidas. Ta mocnym strzałem dopełniła formalności.
Krezyman poczuła się pewnie, zaczęła grać z fantazją i demonstrować swoją niebywałą technikę. Była zdecydowanie najjaśniejszym punktem naszej reprezentacji. Co za talent!
Po dwóch meczach w Dywizji B Ligi Narodów Polki mają sześć punktów! Kolejny mecz Biało-Czerwone rozegrają oczywiście w Gdańsku, domu polskiej reprezentacji. Spotkanie przeciwko Bośni i Hercegowinie na Polsat Plus Arena Gdańsk odbędzie się 4 kwietnia. Bilety wkrótce w sprzedaży.