
Tam, gdzie jest Gdańsk
- Te 75 tysięcy, i to zebrane w krótkim czasie, stanowi dużo większą kwotę, niż się spodziewałam - przyznaje Aleksandra Kamińska z gdańskiej Fundacji Zupa na Monciaku. - Jestem wdzięczna za każdą złotówkę. Im więcej dostaniemy pieniędzy, tym skuteczniejsza będzie pomoc. Pieniędzy przybywa cudownie, potrzeb niestety też.
Aleksandra Kamińska od początku wojny była z pomocą w Ukrainie już 33 razy. Nawiązała kontakty z konkretnymi oddziałami frontowymi, wozi rzeczy na zamówienie.
- Chłopaki z pierwszej roty bardzo się pochorowali w okopach, potrzeba leków, najlepiej dziś - opisuje sytuację szefowa Fundacji Zupa na Monciaku. - 12000 hrywien na antybiotyki. Pytają: “Da się coś?”. Kupujemy online w Ukrainie, jadą prosto do nich. Jutro będą.
Aleksandra Kamińska śmieje się, że tam, w okopach, żołnierze wiedzą gdzie jest Gdańsk. - Po zakończeniu wojny wpadną do nas - mówi.
Czytaj także: Rosyjska bomba zmiotła transport z Gdańska. Proszą o pomoc!
Ze zgrabiałymi rękami
Potrzeby rosną codziennie. Pokazują, że ta wojna wygląda zupełnie inaczej, niż myślimy. Rząd dba oczywiście o dostawy broni i amunicji, ale już z innymi sprawami bywa różnie.
Humvee ewakuacji medycznej potrzebuje kolejnych opon, bo opony na froncie to “neverending story”. Żołnierze wysyłają do Gdańska zdjęcia. Jeśli można to chociaż dwie…
Yaroslav, którego oddział walczy na kierunku kurskim, pisze że dowództwo przysłało im uzupełnienie. Dzięki temu mają już nie 6, ale 12 żołnierzy. Wspaniale! Tyle tylko, że młodych przysłali im “gołych”, tzn. bez odpowiednich ubrań do walki zimą. Jest luty, mróz - żołnierz ze zgrabiałymi rękami po nocy w okopie nie ma wielkich szans. Przychodzą więc z frontu do Gdańska rozmiary każdego chłopaka. Można chociaż po jednym polarze dla nich? I ciepłe skarpety, rękawice.
Takich historii są dziesiątki.
Czytaj także: Rosyjska bomba nie zwycięży. Już 70 tysięcy złotych!
Niezawodny tył
Zupa na Monciaku jest z walczącymi w Ukrainie codziennie, od marca 2022 roku. Wolontariusze fundacji nie są jedynymi z Gdańska, którzy tam jeżdżą, ale na pewno są jednymi z najbardziej konsekwentnych.
- Od tego są na wojnie wolontariusze - mówi Aleksandra Kamińska. - Nazywają nas «надійни тил», czyli niezawodny tył. To nie żaden komplement. To zobowiązanie. Jesteśmy przy walczących codziennie, od prawie 1100 dni. Bez pieniędzy nie ma jak.
Aleksandra Kamińska nie może spokojnie myśleć, że chłopaki w tych okopach śpią na karimatach - prawie na gołej ziemi. Kupuje więc łóżka polowe, śpiwory.
Szkoda tych rzeczy, które zniszczyła bomba w Donbasie
W marcu Zupa na Monciaku miała jechać z pomocą do Chersonia, ale zamiast tego musi wrócić do Donbasu, dokończyć misję, którą przerwała bomba. Jak tu zostawić Chersoń zupełnie bez niczego?
- Jak wystarczy pieniędzy, kupimy choć trochę najpilniejszej pomocy również dla nich i wyślemy paczkami z Donbasu - zapowiada szefowa Zupy na Monciaku.