Rok wsparcia dla Ukrainy. Pomorscy samorządowcy podsumowują udzieloną pomoc

W czwartek, 23 lutego, w przeddzień pierwszej rocznicy brutalnej napaści Rosji na Ukrainę, pomorscy samorządowcy stowarzyszeni w Ruchu Samorządowym Tak! dla Polski, spotkali się w Sopocie, aby podsumować rok pomocy dla walczącego sąsiada i określić potrzeby na przyszłość. Wśród przemawiających była też Ukrainka Olena Matviichuk, która po wybuchu wojny znalazła schronienie w Sopocie. 
23.02.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
p00005444 (1)
Sopockie Centrum Wsparcia Ukrainy. W konferencji prasowej pomorskich samorządowców podsumowującej rok pomocy Ukrainie wzięli udziała: Leszek Bonna, wicemarszałek województwa pomorskiego; Olena Matviichuk, która po wybuchu wojny znalazła schronienie w Sopocie; Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni; Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska; Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydentka Sopotu; Magdalena Kołodziejczak, wójt gminy Pruszcz Gdański i Marta Makuch, wiceprezydentka Słupska
fot. Paweł Marcinko / KFP

Rocznica agresji na Ukrainę. Będzie wielki wiec pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców

O działaniach poszczególnych samorządów mówili na konferencji: Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska; Leszek Bona, wicemarszałek województwa pomorskiego; Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydentka Sopotu; Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni; Magdalena Kołodziejczak, wójt gminy Pruszcz Gdański; Marta Makuch, wiceprezydentka Słupska oraz Olena Matviichuk. Podkreślano, że w krytycznej sytuacji to właśnie samorządowcy i polskie społeczeństwo, nie czekając na decyzje rządowe, przystąpiło do działania.

Jak pierwsza przemawiała Olena Matviichuk, która po wybuchu wojny trafiła do Sopotu i pracuje dziś w sopockim Centrum Wsparcia Ukrainy.

- Pamiętam pierwsze dni wojny, pierwsze rakiety, to było okropne - wspominała Olena Matviichuk. - Ze swoją córką i dziećmi z rodziny przyjechałam do Polski. Zapamiętałam noc, granicę, i później już ciepło - herbatki, zupy, koce, które nam dawały panie z Polski. Poczułam się bezpieczna. Potem przyjechałam do Sopotu. Jestem szczęśliwa, że tu mieszkam. Pierwszą pracę jako wolontariusz znalazłam w Gdańsk Pomaga na Dolnej Bramie 8. Bardzo dziękuję za to, że mogłam pomagać ludziom. Czułam, że to jest bardzo ważne, każda osoba, która przyjechała do Polski po wybuchu wojny była przestraszona. Każda potrzebowała, żeby potrzymać ją za rękę, powiedzieć, że wszystko w porządku, że będzie bezpieczna. Teraz pracuję jako konsultantka w Centrum Wsparcia Ukrainy, ono jest jak wielka rodzina w Sopocie. Daje siłę do rozwoju, żeby krok po kroku pójść dalej, bo większość, która teraz tu mieszka, to są kobiety z dziećmi. Wojna przynosi strach, ale w sercu i głowie musimy mieć: “trzeba iść dalej” i pomagać tym, którzy tego bardzo potrzebują. 

Gdańsk Pomaga - 4900 mieszkań i 110 mln zł

O wartości współpracy pomiędzy samorządowcami w udzielaniu pomocy uchodźcom mówiła Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. 

- W Ruchu Samorządowym Tak! Dla Polski pomagamy sobie w różnych sprawach, ale po wybuchu wojny wiedzieliśmy, że musimy się wspierać w udzielaniu pomocy uciekającym przed wojną. Udzieliliśmy tego wsparcia, nie tylko koleżankom i kolegom z Pomorza, ale także tym ze ściany wschodniej, którzy byli “na pierwszym froncie” - kolegom z Rzeszowa, Chełma czy Przemyśla, przyjmując ludzi w miejscach oddalonych od granicy z Ukrainą.

Prezydent Gdańska podsumowała rok wsparcia dla Ukrainy w samym Gdańsku: - T
ylko poprzez akcję Gdańsk Pomaga, prowadzoną przez naszą Fundację Gdańską, przewinęło się 4900 mieszkań - tyle osób w mieszkaniach prywatnych znalazło schronienie. Ale wiemy, że przecież były osoby, które znalazły schronienie prywatnie. To 110 milionów złotych pomocy finansowej świadczonej z budżetu miasta, ale także z budżetu pana wojewody i wielu donatorów prywatnych, fundacji, przedsiębiorstw, ale także osób fizycznych. Dzisiaj ta pomoc już się zmienia. Jest nią np. miejsce, w którym się znajdujemy teraz. Służące integracji i adaptacji do życia tutaj, pomagające w kwestiach przyjęcia dzieci do szkół, odnalezienia się w nowym środowisku, a przede wszystkim pomoc językowa. Ten punkt tutaj w Sopocie, podobnie jak wiele aktywności w Gdańsku, jest także współfinansowanych przez UNICEF. W Gdańsku projekty współfinansowane przez Unicef to kwota niemal 29 milionów złotych, które obejmują dzieci opieką językową, psychologiczną, oferują różne aktywności, aby bezpiecznie mogły żyć w oczekiwaniu na powrót do swojego kraju, kiedy to będzie możliwe.

Województwo pomorskie - solidarność i specjalizacja

Leszek Bona, wicemarszałek województwa pomorskiego przytaczał fakty dotyczące  pomocy medycznej, jaką nasz region udzielił Ukrainie, m.in. przyjmując dotąd i lecząc w pomorskich szpitalach 14 żołnierzy z frontu. Zadeklarował też dalszą pomoc, również finansową - Pomorze wyasygnowało już 25 mln zł na programy wspierające nauczycieli i medyków z Ukrainy, aby ich zaadaptować na potrzeby polskiego rynku pracy.  

- W niesieniu pomocy naszym braciom z Ukrainy ważne są dwie rzeczy: solidarność i specjalizacja - tłumaczył Leszek Bona. - Nasza specjalizacja to dwa tory działania. Jako samorząd regionalny jesteśmy właścicielem największej liczby podmiotów leczniczych na Pomorzu. Zdecydowaliśmy się więc na leczenie rannych na polu bitwy żołnierzy, którzy dzielnie walczą o wolność swojego ukochanego kraju. Takich żołnierzy wyleczyliśmy już 14. Rozmawiamy z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji i jesteśmy gotowi przyjąć kolejnych żołnierzy. Oprócz tego, zorganizowaliśmy mobilny punkt niesienia pomocy uchodźcom, którzy przebywają na terenie Trójmiasta - to karetka z osobami o wykształceniu medycznym, które na miejscu w razie potrzeby mogą udzielić pomocy medycznej. Nasza druga specjalizacja związana jest z utworzeniem w Regionalnym Programie Operacyjnym dodatkowej osi o wartości 25 mln zł, która jest przeznaczona dla organizacji pozarządowych i dla samorządów na trzy programy specjalne. Jeden dotyczy nauczycieli - nauki języka polskiego przez nauczycieli z Ukrainy; drugi program dedykowany jest dla zawodów medycznych i okołomedycznych, aby osoby o tych umiejętnościach też zaadaptować na nasz rynek pracy; trzeci ma charakter ogólny, dotyczący poradnictwa psychologicznego, prawnego, szkoleń, zmiany i podnoszenia kwalifikacji po to, aby uchodźcy jak najlepiej zasymilowali się na Pomorzu.

Po pierwsze integracja - Gdynia otwiera Spilno Hub

Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni, skupiła się na zagadnieniu kompetencji w niesieniu pomocy, podkreślając kompetencję społeczeństwa obywatelskiego i zadaniach na dziś - integracyjnych. 

- Początkowo wszystko, co robiliśmy było dość chaotyczne i takie musiało być, bo reagowaliśmy na kryzys, który zaskoczył nas wszystkich, który miał ogromne rozmiary i który należało opanować szybko i jak najprościej - przyznała Katarzyna Gruszecka-Spychała. - Nie bylibyśmy w stanie tego zrobić bez koordynacji, o której również wspominała pani prezydent, często "szytej" na bieżąco pomiędzy ludźmi dobrej woli, w tym samorządowców, ale prawda jest taka, że nie przyjęlibyśmy tych wszystkich tysięcy uchodźców, nie przyjęlibyśmy ich ciepłą herbatą ani zupą, gdyby nie ogromna kompetencja naszego społeczeństwa obywatelskiego. Jasne, my jako samorządowcy, staraliśmy się to koordynować, wspierać, pomagaliśmy finansowo, lokalami, pracownikami, ale to polskie społeczeństwo okazało się na tyle zorganizowane, że umiało to wszystko zrobić. Podkreślam ten fakt, bo bardzo często słyszę, że Polacy okazali wielkie serce. Tak, ale pamiętajmy, że zupy nie gotuje się sercem, tę pomoc świadczy się głową.

Dziś koncentrujemy się na pomocy, która ma na celu integrację. Patrzymy w przyszłość i znowu szukamy bardzo wykwalifikowanej kompetencji, aby pomagać dobrze. Aby osoby, które przyjechały do nas często nie z własnej woli, tylko z życiowej konieczności spowodowanej okrutną wojną, potrafiły się usamodzielnić. Bardzo silnie koncentrujemy się na dzieciach. W gdyńskich szkołach mamy ich w tej chwili około 2300, obserwujemy również lawinowy przyrost dzieci z Białorusi. Chcemy im proponować nie tylko edukację na najwyższym poziomie, ale także daleko posuniętą integrację - podkreślała wiceprezydent Gdyni. 

Prezydent wspomniała o wsparciu ze strony przedsiębiorców oraz kluczowej - UNICEF-u. Wsparcie tej organizacji to 32 mln zł dla Gdyni na 80 zadań dot. ochrony i edukacji dzieci - w większości ukraińskich, ale nie tylko.

- Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie budować nowoczesne, wielonarodowe społeczeństwo - mówiła wiceprezydent.

Gdynia otworzy w marcu Spilno Hub Gdynia, również dzięki pieniądzom z UNICEF. To świetlica, do której można przyjść, spotkać się i porozmawiać, będzie tu też sala zabaw dla dzieci, punkt pomocy prawnej, psychologicznej.

- Chcemy żeby to społeczność Spilno samo projektowała aktywność tego miejsca tak, aby w możliwie najgłębszy sposób odpowiadały one ich potrzebom i pomagały znaleźć właściwe miejsce w nowym społeczeństwie.

Słupsk - potrzeba rozwiązań systemowych i finansowych

Marta Makuch, wiceprezydentka Słupska podkreślała udział mieszkańców - ponad 1000 mieszkań użyczonych przez mieszkańców, i organizacji pozarządowych w udzielaniu pomocy. Tłumaczyła, co jest potrzebne na dziś - potrzeba rozwiązań systemowych, prawnych oraz finansowych. Zwróciła też uwagę na symbolikę - większość osób uchodźczych to kobiety i dzieci.

- Dzisiaj odchodzimy od sytuacji tymczasowości i to jest dla nas kolejne wyzwanie - mówiła. - Potrzebujemy dwóch rzeczy: rozwiązań trwałych, systemowych, prawnych, bo przypomnę, że osoby uchodźcze, wszystkie prawa takie, jakie my mamy - chociażby do bezpłatnej służby zdrowia - mają do sierpnia tego roku i czekają na dalsze rozwiązania. Czekamy również na rozwiązania związane z finansowaniem wsparcia dla osób uchodźczych. Wiemy o tym, że będzie stopniowane i chcemy wspierać mądrze, aktywizować osoby, które mam nadzieję, staną się naszymi nowymi mieszkańcami. W Słupsku samozakwaterowanie, wyżywienie i bezpośrednia pomoc to ponad 25 milionów zł, ale wszystkie samorządy - to jest nie do przeliczenia - oferowały bezpłatne wsparcie psychologiczne, prawne, zdrowotne. W naszych przychodniach w Słupsku zarejestrowanych jest już u lekarzy 1600 osób uchodźczych i chcemy wiedzieć, co dalej. Jutro cały świat znów przypomni sobie o wojnie w Ukrainie, to bardzo dobrze - zakończyła wypowiedź. - W sferze symbolicznej powinniśmy robić to jak najczęściej, bo wolność, jak wiemy, nie jest nam dana raz na zawsze.

Gmina Pruszcz Gdański - ludzka solidarność

Gminę Pruszcz Gdański reprezentowała pani wójt Magdalena Kołodziejczak, która zaakcentowała zaangażowanie mieszkańców gminy w pomoc. Wspominała świetlicę wiejską, w której przygotowano łóżka i kuchnię, a wieczorami kobiety z Koła Gospodyń Wiejskich gotowały i wymieniały się przepisami z uchodźczyniami. To pozwalało się poznać wzajemnie. Dziś na terenie gminy przebywa wciąż 800 osób z Ukrainy, a 230 dzieci chodzi do szkół i przedszkoli, nadal świadczone są różne usługi. Zwróciła też uwagę, że przedsiębiorstwa branżowe z gminy nawiązują kontakty z firmami z Ukrainy - to pomoc celowa. 

- Moi przedmówcy pokazywali działania głównie dużych samorządów, ale mogę powiedzieć z perspektywy czasu, że ogromną pracę również wykonały te maleńkie gminy wiejskie, które bardzo często były zaskoczone tym, co się wydarzyło - mówiła Magdalena Kołodziejczak. - Nastawienie mojej gminy, ale potem się okazało, że całej Polski, pokazał fakt, kiedy drugiego dnia po wybuchu wojny prywatne osoby z mojej gminy zorganizowały autobusy i pojechały na przejście graniczne, żeby przywieźć osoby potrzebujące pomocy. Wtedy wiedziałam, że nie będziemy osamotnieni jako samorządy. Ale teraz stoimy przed potrzebą systemowej pomocą. Jesteśmy już w trakcie realizacji programu unijnego i w najbliższych dniach będziemy organizowali szkolenia zawodowe dla uchodźców, aby mogli znaleźć tu miejsca pracy, ponieważ wielu z nich decyduje się na pozostanie. Sądzę, że słowo “wojna” przestało być słowem anonimowym, bezprzedmiotowym, widzimy, że zagrożenie istnienie. Ale ta solidarność jest budująca, wiemy, że nie zostaniemy sami.

Sopot apeluje o szybką ścieżkę nostryfikacji dyplomów

Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydentka Sopotu, opowiadała o działaniu sopockiego Centrum Wsparcia Ukrainy - na początku wojny i dziś, gdy pracują tu już w większości uchodźcy. Dziękowała też wszystkim przedsiębiorcom, szczególnie z branży hotelarskiej, którzy udzielali wsparcia uciekinierom. Ostrzegała też, że problem mieszkaniowy stanie się kluczowy już niedługo. 

- Już 2 marca 2022 roku, w tym budynku, powstało Centrum Wsparcia Ukrainy. Była to inicjatywa Miasta, wszystkich instytucji miejskich i organizacji pozarządowych. Centrum stało się sercem miasta: działało 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu i pracowali tu na początku w większości urzędnicy miasta i to w randze naczelników, bo trzeba było tę pomoc jak najlepiej zorganizować. Nocowało tutaj po 70 osób dziennie.

Prezydent przypomniała, że w niewielkim Sopocie zarejestrowało się ponad 3000 osób uchodźczych, 1700 wciąż mieszka w Sopocie, prawie 500 spośród nich w miejscach zbiorczego zakwaterowania - przede wszystkim w dwóch akademikach Uniwersytetu Gdańskiego. Ponad połowa z tych osób to są kobiety, druga połowa to dzieci i około 100 mężczyzn.

Co dziś oferuje hub pomocowy w Sopocie osobom z Ukrainy? Usługi i wsparcie - są tu pracownicy socjalni, wsparcie psychologiczne, możliwość opieki nad dziećmi, gdy mama musi coś załatwić. Jest lekarz i od niedawna oddział Urzędu Pracy z Gdyni, są asystenci, którzy pomagają pracę znaleźć. Jest magazyn produktów, ale jest przede wszystkim dużo osób zaangażowanych, a większość całej załogi stanowią uchodźcy.

- W instytucjach miejskich, w szkołach, w przedszkolach i w innych instytucjach zatrudniliśmy już prawie 80 osób z Ukrainy - mówiła Magdalena Czarzyńska-Jachim. - To jest wielka wartość, aczkolwiek boleję nad tym, że często nie możemy ich zatrudniać na takich stanowiskach na jakich mogliby pracować, z powodu polskich przepisów - chociażby w Urzędzie Miasta, w jednostce samorządu terytorialnego, nie możemy zatrudnić na stanowisku urzędniczym osoby, która nie ma obywatelstwa polskiego. A mamy w gronie uchodźczyń osoby, które były w sekretarzami gmin, wiceburmistrzami, pracowały na dyrektorskich stanowiskach w swoich miastach i naprawdę - ich kompetencja i wiedza byłaby dla nas kluczowa. Tak samo jest w szkołach - nie możemy zatrudnić nauczycieli ukraińskich na pełnoprawnych stanowiskach, dlatego od wielu, wielu miesięcy apelujemy - o tymczasową chociaż nostryfikację ich dyplomów. Podam taki przykład, w jednym z przedszkoli sopockich musiałam się starać o zgodę kuratora, żeby zatrudnić do zajęć rytmiki panią, która w Ukrainie jest szefową filharmonii i gra na wielu instrumentach. Cieszę się, że ma pracę, ale tak naprawdę moglibyśmy więcej jej zaoferować. Potrzebujemy systemowych rozwiązań, które umożliwią integrację i życie na godnych warunkach wszystkim osobom z Ukrainy.

Na koniec, prezydent Aleksandra Dulkiewicz zaprosiła wszystkich na Wiec Solidarności do Gdańska, na Plac Solidarności, w piątek, 24 lutego, o godz. 18.

TV

Kamienica przy Toruńskiej 27 odzyskała blask