Rodzinne Zdjęcie Gdańszczan`2018 powstało na Długim Targu, z okien na trzecim, najwyższym piętrze Bramy Królewskiej. Niegdyś, przez 12 lat, mieściło się tu biuro prezydenta Lecha Wałęsy, obecnie Gdańska Galeria Fotografii Muzeum Narodowego.
Izabela Biała: Jakim aparatem sfotografował pan dziś gdańszczan i gdańszczanki? I dlaczego powstało w sumie kilkanaście zdjęć?
Dariusz Kula: - Zdjęcie zostało wykonane sprzętem z największą obecnie dostępną “od ręki” rozdzielczością, w lipcu 2018 r. wynosi ona 100 milionów pikseli. Fotografowaliśmy na dwa identyczne aparaty, ale z różną optyką. Jeden aparat fotografował w pozycji pionowej w układzie takim, żeby można było dobrze wykadrować wieżę ratusza, żeby była dobrze widoczna. Drugi kadrował trochę ciaśniej - sam tłum z odciętą wieżą ratusza. Ten fragment dorabiamy później metodą panoramiczną, tak żeby powstało spójne zdjęcie.
Tak samo robiliśmy w 2010 i 2014 r., również wtedy wbrew pozorom nie było to pojedyncze zdjęcie. Bazą jest zdjęcie centralne z gdańszczanami, a żeby dodać wizualny kontekst historyczny do tego zdjęcia, wokół pozujących dodajemy architekturę w jej obecnej sytuacji. Cztery lata temu na przykład wieża Bazyliki Mariackiej była w remoncie, teraz inna część kościoła jest odnawiana. Przy okazji zdjęcia gdańszczan, dokumentujemy historię.
|Czy wszystkie Rodzinne Zdjęcia Gdańszczan są pańskiego autorstwa?
- Nie, ale zdecydowana większość. Pierwsze zdjęcie zrobił Jacek Wołowski z Warszawy, ja w tym samym czasie fotografowałem tłum z samolotu. Takiej ilości osób, jak wtedy, podczas milenium Gdańska już nigdy później nie było. To była zupełnie inna sytuacja i inne były wtedy potrzeby społeczne. W kolejnych latach stawiało się mniej więcej tyle samo osób.
Dziś przyszło ich mniej niż zwykle, ale była tak duża ilość imprez dookoła, no i idealna pogoda na plażę.
Stresuje się pan tym niecodziennym zadaniem?
- Stres jest duży i odpowiedzialność też, bo technika zawsze może zawieść. Samoloty też spadają, choć nie powinny… Wystarczy jeden niewłaściwy piksel, a my bezpośrednio zrzucamy materiał z matrycy na komputer. Kiedy jeden bit się wyłamie coś może nie wyjść, ale cały czas mieliśmy to pod kontrolą. Zrobiliśmy bardzo dużo wersji i wariantów, będzie z czego wybierać.
Kiedy zobaczymy efekty sesji zdjęciowej z okien Bramy Królewskiej?
- Myślę, że w ciągu dwóch, trzech dni zdjęcie będzie udostępnione w internecie na portalu gdansk.pl i na profilu Miasta Gdańska na Fb. Wcześniej jedną z wersji otrzymamy w Dzienniku Bałtyckim w formie plakatu, najprawdopodobniej we wtorek.
Pan nigdy nie był na tym zdjęciu?
- Nie, zawsze byłem z tej drugiej strony (śmiech), ale są osoby, które fotografują mnie w trakcie wykonywania zdjęcia, mam więc takie pamiątki.
Dlaczego gdańszczanie robią sobie takie rodzinne zdjęcie?
- Jako punkt odniesienia zawsze proponuję zdjęcie z 1866 r. zrobione przed Dworem Artusa, do którego pozowała wielka grupa ludzi, przeważnie panów w cylindrach. Ta fotografia jest w zbiorach Muzeum Miasta Gdańska i Muzeum Narodowego w Gdańsku. Pokazuje, że potrzeba wspólnego fotografowania się w Gdańsku istnieje od dawna, praktycznie od początków fotografii, które sięgają 1863 r ., jak widać gdańszczanie bardzo szybko sięgnęli po tę możliwość.
Czym się pan zajmuje w pięcioletnich przerwach między fotografowaniem gdańszczan?
- Na co dzień wybieram sobie tematy. W ramach współpracy z muzeami i innymi instytucjami fotografuję głównie dzieła sztuki, architekturę i wnętrza. Moja droga zawodowa rozpoczęła się w Gazecie Gdańskiej, gdzie pracowałem jako fotoreporter.
Poprzednie rodzinne zdjęcia gdańszczan można zobaczyć TUTAJ