Anna Umięcka: - Piątek jest już drugim dniem wojny, którą Rosja wypowiedziała Ukrainie. Jak wygląda dzisiaj życie w Kijowie? Wczoraj widzieliśmy ogromny korek samochodów i ludzi próbujących opuścić miasto.
Mirosław Czech: - Kijów jest teraz miastem opustoszałym, wymarłym. Wyjechały kobiety i dzieci, starsze osoby również, chociaż może nieco mniej. Działają apteki, sieci, są otwarte sklepy spożywcze, ale jest pusto. Ludzie się boją, chronią.
A szkoły i przedszkola?
- Zostały pozamykane, władze zarządziły ewakuację tych, którzy chcą wyjechać z miasta. Podstawiono składy pociągów, które z miasta mogą wyjeżdżać. Ludzie masowo wyruszyli poza miasto w kierunku zachodnim, ale też w okoliczne wsie, odległe od miast. Wyruszyli na południe, do centrum kraju, gdzie jest spokojniej.
Stan wojenny obowiązuje na terytorium całej Ukrainy. W Kijowie wprowadzona została godzina policyjna od godziny 22 do 7, czyli ograniczony ruch. To są ograniczenia czasu wojny.
Słychać syreny?
- Było je dziś słychać kilkukrotnie. To wezwanie, żeby albo zejść do metra - które jest przygotowane na przyjęcie ludzi, żeby przeczekali spokojnie czas, kiedy prowadzony jest ostrzał miasta albo działania wojskowe - albo do swoich bunkrów, które są pod szkołami, na placach. To infrastruktura jeszcze z czasów sowieckich, trochę została odnowiona i w związku z tym, ludzie się również tam chowają. Bo Kijów jest miastem bombardowanym. Rakiety spadają na budynki. Dzisiaj została strącona rakieta rosyjska, której odłamki również spadły na dom mieszkalny. Słychać wybuchy wokół miasta.
Wczoraj podawano informację, że w Kijowie nie ma wojsk ukraińskich. Czy to się zmieniło?
- Po południu, ze względu na zbliżanie się kolumny rosyjskich czołgów bojowych i oddziałów piechoty, czyli sił rosyjskich do miasta - od strony północno zachodniej weszły do miasta czołgi ukraińskie i inny sprzęt ciężki. Dzisiaj też od rana działało tu kilka grup dywersyjnych rosyjskich, które zostały zlikwidowane.
Prezydent miasta Witalij Kliczko oświadczył, że sytuacja diametralnie się zmieniła i ze względu na zagrożenie ze strony wojsk rosyjskich bezpośrednio dla stolicy państwa - Kijów przechodzi do obrony. Oprócz Gwardii Narodowej i Obrony Terytorialnej (zapisało się do niej 18 tysięcy ludzi), w tej chwili regularne oddziały wojska ukraińskiego będą broniły stolicy. Są też jednostki specjalne - służby ochrony państwa. Na Ukrainie jest to jednostka wojskowa, w gruncie rzeczy najbardziej wyszkolona, elitarna.
Skąd taka zmiana taktyki?
- Taka decyzja związana jest z pierwotnym planem Putina - okrążenia Kijowa i zdobycia dzielnicy rządowej, żeby tam zainstalować swojego prezydenta, którym zostałby ponownie Janukowycz. Jako prezydent legalny a obalony, według propagandy rosyjskiej, podczas przewrotu zbrojnego, którym był rzekomo Majdan w 2013, 2014 roku. Chociaż na Ukrainie Janukowycz został prawomocnie skazany za zdradę państwa, bo podpisał pismo do Putina o wprowadzenie jednostek rosyjskiej w celu obrony swojej władzy.
Działania wojenne oznaczają, że wiele setek, tysięcy cywilów będzie szukało schronienia poza granicami kraju. Gdańsk i inne miasta deklarują pomoc.
- W Ukrainie został ogłoszony stan wojenny i powszechna mobilizacja, co oznacza że wszyscy mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat powinni się zgłosić do służby poborowej, tam pobrać legitymację żołnierza i zacząć ćwiczenia dla obrony kraju. Mężczyźni nie są więc wypuszczani w tej chwili poza granice kraju, natomiast są wypuszczane kobiety z małymi dziećmi. W tej chwili wszystkie sześć przejść granicznych z Polską okupowane są właśnie przez tysiące osób, w tym przede wszystkim kobiet z małymi dziećmi, ale też starszych, babć.
W tej przerażającej sytuacji, jako zwykli obywatele często czujemy bezradność. Niewiele możemy zrobić, ale możemy wyrażać nasz sprzeciw. W Gdańsku odbywały się już od środy protesty, manifestacje…
- Wszystkie protesty, każdą akcję z poparciem media ukraińskie monitorują i społeczeństwo się o tym dowiaduje. Zresztą Ukraińcy są aktywni w mediach społecznościowych, a Ukraińcy i solidaryzujący się z nimi Polacy też przekazują informacje - są filmiki, zdjęcia z protestów, w których uczestniczą. To krąży w internecie, na wszystkich portalach, w telewizji, w rozgłośniach radiowych. I to jest bardzo ważna pomoc. Bardzo. Każdy wyraz solidarności jest na wagę złota.
A zbiórki pieniędzy?
- Każda forma pomocy jest bardzo dobrze przyjmowana. Polska zresztą cieszy się w Ukrainie ogromną sympatią. Ukraińcy przyzwyczaili się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, że Polska jest szczególnym sąsiadem. Zawsze można w ciężkich czasach liczyć na jej pomoc: humanitarną, finansową i również wojskową w sprzęcie wojskowym, co jest tutaj bardzo cenione.
A pan zostaje w Ukrainie czy będzie wracał do Polski?
- Zobaczymy, dzisiejszy dzień będzie decydujący, dlatego że prezydent Zełenski, nie zważając na wojnę i ostrzały, proponował negocjacje z władzami rosyjskimi. Jeszcze wczoraj, i dzisiaj tę propozycję powtórzył. Ale do Putina dziś zadzwonił prezydent Chińskiej Republiki Ludowej i powiedział, że konflikt powinien zostać rozwiązany przy stole negocjacyjnym i Łukaszenko natychmiast się zgłosił, że w Mińsku może być takie miejsce spotkania. Putin zaproponował wysłanie tam delegacji składającej się wysokich urzędników jego administracji - ministerstwa obrony i spraw zagranicznych. Tak że, w tej chwili negocjacje zostały otwarte, chociaż odbywa się to wszystko w bardzo dramatycznych okolicznościach, bo Rosjanie ostrzelali dzisiaj dwa przedszkola i są ofiary śmiertelne wśród dzieci. Jedno z tych przedszkoli jest w Ochtyrce, to miasto w obwodzie sumskim, a drugie w obwodzie kijowskim, niedaleko Kijowa, na kierunku północno-zachodnim.
I jeszcze taka informacja - dzisiaj Sztab Generalny Armii Ukraińskiej powiedział, że Rosjanie zaznali ogromnych strat ludzkich, obliczono, że dzisiaj zginęło ponad 1000 Rosjan. Są to największe straty w historii armii rosyjskiej, w ogóle w działaniach wojennych, które były przez nią prowadzone.