Przez 72 dni sezonu 97 gdańskich ratowników strzegło dziewięciu kąpielisk na długości 1300 metrów.
Tyle statystyki. A jak to wyglądało z ich perspektywy?
Ratowniczka Agata Wysokińska: - Praca wymagała skupienia i poświęcenia. W tym sezonie nie miałam na szczęście trudnych interwencji, ale w zeszłym miałam kobietę pod wpływem alkoholu, właściwie to w stanie bardzo silnego upojenia. Skończyło się to wezwaniem zespołu ratownictwa medycznego, a nawet policji. Główne problemy na plaży to alkohol, słońce i odwodnienie - i mamy niebezpieczny komplet.
Wysokińska skończyła właśnie studia na Politechnice Gdańskiej, na wydziale elektroniki i telekomunikacji.
- Dla osób z pasją ta praca to czysta przyjemność - mówi. - Dla mnie to z jednej strony hobby, ale takie, dzięki któremu mogę też zarobić. Polecam ratownictwo wodne, bo to aktywny sposób spędzania czasu, możliwość zarobienia i idealny sposób na spędzenie wakacji.
Czytaj także: Kurs dla małych ratowników w Brzeźnie
Jak mówi Łukasz Iwański, kierownik kąpielisk i obiektów nadmorskich w Gdańskim Ośrodku Sportu, wszyscy ratownicy dostają umowę o pracę, mogą zarobić, ale też skorzystać z dni wolnych, jeśli zajdzie potrzeba.
Iwański dodaje, że ratownicy mają dobre warunki w bazach nadmorskich w Brzeźnie czy na Stogach oraz porządny sprzęt: quady, skutery wodne czy łodzie motorowe.
Ratowniczka Viktoria Tyshchenko powiedziała, że to dobre zajęcie dla lubiących pracować z ludźmi i pomagać: - Trzeba skończyć trzy kursy: kwalifikowaną pierwszą pomoc, kurs ratownika oraz sternika motorowodnego bądź nurka. Trzeba oczywiście być świetnie przygotowanym fizycznie.
Kilkunastu spośród 97 ratowników zostało w piątek nagrodznych przez prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz oraz wiceprezydenta Piotra Borawskiego. Dostali dyplomy, bluzy z gdańskim akcentem i bidony.
Prezydent Gdańska podziękowała wszystkim za sezon.
- To również dzięki wam Gdańsk jest tak chętnie odwiedzanym miastem - powiedziała. - Ludzie chętnie odwiedzają gdańskie plaże, a wasza opieka nad nimi to wielka wartość. Cieszę się też, że 15 spośród was to absolwenci klasy ratownictwa morskiego w VI LO w Gdańsku.
Wiceprezydent Piotr Borawski powiedział, że sam jako student był ratownikiem na basenie, dorabiając w ten sposób: - Moja książeczka WOPR pewnie gdzieś jeszcze w szufladzie leży.
- Możemy się szczycić, że nikt na gdańskich plażach nie utonął. Wasza praca to niesamowita odpowiedzialność i wyzwanie - powiedział Borawski.
Około 20 procent gdańskich ratowników to osoby, które przyjechał do Gdańska z Ukrainy czy Białorusi, zostały tu, zadomowiły się, znają język i pracują dla dobra mieszkańców.
Zobacz naszą fotogalerię: