• Start
  • Wiadomości
  • Uratowane psy ze schroniska w Radysach są w gdańskim Promyku - gotowe do adpocji?

Uratowane psy ze schroniska w Radysach są w gdańskim Promyku - gotowe do adpocji?

Wylęknione i zaniedbane przyjechały do Gdańska z Radys - wsi położonej w województwie warmińsko - mazurskim 18 lipca br. Zabrano je ze strasznego miejsca, gdzie nieodpowiedzialny człowiek trzymał w bardzo złych warunkach tysiąc psów, bez jedzenia i wody. Dwadzieścia z nich nowy dom i opiekę znalazło w gdańskim Schronisku Dla Bezdomnych Zwierząt Promyk. Sprawdziliśmy, jak przebiega proces ich socjalizacji i czy są już gotowe do adopcji.
08.09.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Wilku to jeden z dwudziestu psów, które przyjechały do Gdańska z Radys. Psiak ma 7 lat
Wilku to jeden z dwudziestu psów, które przyjechały do Gdańska z Radys. Psiak ma 7 lat
schronisko Promyk

 

O akcji ratowania psów ze schroniska w Radysach w połowie tego roku było głośno w całej Polsce. W czerwcu br. na terenie obiektu pojawili się przedstawiciele organizacji pozarządowych i służby, które znalazły dziesięć martwych psów. W placówce przebywało ich ponad tysiąc, większość z nich była w opłakanym stanie. W momencie interwencji nie miały ani wody ani jedzenia. Na pomoc zwierzętom ruszyli wolontariusze z całej Polski, a schroniska z różnych miast w kraju zgłaszały chęć przyjęcia zwierząt. Swój udział w tej inicjatywie miało także Miasto Gdańsk. W sobotę 18 lipca br., o godzinie piątej rano do Radys wyruszyli pracownicy schroniska Promyk. 

- Jak przyjechaliśmy do Radys to z ponad tysiąca psów, które tam przebywały, zostało około 50 - wyjaśnia Piotr Świniarski, kierownik schroniska Promyk. - Dla nas zostały psy najtrudniejsze, czyli takie, których inni nie chcieli, bo przede wszystkim były wyjątkowo lękliwe. Nawet teraz, po niespełna dwóch miesiącach u nas, niektóre psy niechętnie opuszczają budy, są maksymalnie wycofane. Nie wiem skąd pochodziły te psy, być może żyły dziko, zostały odłowione, trafiły do schroniska? Ponieważ w Radysach psów było mnóstwo, to prawdopodobnie nikt się nimi nie zajmował pod kątem behawioralnym. 

 

Schronisko Promyk. Gdańszczanie na ratunek psom ze schroniska w Radysach

 

Gdy pracownicy schroniska Promyk dotarli do Radys, w schronisku od miesiąca przebywali wolontariusze i przedstawiciele fundacji. Psy miały już stały dostęp do wody i pożywienia, a boksy były wysprzątane. Ku zdziwieniu wielu osób, psy przebywające w Radysach nie były wychudzone. Wręcz przeciwnie, wiele z nich było otyłych, co sugerować może, że karmione były niewłaściwie.

- Nie sądziliśmy, że uda nam się od razu odłowić dwadzieścia psów, przygotowani byliśmy na dziesięć - mówi Piotr Świniarski. - W trakcie akcji i umieszczania ich w samochodzie, koleżanka będąca na dyżurze przygotowywała kolejne boksy. Udało się przygotować dwadzieścia, nie więcej niestety, bo proszę pamiętać, że musimy posiadać puste boksy również dla psów, które codziennie trafiają do nas z terenu Gdańska. 

 
Melon ma 4 lata
Melon, psiak ze schroniska w Radysach, ma 4 lata
schronisko Promyk

 

Psy po przyjeździe do Gdańska musiały trafić do pojedynczych boksów i nadal w nich przebywają. Towarzystwo zyskał tylko jeden psiak. 

- To w celach socjalizacyjnych, żeby się trochę wyluzował i zaczął dostosowywać do naszego psa - wyjaśnia kierownik Promyka. - Najgorsze jest to, że psy z Radys są dzikie, boją się człowieka. W dwóch konkretnych przypadkach pracownicy muszą wchodzić do boksów bardzo ostrożnie. Było i tak, że jeden pracownik musiał asekurować drugiego, bo występowały elementy agresji. Psy z Radys są trudne, nie możemy dopuścić, żeby się pogryzły czy solidarnie stanęły przeciw człowiekowi, dlatego nadal są w pojedynczych boksach. Będziemy czekać, pracować i miejmy nadzieję, że już niedługo zaczną się przystosowywać i przyzwyczajać.

 

Nie kupuj, adoptuj. Schronisko Promyk wznawia adopcje psów i kotów

 

Choć przed pracownikami Promyka i ich nowymi podopiecznym dość długa droga do zbudowania relacji i przełamania lęków, w niektórych przypadkach widać już pierwsze socjalizacyjne sukcesy. Jeden z psów, który nie wychodził z budy przez długie tygodnie, pod lekkim przymusem, ale w towarzystwie człowieka oraz drugiego psa, zdecydował się wyjść na krótki spacer.

- Ta socjalizacja wymaga czasu i potrzebuje cierpliwości - wyjaśnia Piotr Świniarski. - Jeden z tych psiaków miał już wyjść do adopcji, ale nie wiem dlaczego, ludzie którzy mieli go wziąć, zrezygnowali. Być może chodziło o to, że to duży, czterdziesto kilogramowy pies, który potrzebuje opiekuna o charakterze, który nie da się zdominować i odpowiedniej sile fizycznej.

 
Oto Sprinter, ma trzy lata
Oto Sprinter, ma trzy lata
schronisko Promyk

 

Jak zaznacza Piotr Świniarski, psy z Radys potrzebują czasu by zaufać człowiekowi, by nauczyć się odpowiednich zachowań. Nie oznacza to, że ich adopcja nie jest możliwa. Zdarzają się ludzie, którzy chcą adoptować wymagające zwierzęta, bo wiedzą, że miłość, opieka i mądre podejście mogą zdziałać cuda. 

Osoby, które chciałyby wesprzeć schronisko Promyk, mogą to zrobić kupując karmę dobrej jakości. Aby dowiedzieć się których karm najbardziej potrzeba w danym momencie, najlepiej napisać do schroniska maila na adres "identyfikacja1@schroniskopromyk.pl " lub zadzwonić pod nr 58/522-37-27. Przypominamy, że z powodu epidemii do schroniska wpuszczane są wyłącznie osoby, które telefonicznie umówiły się na spotkanie. 

TV

Jarmark Bożonarodzeniowy otwarty!