• Start
  • Wiadomości
  • Przemysław Szaliński: - Jestem łącznikiem między ludźmi, którzy chcą pomóc

Szef fundacji Przemek Dzieciom: - Jestem łącznikiem między ludźmi, którzy chcą pomóc

Szef fundacji Przemek Dzieciom od 17 lat organizuje akcje charytatywne na rzecz potrzebujących dzieci. Zebrane pieniądze fundacja przesyła do konkretnych osób: kupuje sprzęt rehabilitacyjny, czasem remontuje mieszkanie, którego stan nie pozwala na godne funkcjonowanie, opłaca turnusy rehabilitacyjne. W środę, 18 września, Przemysław Szaliński był gościem red. Agnieszki Michajłow w programie “Jestem z Gdańska”.
18.09.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
na zdjęciu młody mężczyzna, widać go od pasa w górę, brunet z wąsem, w ciemnej marynarce, mówi do mikrofonu
Przemysław Szaliński wystąpił w cyklicznym programie "Jestem z Gdańska", który emitowany jest w środy na portalu www.gdansk.pl
screen z www.gdansk.pl

Agnieszka Michajłow: - Co myślisz, kiedy widzisz to, co dzieje się na południu Polski, ten ogrom zniszczeń? “Nosi cię”, kiedy widzisz, że ludzie potrzebują?

Przemysław Szaliński: - Normalny umysł nie potrafi się do czegoś takiego przyzwyczaić. Przypomina mi to filmy katastroficzne, gdzie dorośli z dziećmi uciekają na dachy budynków, ze zwierzętami, nie mają co jeść i pić. Ci ludzie, w ciągu kilku godzin, stracili wszystko. I nie chodzi tylko o pieniądze. Stracili pamiątki, przyzwyczajenia, ulubione zabawki dzieci… Było życie, po paru godzinach już go nie ma, a my przejmujemy się jakimiś głupotami.

Ale jest też tak, że od razu pojawią się ludzie z takim instynktem: “trzeba pomagać”, prawda?

- Głównie pomagają ci, którzy sami coś przeszli, i wiedzą, jak to jest z drugiej strony. Pomagają też ci, którzy nigdy nie chcieliby czegoś takiego przejść, i myślą na zasadzie: “gdyby mnie to spotkało, to co chciałbym otrzymać od kogoś?”.

Gdańsk Pomaga Powodzianom: zebrano ponad 140 tys. zł, kupiono pierwsze osuszacze, zbiórka środków chemicznych na stadionie

A kiedy Ty zaczynałeś swoją działalność, zacząłeś zbierać pieniądze na wózek dla kolegi ze szkoły w 2007 roku, to czy wynikało to właśnie z takiego mechanizmu - z Twojego doświadczenia jako osoby niepełnosprawnej? Czy poczułeś się z nim solidarny?

- Chodziłem do klasy integracyjnej i poznałem tego chłopaka. Jemu co chwilę psuł się wózek. Pomyślałem, że coś trzeba z tym zrobić. Wymyśliłem, że zrobię zbiórkę, choć nie wiedziałem wtedy jeszcze co i jak. 

A byłeś wtedy w szkole podstawowej i miałeś 13 lat…

- Pomyślałem, że najpierw zbiorę jakieś fanty na aukcję od znanych osób. Pierwszy był Artur Barciś, który dał zdjęcie z autografem i Beata Tyszkiewicz, która dała książkę. 

A skąd Ty znałeś znane osoby?

- Znalazłem gdzieś do nich maile, napisałem do nich. Później wymyśliłem, że zrobię koncert. 

Byłeś młody, pełen pasji, ale pewnie też trochę naiwności. Miałeś złe doświadczenia z organizacjami charytatywnymi, ale mimo to nie zraziłeś się. Dlaczego?

- Zobaczyłem, że ludzie, którzy biorą pieniądze za pomaganie, mają jakieś odznaki, przyjmują nagrody - mało, że tak naprawdę nie pomagają, to oszukują, wręcz okradają chore dzieci. 

Stwierdziłeś wtedy, że Ty to zrobisz lepiej?

- Tak. 

Jak szukasz osób, którym pomagasz?

Dostajemy zazwyczaj informację od danej rodziny, ale współpracujemy też z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie. Najpierw jedziemy do takiej rodziny, rozmawiamy z nią, sprawdzamy na miejscu, jakie są warunki, bo w mailu czy telefonicznie można różne rzeczy napisać, powiedzieć. A też nie raz to przechodziliśmy. Określamy jaka konkretnie pomoc jest potrzebna. Nigdy nie dajemy pieniędzy, ale kupujemy konkretny sprzęt, w tym wózki, łóżka, laptopy - to, co jest potrzebne danemu dziecku. Czasem wydajemy 800 złotych na rower trójkołowy, a czasem na specjalistyczne łóżko 12 tysięcy złotych. 

Pomagamy dzieciom z Trójmiasta, głównie z Gdańska. 

ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ AGNIESZKI MICHAJŁOW Z PRZEMYSŁAWEM SZALIŃSKIM

TV

Już 85 lat od wybuchu II wojny światowej