
Pikieta odbyła się w sobotę, 26 stycznia, w godz. 17-18. Uczestniczyli w niej m.in.: Bogdan Lis, bohater Sierpnia; Marek Ponikowski, redaktor ceniony i zasłużony dla gdańskiego dziennikarstwa; Jack Taylor, adwokat demokratycznej opozycji w czasach PRL; Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Bogdan Lis: - Po tym, co się stało w Gdańsku, myślę, że obywatele, że cała społeczność powinna zaprotestować przeciwko takiemu zarządzaniu telewizją publiczną, bo ona powinna czemu innemu służyć… (Zaprotestować) przeciwko temu hejtowi, który przeciwko prezydentowi Adamowiczowi, i temu, że jeżeli to się nie skończy, to może iść dalej tego rodzaju agresja słowna, może przeradzać się w agresję fizyczną. Na to się nie można godzić. Dzisiaj nie jestem w stanie siedzieć w domu i nic nie robić, kiedy dzieją się takie rzeczy. Dlatego jestem tutaj.

Marek Ponikowski: - Jadąc na tę pikietę obliczyłem, że jestem dziennikarzem od 51 lat, z przerwą na lata osiemdziesiąte (stan wojenny i lata do upadku PRL - red.). Pierwszy raz “Prasa kłamie” krzyczałem w 1968 roku, razem ze studentami Uniwersytetu Warszawskiego. W roku 1981, po wprowadzeniu stanu wojennego, odszedłem z telewizji, bo pracowałem wówczas na Woronicza. Odszedłem nie czekając na weryfikację, bo po prostu nie wyobrażałem sobie, że można pracować w takiej firmie, którą prowadzono wówczas. I myślałem, że nic takiego mnie już nie spotka.
ZOBACZ ZAPIS WIDEO PIKIETY:
Zdaniem red. Marka Ponikowskiego, TVP kierowana przez Jacka Kurskiego stała się potokiem kłamstw i insynuacji: - Politycy psuli niestety tę ideę telewizji publicznej pracowicie i rozpisane było to na długie lata (...). No, oczywiście to się nie da porównać z tym, co się stało od czasu, kiedy telewizją kieruje Jacek Kurski i… To po prostu jest coś tak obrzydliwego, że nie można tego ująć w żadnych kategoriach przyzwoitego medium. To jest potok kłamstwa, potok insynuacji, i przeciwko temu musimy być wszyscy, którym droga jest idea mediów publicznych - tych, które są tworzone przez dziennikarzy, którzy nie są obciążeni presją polityczną i przez twórców, którzy mają możliwość robienia tam tego, co jest w nich najlepszego. Czy zdołamy takie medium stworzyć, to zależy między innymi też od siły naszego protestu i od siły protestu społeczeństwa, bo to, co się sączy spod znaku TVP w tej chwili, to jest trucizna, która niszczy umysły społeczeństwa. Tego nie można zaakceptować w żadnej postaci.

Jacek Karnowski: - Proszę Państwa, my jako samorządowcy nigdy nie bojkotowaliśmy mediów publicznych. To media publiczne nas bojkotowały. To media publiczne udostępniały tylko antenę swoim partyjnym kolegom z Prawa i Sprawiedliwości. To tam nas szkalowano, to te media biegały za Pawłem Adamowiczem, za innymi prezydentami miast. Warto wspomnieć, że Paweł był bohaterem chyba 500 negatywnych wzmianek w Telewizji Gdańsk i TVP Info. Pamiętam pierwsze jego zdziwienie, kiedy - nie będę wymieniał nazwiska tego redaktora, bo na to nie zasługuje - po prostu rozbijał spotkanie w Sopocie, na którym był Paweł. Myśmy dzisiaj jako prezydenci miast rozpoczęli akcję zbierania podpisów wszystkich prezydentów i burmistrzów miast. (...) Rozpoczęliśmy dzisiaj w Warszawie taką akcję, żeby wystąpić do wszystkich możliwych władz polskich, do rzecznika praw obywatelskich, do Najwyższej Izby Kontroli, o to żeby jednak przeprowadzić kontrolę roli telewizji publicznej w sianiu nienawiści, która doprowadziła do śmierci naszego przyjaciela, Pawła Adamowicza.
Prezydent Karnowski podkreślił, że chodzi też o zbadanie roli służb i prokuratury, a także to, którzy politycy naciskali na te instytucje, by z określoną intensywnością działały przeciwko prezydentowi Gdańska.