Niesłabnący protest Białorusinów
Ostatnie wybory prezydenckie odbyły się w Białorusi 9 sierpnia 2020 r. Zostały sfałszowane, w wyniku czego władzę w tym kraju nadal sprawuje dyktator Aleksandr Łukaszenka. Po wyborczym fałszerstwie przez Białoruś przeszła fala ogromnych demonstracji, które dyktatura brutalnie stłumiła. Wielu protestujących trafiło do więzień, były też ofiary śmiertelne. Tysiące Białorusinów zmuszone zostały do emigracji. 9 sierpnia odbył się w Gdańsku kolejny Marsz Godności Białorusinów. To jednak nie wszystko.
Marsz godności Białorusinów. Aleksandra Dulkiewicz: "Jesteśmy całym sercem z wami"
Białorusini protestują przeciwko reżimowi Łukaszenki cały czas. Zanim zaczęli pojawiać się na Głównym Mieście, były protesty na Pl. Solidarności. Na białoruską demonstrację zimą dwa lata temu natrafiła tam Aksana Sałdatawa. Pamięta, że mocno padał deszcz, ale ludzie nie rozchodzili się. Mówili: „My wyjechaliśmy, a nasi tam zostali”.
Demonstracje Białorusinów na Długim Targu
Teraz każdej niedzieli można spotkać manifestantów na Długim Targu. Przynoszą biało-czerwono-białe flagi Wolnej Białorusi, transparenty z hasłami, a także karykatury Łukaszenki i Putina. Są każdego tygodnia, bez względu na pogodę.
- Spotykamy się tutaj na Długim Targu od dwóch lat, od listopada 2020 roku. Od chwili jak ludzie zaczęli przyjeżdżać z Białorusi. Większość to osoby, które musiały uciekać. Rozmawiałam tu prawie ze wszystkimi. Połowa albo większość z nich przeszła więzienie czy tortury. Byli prześladowani - mówi Aksana Sałdatawa, która mieszka w Polsce już siedem lat i jest na każdym proteście.
Za cotygodniowymi protestami nie stoi żadna organizacja. To inicjatywa spontaniczna, choć zawsze jest ktoś, kto zgłasza wydarzenie w Urzędzie Miejskim. Było trochę problemów ze zgromadzeniami w czasie lockdownu, raz nawet zapłacili mandat, ale teraz wszystko układa się dobrze, a frekwencja dopisuje.
- Łukaszenka nie jest naszym prezydentem, my go nie wybraliśmy. On jest mordercą, przestępcą i terrorystą - słyszymy od manifestantów.
Pytamy Aksanę, ilu jest Białorusinów w Gdańsku, ale przyznaje, że dokładna ich liczba jest trudna do ustalenia.
- Z tego, co widziałam w polskich statystykach, w województwie pomorskim mieszka około czterech tysięcy Białorusinów, ale to są Białorusini, którzy dostali kartę pobytu, ich pobyt jest zalegalizowany. Podejrzewam, że jest parę tysięcy takich, którzy jeszcze nie dostali żadnej karty pobytu - wyjaśnia Aksana.
Aleś Bialacki - kolejny Nobel dla Wolnej Białorusi
W 2015 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie Literatury otrzymała białoruska pisarka Swiatłana Aleksijewicz. Jej dzieła nie są wydawane w Białorusi, bo nie raz krytycznie wyrażała się o reżimie. 7 października dowiedzieliśmy się, że pokojową Nagrodą Nobla uhonorowano białoruskiego działacza demokratycznego Alesia Bialackiego, a wraz z nim rosyjskie Stowarzyszenie Memoriał oraz ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich.
- To już w ciągu siedem lat drugi nasz noblista i bardzo się z tego powodu cieszymy. Jesteśmy dumni, chociaż bardzo przykre jest, że on siedzi w więzieniu. Drugi raz trafił do więzieniu, teraz za nic po prostu dlatego, że chciał pomagać ludziom. To jest taki prawdziwy Białorusin. Bialacki nie wyjechał z kraju, a poświęca swoje życie i zdrowie dla wolności Białorusi - mówi Aksana.
Kiedy Aksana opowiada o nobliście, ktoś z demonstrujących dodaje, że w Gdańsku jest nawet mural Alesia Bialackiego.
Wojna w Ukrainie i Rosja
Wśród demonstrujących co tydzień na Długim Targu są też Ukraińcy. Na zmianę wznoszone są hasła za Wolną Białorusią i hasła wspierające walczącą z Rosją Ukrainę. Demonstrujący wiedzą, że upadek reżimu Putina w Rosji może przyspieszyć odzyskiwanie wolności przez Białorusinów.
- Nie wiemy, czy możemy tu za dużo zrobić, możemy tylko czekać, jak Rosja osłabnie. Tak było w 1989 roku, kiedy padał Związek Radziecki. Dopiero wtedy kraje takie jak Czechosłowacja, Polska czy Węgry mogły się w końcu uwolnić - dodaje Aksana. - Każdy marzy, że kiedyś będzie można wrócić do wolnej Białorusi, ale dopóki tam będzie Łukaszenka, dopóki tam będzie reżim, to nikt z nas wrócić nie może.
Represje Łukaszenki w Białorusi cały czas trwają. W ostatnim tygodniu aresztowano tam czwórkę dziennikarzy.