Mówi się, że jest gwiazdą współczesnej filozofii. Sokratesem z Harvardu, gdzie wykłada. Na jego zajęcia z filozofii politycznej studenci Harvard University walą drzwiami i oknami; podobno potrafi na nie przyjść tysiąc studentów!
Dlaczego? Bo Sandel wychodzi od pytań w stylu “czy na pewno Wayne Rooney powinien zarabiać więcej niż pielęgniarka” (swoją drogą bardzo słuszne pytanie), aby przejść do krytyki współczesności, dyktatu rynku i pieniądza i utowarowienia wszelkich ludzkich relacji.
W Gdańsku, w przededniu odchodów podpisania Porozumień Sierpniowych, Sandel mówił o etyce Solidarności. Sala Biblioteki ECS okazała się za mała, ludzie stali na pięterku, siedzieli na schodach, tłoczyli się w przejściu.
Basil Kerski, szef ECS tłumaczył: - Brakuje nam języka, brakuje nam refleksji, co znaczy solidarność dziś. Szukamy nowych pomysłów na społeczeństwo, stąd pomysł zaproszenia profesora Sandela.
ZOBACZ JEDEN Z WYKŁADÓW PROF. SANDELA, JAKIE SĄ DOSTĘPNE W INTERNECIE (MOŻLIWA OPCJA Z POLSKIMI NAPISAMI):
Sokrates z Harvardu w swoich wykładach i książkach ("Czego nie można kupić za pieniądze") krytykuje czysto ekonomiczne spojrzenie na świat i widzenie w człowieku jedynie konsumenta. Tak samo spojrzał na obecny kryzys polityczny podczas wykładu w Gdańsku.
Mówił w ECS, że źródeł obecnego kryzysu demokracji upatruje w latach 1980., w neoliberalnej ideologii Ronalda Reagana i Margaret Thatcher. Jego zdaniem już wtedy zaczęła się wiara, że rynek może zastąpić rządy, a jego prawa mogą regulować wszelkie ludzkie działania i aspekty życia: od kultury, przez edukację, leczenie aż do życia obywatelskiego, a nawet rodzinnego. W wyniku potępianej przez niego ideologii neoliberalnej powstać miała jego zdaniem już nie tylko gospodarka rynkowa, ale wręcz społeczeństwo rynkowe, w którym wartości rynkowe przenikają każdy obszar ludzkich działań.
Diagnoza Sandela była ponura: neoliberalizm miał stworzyć na świecie próżnię ideową, pustkę wartości, pustkę znaczeń i brak poczucia przynależności. W konsekwencji w te puste miejsca weszły teraz ksenofobia, rasizm i hipernacjonalizm oraz populizm, dające ludziom poczucie przynależności i sensu.
Sandel: - To właśnie klęska liberalnej technokracji doprowadziła do tego, że ludzie głosują na Trumpa, Brexit i PiS. Ludzkie problemy były prawdziwe, ale elity myślały, że wszystko rozwiąże rynek. Nie rozwiązał.
Teza ciekawa, do dyskusji.
Ale Sandel zaraz dodał, że nie wszystko stracone i że nasze życie publiczne można wciąż poddać "renowacji". Liberałowie i demokraci, choć teraz w całkowitej rozsypce, mogą jeszcze odebrać nacjonalistom i ksenofobom władzę. Trzeba jednak sięgnąć po ideały nowej solidarności społecznej, nasycić naszą debatę publiczną pytaniami o moralność, o wartości, ba, nawet o duchowość. Zaproponować rozczarowanym wolnym rynkiem ludziom nowe idee, tak by coś znów zaczęło nas scalać i by nie była to jedynie nienawiść do obcych i strach przed innym.
Trzeba dać ludziom nowe poczucie równości, przynależności, godności, dumy ze swojego kraju, pozytywnego patriotyzmu. Nie zostawiać tych na samym dole drabiny społecznej, nie mówić “niektórym z was uda się wzbogacić, jeśli będziecie walczyć o siebie”. Trzeba solidarnie zadbać o wszystkich.
W skrócie: zamiast neoliberalizmu czy faszyzmu, przydałaby się nam nowa socjaldemokracja. A solidarność powinna być alternatywą dla nacjonalizmu.
Sandel dostał po półtoragodzinnym wykładzie ogromne brawa od przepełnionej sali.
W USA inspiruje tysiące studentów elitarnego Harvardu. Czy pod jego wpływem zbudują oni wkrótce nową, lepszą, post-Trumpową Amerykę? A my, czy zbudujemy nową, szczerą i autentyczną Solidarność w kontrze do populistów?!