Co mówił świadek Grzegorz P.?
43-letni Grzegorz P. mówił, że w godzinach wieczornych 13 stycznia 2019 r. po zamachu na życie prezydenta Gdańska skontaktował się z nim naczelnik wydziału kryminalnego. Poinformował, że zatrzymany sprawca jest osobą, wobec której wcześniej komendant komisariatu podejmował czynności służbowe.
Świadek wyjaśnił, że działania te polegały na powiadomieniu, że Stefan W. po wyjściu na wolność planował popełnić kolejne przestępstwo. Miał nim być rozbój na placówki bankowe.
Informacja o tym, że Stefan W. miał zamiar popełnić przestępstwo podwładnemu komendanta przekazała zaś matka Stefana W. Jak zeznał Grzegorz P. kobieta przyszła na komisariat, kiedy jej syn kończył odbywanie kary kilku lat więzienia za napady na placówki bankowe.
Przeczytaj co było na poprzednich rozprawach w procesie zabójcy prezydenta Adamowicza
Policjant wyjaśnił, że o tej sytuacji powiadomiony został zakład karny, gdzie Stefan W. kończył odsiadywać karę więzienia.
- Z tego, co pamiętam była odpowiedź na naszą informację z zakładu karnego, z którą się zapoznałem i przekazałem do dalszej realizacji. Z tego, co pamiętam to wynikało z niej, że Służba Więzienna przeprowadziła rozmowę z osadzonym i że zamierza on opuścić województwo pomorskie. I nie było informacji, dokąd się uda - powiedział komendant komisariatu policji we Wrzeszczu.
Komendant komisariatu policji we Wrzeszczu zaznaczył, że sam wykonał "niestandardową czynność" - rozesłał mianowicie komunikat do wszystkich jednostek policji w kraju o tym, że Stefan W. niedługo opuści mury więzienia.
W protokołach ze śledztwa Grzegorz P. mówił natomiast, że zakładał, iż wobec Stefana W. może być użyta tzw. ustawa o bestiach. O przedłużenie dalszej izolacji po zakończeniu odbywania kary więzienia może jednak wystąpić jedynie służba więzienna, a nie policja.
Co mówił inny świadek, Marek G.?
Podczas czwartkowej rozprawy zeznawał też m.in. 29-letni Marek G., który widział, jak Stefan W. dostał się na scenę, gdzie zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
- Byłem z żoną, wtedy jeszcze moją narzeczoną. Około godziny 20, kiedy zaczęło się światełko do nieba, mężczyzna przeskoczył przez barierkę i wbiegł na scenę. Wcześniej stał koło barierki odgradzającej teren od sceny. My staliśmy w odległości kilku metrów od niego. On się pojawił chwilę po tym, jak pojawiło się światełko do nieba. Był sam - powiedział świadek.
Zeznania Marka G. skomentował Piotr Adamowicz
Zeznania Marka G. skomentował po rozprawie Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta i oskarżyciel posiłkowy w procesie.
Jego zdaniem, słowa świadka świadczą o tym, że Stefan W. świadomie wybrał miejsce do obserwacji tego, co dzieje się wokół sceny oraz, że był skoncentrowany na swoim działaniu.
- To potwierdza, że to wszystko było przemyślane znacznie wcześniej, miejsce idealne do rozpoczęcia ataku - ocenił Piotr Adamowicz.
Jeden świadek się nie stawił
Przed sądem nie stawił się w czwartek Sebastian I., który razem ze Stefanem W. siedział w jednej celi więziennej, kiedy ten odsiadywał wyrok za napady na banki. Sąd nałożył świadkowi karę za nieobecność w wysokości 1000 złotych.
Kolejna rozprawa w procesie zabójstwa prezydenta Gdańska odbędzie się w poniedziałek, 23 maja.