Pracodawcy Pomorza to organizacja skupiająca blisko tysiąc pomorskich firm, w tym kilkadziesiąt deweloperskich. Na czwartek, 5 lipca, prezydent Canowiecki zwołał konferencję prasową, by zaprezentować stanowisko organizacji w sprawie wypowiedzi niektórych kandydatów na prezydenta Gdańska - wynika z nich bowiem, jakoby w mieście istniała jakaś “republika deweloperów”, a proces inwestycyjny był nieprzejrzysty czy nawet nieuczciwy (na końcu publikacji cytujemy stanowisko Pracodawców Pomorza w pełnym brzmieniu).
Prócz prezydenta Zbigniewa Canowieckiego, głos na konferencji zabrali dwaj deweloperzy - Andrzej Pastuszko (Pruszcz Gdański) i Andrzej Kwiatkowski (Gdańsk, deweloper uczestniczący w planach budowy Młodego Miasta na terenach postoczniowych). Zbigniew Canowiecki nie chciał podać nazwisk polityków, którzy - jego zdaniem - w ferworze walki wyborczej zaczęli szkodzić pozytywnemu klimatowi, jaki udało się przez lata stworzyć wokół inwestycji w mieście.
- Nie chodzi o nazwiska - przekonuje Zbigniew Canowiecki.
Wiadomo jednak, że hasła “republika deweloperów” zaczął używać w publicznych wypowiedziach Jarosław Wałęsa, kandydat Platformy Obywatelskiej. Wkrótce podchwycili je niektórzy z działaczy Prawa i Sprawiedliwości.
- Chodzi o to, że tego typu sformułowania są bezpodstawne i mogą po prostu szkodzić Gdańskowi - podkreśla Zbigniew Canowiecki. - Przez wiele lat, krok po kroku, budowaliśmy pozytywny klimat wokół inwestowania w Gdańsku i udało się uzyskać dobre efekty. Czego mamy się wstydzić, do diabła? Gdańsk jest w tej chwili jednym z tych miast, do których ciągną młodzi. W Gdańsku coraz chętniej swoje siedziby tworzą znane firmy. To przecież efekt ciężkiej, wieloletniej pracy. Wypowiedzi typu “republika deweloperów” mogą tylko popsuć klimat inwestycyjny, bo przecież urzędnik, który się zrazi, dojdzie do wniosku, że lepiej się nie wychylać. Stanie się ostrożny, zbyt ostrożny, asekurancki. Po prostu nie będzie chciał podejmować decyzji, bo tak jest najprościej.
Zbigniewowi Canowieckiemu “republika deweloperów” kojarzy się z “republiką bananową”, co już samo w sobie jest pejoratywnym połączeniem.
Jeszcze bardziej krytycznie patrzy na to gdański deweloper Andrzej Kwiatkowski: - Tak jakby wróciły czasy PRL-u i szukano wroga klasowego - mówi Kwiatkowski. - Kiedyś takim wrogiem byli “badylarze” i “cinkciarze”. Dzisiaj mają być deweloperzy? W jakim świecie żyjemy?
Na pytanie, jak ocenia pomoc ze strony Miasta Gdańska, Andrzej Kwiatkowski odpowiada: - Jest za mała. Nie żeby była jakaś bierność, ale moim zdaniem mogłaby być większa.
Deweloper Andrzej Pastuszka nie ma wątpliwości: - Rząd wprowadza coraz to nowe przepisy, które tylko utrudniają inwestycje budowlane. Boję się myśleć, w jaką stronę to wszystko zmierza, ale wbrew obiegowym opiniom stratni będą nie tylko inwestorzy, ale cała gospodarka, i całe społeczeństwo.
Zbigniew Canowiecki zapowiada, że na jesieni Pracodawcy Pomorza zorganizują spotkania z kandydatami na prezydenta Gdańska: - Wtedy dowiemy się, kto sprzyja gdańskiej i pomorskiej gospodarce, a kto wręcz przeciwnie.
STANOWISKO „PRACODAWCÓW POMORZA”
„Pracodawcy Pomorza” z coraz większym zdumieniem odbierają kolejne wypowiedzi polityków różnych opcji politycznych dotyczących działań inwestycyjnych na terenie stolicy naszego regionu - mieście Gdańsku. Podczas setek spotkań i wielu debat przedstawiciele wszystkich grup społecznych wyrażali zawsze dumę z działań i efektów inwestycyjnych w Gdańsku, szczególnie w okresie ostatniej dekady. Podziw dla dokonanych zmian wyrażają miliony turystów, naszych partnerów zagranicznych i kontrahentów z kraju i ze świata. Gdańsk stał się miastem zaliczanym do najlepszych miejsc w Polsce do zamieszkania, pracy i wypoczynku. Nie możemy zwolnić tempa rozwojowego Gdańska, ponieważ historia może nie dać nam drugiej takiej szansy. Gdańsk potrzebuje kolejnych działań inwestycyjnych, szczególnie na terenach wymagających wielkich nakładów na ich rewitalizację. Po dwudziestu latach zmagań z wieloma problemami udało się znaleźć inwestorów oraz deweloperów do zagospodarowania Wyspy Spichrzów. Na Dolnym Mieście, gdzie pomimo podjętych prac inwestycyjno-rewitalizacyjnych ciągle straszą niektóre obiekty oraz olbrzymie braki w zabudowie będące efektem działań wojennych sprzed ponad 70 lat. Także Młode Miasto będące terenem postoczniowym potrzebuje olbrzymich nakładów finansowych na jego zagospodarowanie. Na możliwość realizacji wielu zaplanowanych inwestycji czekają mieszkańcy innych dzielnic miasta. Wszyscy musimy wspierać władze samorządowe Gdańska, aby w zgodzie z celami rozwojowymi, strategią miasta oraz planami zagospodarowania przestrzennego realizować rozpoczęte dzieło. Tak, Gdańsk potrzebuje jeszcze wielu miliardów złotych, odważnych inwestorów do samodzielnego lub w partnerstwie publiczno-prywatnym realizowania inwestycji infrastrukturalnych oraz deweloperów, o których władze samorządowe powinny zabiegać.
Gdańsk, dnia 2 lipca 2018 roku