Wrzesień 2015 roku był czasem nerwów dla osób prowadzących szkolne sklepiki. W myśl znowelizowanej ministerialnej Ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia z sierpnia 2015 roku w szkolnych sklepikach i stołówkach, w przedszkolach, podstawówkach, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych - oprócz szkół dla dorosłych - mogła być tylko zdrowa żywność.
Nowelizacja bardzo konkretnie precyzowała, co może jeść uczeń: jakie pieczywo, wędliny, warzywa, napoje i soki. I czego absolutnie w szkole już nie zje - to był koniec pączków, drożdżówek, słodkich batonów, słodkich gazowanych napoi, czipsów, ale też kanapek z białego chleba z przetworzoną wędliną. Za złamanie zasad prowadzącym sklepiki groziła kara od 1 tys. do 5 tys. zł.
Zdrowo jednak nie tak strasznie
- Natężone kontrole sklepików były w okresie od września do grudnia 2015 roku - mówi Anna Obuchowska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Gdansku. - Skontrolowano wówczas 169 sklepików szkolnych, w 101 stwierdzono asortyment niezgodny z rozporządzeniem. Kontrole były jednak przede wszystkim edukacyjne, nie nałożono kar ani mandatów.
Choć restrykcyjne zmiany na początku roku szkolnego 2015/2016 krytykowali dyrektorzy szkół, prowadzący sklepiki, rodzice, uczniowie i politycy, po roku obowiązywania zmian okazało się, że szkoły, uczniowie i rodzice docenili zdrowe produkty, przyzwyczaili się do nich, zasmakowały im i wcale nie chcą z nich rezygnować.
Także większość sklepików po pierwszych miesiącach rewolucji dostosowało się do surowych wymogów ministerialnego rozporządzenia, wykazało nawet inicjatywą i ciekawymi pomysłami. Jak powiedziała nam Emilia Poniatowska-Zaremba, członek zespołu "Gdańsk jeMy Zdrowo" niewielka część sklepików przestała działać, ale nie był to bezpośredni skutek nowelizacji. Powstały też nowe, wiele wprowadziło pomysłowe kanapki, przekąski, zdrowe słodycze.
Białe pieczywo obok ciemnego
Po fali krytyki ministerstwo zdrowia zdecydowało się złagodzić przepisy dotyczące żywienia w szkołach i asortymentu sklepików szkolnych. Nowe rozporządzenie ma obowiązywać od stycznia 2016 roku. Ma promować zdrową żywność, ale nie zakazywać konkretnych produktów - nadal ma być ograniczona sprzedaż środków spożywczych, zawierających znaczne ilości cukrów, tłuszczu oraz soli, ale np. wróci białe pieczywo pszenne.
W sklepikach będzie mogło być sprzedawane także pieczywo półcukiernicze i cukiernicze (ale 100 g produktu nie powinno zawierać więcej niż 15 g cukru, 15 g tłuszczu).
- Poprzednia nowelizacja bardzo konkretnie określała, co wolno i ile - dodaje Anna Obuchowska. - Surówki tak, ale bez soli i sosów, mleko tak, ale niedosładzane itp. Takich konkretów teraz nie ma. To nie jest dobry kierunek, bo jednak pozwala wprowadzać te mniej zdrowe rzeczy.
Gdański Sanepid porównał różnice między starym a nowym rozporządzeniem ministerstwa zdrowia. Weźmy kanapkę - stare rozporządzenie określało wymagania w zakresie pieczywa, jakości tłuszczów do smarowania pieczywa, zawartości tłuszczu oraz składu serów i wędlin, jakości i składu produktów mięsnych (w tym min. zawartości mięsa w produktach), bez soli, sosów, majonezów (z wyłączeniem ketchupu), dodatku warzyw lub owoców.
W nowym rozporządzeniu nie ma wymagań z czego powinna być sporządzona kanapka.
Sanpeid komentuje: To jest ryzyko oferowania kanapek z tłustymi wędlinami o niskiej jakości odżywczej, z tłustymi sosami, bez dodatku warzyw lub owoców
- Jesteśmy rozczarowani, mamy poczucie straty - mówi Agnieszka Danielewicz, dietetyk, członek zespołu "Gdańsk jeMy zdrowo". - Przez ten rok została w gdańskich szkołach wykonana ciążka praca, żeby dostosować się do wymogów ministerialnych, nauczyć pracowników, jak przyrządzać zdrowe jedzenie, przekonać rodziców i uczniów, że zdrowe jest smaczne. To była praca u podstaw, która przyniosła dobre efekty. Nowelizacja nie jest uszczegółowiona, pozwala na powrót cukru, soli, niezdrowych rzeczy do szkół. To jest strata.
Lody, guma do żucia? Tak, ale nic więcej
Z Anną Rajkowską-Dmuch, prowadzącą sklepik w Zespole Szkół im. św. Jana de La Salle’a w Gdańsku, rozmawialiśmy we wrześniu 2015, była jedną z niewielu osób, która nie bała się "rewolucji" w szkole, miała wiele pomysłów na to, co będzie sprzedawać w sklepiku.
Czy zdecyduje się na powrót zakazanych produktów?
- Myślę, że z tych nowych możliwości wybrałabym gumę do żucia bez cukru, może jogurty, latem lody, bo brakowało ich nam wszystkim - mówi Anna Rajkowska-Dmuch. - Ale na pewno ustalimy z panią dyrektor co nowego, jeśli w ogóle, wprowadzimy. Nie warto zaprzepaszczać tych dobrych rzeczy, które zdarzyły się przez rok, teraz nawet najmłodsi uczniowie pilnują zdrowych kanapek, ich rodzice też zachodzili do mnie i pytali, jak to teraz będzie. Zależy im, żeby nie wróciły niezdrowe słodycze.
- Lody? Tak, chyba się zdecydujemy - mówi Anna Sarad. - Ale nie zamierzamy korzystać z tych zmian, które przyniesie nowelizacja ministerialna i wprowadzać niezdrowych produktów. Od lat pracujemy nad tym, żeby uczniowie w naszej szkole otrzymywali jak najzdrowsze pożywienie i tego nie zmieni kolejne rozporzadzenie.
Czytaj także:
Sklepiki szkolne po rocznej diecie - jednak dają radę
Sklepiki szkolne: zdrowo albo wcale?