Niestandardowe ludzkie zachowania w tym trudnym czasie, często zabawne, wynikają jak mówią specjaliści z potrzeby „oswojenia” epidemii. Chcemy bowiem zapomnieć na chwilę o stresie czy smutku i pamiętać, że świat wróci kiedyś do normalności. Stąd takim powodzeniem cieszą się włoskie koncerty i spotkania balkonowe, naśladowane na całym świecie, stąd popularny w internecie pewien mieszkaniec hiszpańskiej Murcji, który w przebraniu dinozaura wyrzucał śmieci.
#zostanwdomu i oglądaj efekty Uchwały Krajobrazowej Gdańska na zdjęciach
Geneza gdańskich dinozaurów jest równie ciekawa. Nasze dinozaury chciały rozweselić dzieci, a przy okazji wzbudziły niemałą sensację wśród zamkniętych w domach mieszkańców dzielnicy Aniołki.
A jaki był początek? Zofia Tatarek jest mamą dwóch chłopców: 4,5-letniego Antosia i 1,5-rocznego Julka. Przed pandemią, podobnie jak dla tysięcy rówieśników, ich naturalną przestrzenią było podwórko. Zawsze spędzały tam dużo czasu. Jak mówi pani Zofia mają masę energii i uwielbiają biec przed siebie.
- Niestety, od prawie miesiąca popołudnia spędzają przede wszystkim na balkonie. Staramy się im organizować różne zabawy, ale oczywiście widać, że brakuje im zwyczajnego wyjścia na podwórko; starszy syn tęskni za przedszkolem, gdzie zawsze dzieje się coś ciekawego. My też od czasu do czasu bywamy nieco markotni - jak wszyscy, martwimy się o przyszłość. Zwierzyłam się z różnych swoich obaw przyjaciołom, Dominice i Michałowi. Znamy się jeszcze z harcerstwa, są wspaniałymi ludźmi, którzy hołdują zasadzie „raz skautem - zawsze skautem”. I tak było również tym razem – opowiada pani Zofia.
#gdanskczyta dla dzieci. Posłuchaj „Czerwonego Kapturka” - czyta Małgorzata Brajner
Dominika Kwiatkowska i Michał Gołębiewski nie ukrywają, że obraz dzieci, które zmuszone są do przesiadywania w domach jest dla nich szczególnie trudny. Jak umilić im czas, jak je rozbawić?
- Od początku tej pandemii widzimy w oknach dzieci przyklejone do szyb. Głód zdarzeń jest tak ogromny, że w czasie spaceru z psem jesteśmy gruntownie „obmachiwani”. Jednocześnie nasi przyjaciele, którzy spędzają ten czas w mieszkaniu z dwójką chłopców opowiadali, jak bardzo ich dzieci potrzebują rozrywki. Stroje dinozaurów "chodziły za nami" już od dłuższego czasu. Teraz, gdy dnie wyglądają kropla w kroplę tak samo, postanowiliśmy w końcu zainwestować w coś tak całkowicie nieortodoksyjnego – opowiada pan Michał. - Internet jest pełen dostawców najdziwniejszych rzeczy... po kilku dniach odebraliśmy przebrania. Postanowiliśmy je wykorzystać zanim zaczęlibyśmy dawać posłuch swoim wątpliwościom. W grę wchodziło jeszcze tańczenie na balkonie, ale ponieważ mielibyśmy wówczas niewielką i raczej przypadkową widownię, zdecydowaliśmy się na drugą opcję. Szybko spakowaliśmy dinozaury i siebie do samochodu; podjechaliśmy na parking w pobliżu mieszkania przyjaciół, przebraliśmy się i poszliśmy dać przedstawienie pod ich balkonem. Trasa była króciutka - kawałek parkingu, ścieżka osiedlowa, no i podwórko.
Zobacz film z gdańskimi dinozaurami:
- Jedliśmy kolację, kiedy zadzwonił Michał z pytaniem, który to nasz balkon. Po paru minutach patrzymy, a do ogrodu przyległego do bloku wchodzą dwa pomarańczowe dinozaury, ustawiają się pod naszym balkonem i zaczynają ze sobą walczyć. Zaczęłam się głośno śmiać, ale Antoś nie był przekonany do niezapowiedzianych gości i krzyczał: „Dinozaury, uciekajcie stąd!”. Dinozaury posłusznie przystanęły i jednym ruchem zdjęły maski. W tym momencie na twarzy Antosia pojawił się promienny uśmiech. Rozpoznał wujka i ciocię i natychmiast zaczął zachęcać ich do dalszej walki. Z okien wyglądali sąsiedzi, jeden z nich nawet wyszedł do ogrodu - Antoś był pełen podziwu, że nie boi się drapieżników. Wszyscy się uśmiechali i myślę, że tak, jak my, mieli wrażenie, że te dwa dinozaury skaczące po ogrodzie to promyk normalności w tych niespokojnych czasach. Rano Antoś otworzył oczy, uśmiechnął się i powiedział: „Mamo, ale te dinozaury walczyły!” A potem musieliśmy budować norkę dla naszego pluszowego tyranozaura. Po paru dniach wrzuciłam zdjęcia z performance przyjaciół na Facebooka. Znajomi są zachwyceni, w komentarzach proszą o odwiedziny na swoich osiedlach. Obiecują, że zrzucą z balkonów ciasta dla dinozaurów. Pojawiła się oferta świątecznego mazurka, a nawet weselnej wódki – relacjonuje całe wydarzenie mama chłopców. - Nigdy bym nie pomyślała, że dwa pomarańczowe dinozaury, skaczące po ogrodzie podczas pandemii będą dla nas nadzieją na powrót do normalności – mówi pani Zofia.
Każdy z nas może włączyć się w walkę z koronawirusem. Ruszyła lokalna akcja GDAŃSK POMAGA
Krótki pobyt dinozaurów na osiedlu nie uszedł uwadze mieszkańców. Pani Dominika i pan Michał wspominają, że ludzie reagowali bardzo pozytywnie. Prosili o pozowanie do zdjęć.
- Na pewno jeszcze będą kolejne akcje. Stroje nie mogą się marnować, a my mamy jeszcze kilkoro znajomych – zapowiada Michał Gołębiewski.
Wypatrujmy więc uważnie gdańskich dinozaurów za naszymi oknami. Niosą uśmiech i otuchę nie tylko dzieciom.