Śniadanie wielkanocne dla gdańszczan to już 20-letnia tradycja, w tym roku przedstawiciele miasta spotkali się z gdańszczanami w Wielką Sobotę, 31 marca, na Targu Węglowym. Przed wejściem do namiotu, w którym mieściła się polowa kuchnia i stoły z ławkami, czekała długa kolejka chętnych na świąteczny posiłek.
Organizatorzy śniadania czyli m.in Polska Izba Gospodarcza Restauratorów i Hotelarzy, Międzynarodowe Targi Gdańskie przygotowali dla nich półtora tysiąca tradycyjnie malowanych jaj, tyle samo konserw, setki bochenków chleba, domowy bigos i żurek, białą kiełbasę, pączki, ciasta drożdżowe. Na dzieci czekały słodycze.
- Drodzy, dziś w nocy zmartwychwstanie Chrystus - powiedział Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. - Niech to da nam nadzieję. Dziękujemy ludziom dobrej woli za przygotowanie jak co roku tego śniadania w Wielką Sobotę. Radosnych błogosławionych świąt, wszystkiego najlepszego. I smacznego!
To wyjątkowe śniadanie jest często jedyną formą wielkanocnego świętowania dla osób samotnych i potrzebujących. Gdańszczanie wspólnie jedli ciepły posiłek, chętnie też brali zapasy do domu: konserwy, sałatki, bułki, artykuły spożywcze pierwszej potrzeby.
- Teraz mieszkam u mamy, wszyscy w jednym pomieszczeniu - mówi Ewa, która z dwójką dzieci przyszła zjeść ciepły żurek. - Żyjemy tylko z renty mamy, więc nie mam co ukrywać, że na święta nic nie mam. Dlatego mówię dzieciom, żeby dobrze się najadły, zjadły dużo kiełbasy. Dobrze też, że weźmiemy jedzenie do domu a dzieci dostały paczki.
W każdej paczce są słodycze a do ręki dodatkowo pluszak. Zabawki i słodkości rozdawali harcerze z ZHP Hufiec Gdynia.
- Każdy człowiek zasługuje, żeby żyć a żeby żyć trzeba jeść - mówi Monika Szymańska z ZHP Hufiec Gdynia, która od trzech lat pomaga przy Wielkanocy i Bożym Narodzeniu. - Jak jest okazja, żeby pomóc, to pomagamy. To jest coś konkretnego, co możemy zrobić dla innych.
- Już od Bożego Narodzenia zbieraliśmy słodycze i zabawki dla dzieci - dodaje Klaudia Zmysłowska także z hufca ZHP w Gdyni. - Warto pomagać, robić co się może. A skoro tu są dzieci, to są i paczki, słodycze i pluszaki od nas. Widzę, że sie podobają, dzieci chętnie je biorą.
O tym, że taka pomoc jest bardzo potrzebna, wie pomysłodawca wspólnych posiłków dla potrzebujących w Gdańsku Piotr Dzik, gdański radny i lokalny restaurator.
- Pusta lodówka, pusty portfel i troje dzieci w domu, to uczy pokory - powiedział nam Piotr Dzik, który w 1991 roku urządził pierwszą wigilię dla bezdomnych w Gdańsku i robi to do dziś. - Przeżyłem taką sytuację w końcu lat 80. Wiem, że w życiu może się różnie ułożyć. Dlatego niech dobrze się wiedzie tym, którzy dziś tu przyszli i wesołych świąt dla wszystkich!