
Stadion Energa Gdańsk powszechnie uważany jest przez kibiców za jeden z najpiękniejszych w Europie. Co roku przyjeżdża tutaj reprezentacja Polski, by rozegrać mecz z mniej lub bardziej utytułowanym rywalem. Spotkanie z Czechami było ósmym na "gdańskim bursztynie" i miało charakter towarzyski.
Mecz w czwartek, 15 listopada, zaplanowano na godz. 18.00. Kibice na stadion zmierzali zdecydowanie wcześniej. Jechali z całego kraju, tysiącami aut i pociągami. Na godzinę przed spotkaniem, korek na dojazdowej Trasie Sucharskiego był tak duży, że Tunel pod Martwą Wisłą trzeba było na zmianę zamykać i otwierać - by auta w nim nie stały, ale jechały.
Ostatecznie na trybunach zasiadły dokładnie 34 783 osoby. Do rekordu frekwencji w Gdańsku trochę zabrakło (1 czerwca 2016 roku z Holandią było 40 392)
Kibice liczyli na dobry mecz i zwycięstwo biało-czerwonych. Pierwsze w Gdańsku pod wodzą selekcjonera Jerzego Brzęczka. Wygrana - jak się okazało - była poza możliwościami naszych piłkarzy. Mógł paść remis, ale Robert Lewandowski z powodu kiksu nie wbił piłki do pustej bramki (czytaj niżej). Zszokowany, tym co się stało, Lewandowski gestykulował, że to wina murawy, na której piłka podskoczyła w trudny do przewidzenia sposób.

- W spotkaniu z Czechami będziemy chcieli odnieść zwycięstwo. Po ostatnich dwóch rywalizacjach, które miały miejsce w Chorzowie, troszkę eksperymentowaliśmy. Myślę, że był jasny komunikat, że na dzień dzisiejszy optymalne ustawienie, to ze skrzydłowymi. Będziemy chcieli starać się to wykorzystać w meczu z Czechami - mówił trener Brzęczek, ale też przestrzegał przed rywalem. - To niewygodny przeciwnik o dużej jakości. Mają też zawodników w silnych klubach. Zdajemy sobie sprawę, że przed nami ciężki mecz.
Polska spotkanie rozpoczęła w składzie: Łukasz Skorupski - Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński - Grzegorz Krychowiak - Przemysław Frankowski, Mateusz Klich, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki - Robert Lewandowski
Przed hymnami obu reprezentacji prezes PZPN Zbigniew Boniek uhonorował Roberta Lewandowskiego za rozegranie 100 meczów w reprezentacji Polski. Ten w Gdańsku z Czechami był dla naszego asa nr 102.


Kibice na trybunach przywitali piłkarzy brawami i skandowaniem: "Polska, Polska".
O tym, że Czesi będą groźni pokazała już pierwsza akcja zapoczątkowana kilkadziesiąt sekund po rozpoczynającym mecz gwizdku sędziego: strzał Jakuba Jankto obrobił Łukasz Skorupski. Sześć minut później polski bramkarz znowu interweniował: tym razem po uderzeniu z dystansu Mateja Vydry.
Polacy próbowali przeprowadzać akcje, ale nieskutecznie. Strzelali, ale niecelnie lub dobrze bronił Jiri Pavlenka. Najbliżej było w 9. minucie, gdy Lewandowski (odwrócony do bramki plecami) świetnie podał na prawo do Kamila Grosickiego, ten natychmiast zagrał w pole karne, tam Mateusz Klich strzelił, po interwencji bramkarza, nad poprzeczką.
W 52. minucie niestety Skorupski wyciągał piłkę z siatki. Błąd popełniła polska defensywa z Janem Bednarkiem na czele, który nie potrafił utrzymać piłki w przepychance z Patrikiem Schickem. Sytuację na gola zamienił Jankto.
Polacy ruszyli do ataków. Konstruowali akcje, strzelali (Lewandowski, Klich, Zieliński, Frankowski, Grosicki). Najbliżej wyrównania było w 56. minucie, gdy Lewandowski po zagraniu w pole karne Frankowskiego, na trzecim metrze nie trafił w piłkę.

- Piłka podskoczyła, nie byłem w stanie nawet zareagować - tłumaczył po meczu Lewandowski. Sytuacja była bardzo dynamiczna. Piłka przeleciała między kolanami reprezentacyjnego napastnika. Pech. Wszystko prawdopodobnie z powodu wystającej kępy trawy, od kórej odbiła się futbolówka.
Polacy przegrali 0:1, zabrakło im skuteczności, no i świetnie w czeskiej bramce spisywał się Pavlenka. Piłkarzy na Stadionie Energa Gdańsk pożegnały gwizdy.
Był to piąty mecz pod wodzą selekcjonera Brzęczka, piąty bez zwycięstwa, trzeci z rzędu przegrany. Biało-czerwoni w Trójmieście pozostają do poniedziałku, 19 listopada. Dzień później grają na wyjeździe z Portugalią na zakończenie tegorocznej edycji Ligi Narodów.



Mecz z Czechami był ósmym reprezentacji naszego kraju na Stadionie Energa Gdańsk. Największym zainteresowaniem fanów cieszył się mecz z Holandią z 2016 roku tuż przed wyjazdem biało-czerwonych na Euro 2016. Na trybunach gdańskiego obiektu zasiadło dokładnie 40 392 widzów.
Poprzednie mecze na Stadionie Energa Gdańsk:
- 6 września 2011, Polska - Niemcy 2:2 (0:0), widzów 38 tys.
- 14 listopada 2012, Polska - Urugwaj 1:3 (0:2), widzów 39 tys.
- 14 sierpnia 2013, Polska - Dania 3:2 (1:2), widzów 35 tys.
- 6 czerwca 2014, Polska - Litwa 2:1 (0:1), widzów 33 tys.
- 16 czerwca 2015, Polska - Grecja 0:0, widzów 37 tys.
- 1 czerwca 2016, Polska - Holandia 1:2 (0:1), widzów 40 tys.
- 13 listopada 2017, Polska - Meksyk 0:1 (0:1), widzów 33 tys.

Mamy nadzieję, że w 2019 roku reprezentacja Polski ponownie zawita do Gdańska. Pewne jest, że w 2020 roku - a dokładnie 27 maja 2020 roku - Stadion Energa Gdańsk będzie gospodarzem finałowego meczu Ligi Europy!
Być może będzie to największe wydarzenie piłkarskie w Gdańsku od czasów Euro 2012, podczas którego na gdańskim stadionie rozegrano cztery mecze: trzy grupowe i jeden ćwierćfinał.
Polska - Czechy 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Jakub Jankto 52'
Polska: Łukasz Skorupski - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Marcin Kamiński, Bartosz Bereszyński - Przemysław Frankowski (63. Jakub Błaszczykowski), Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich, Kamil Grosicki - Piotr Zieliński - Robert Lewandowski.
Czechy: Jiri Pavlenka - Pavel Kaderabek, Ondrej Celustka, Jakub Brabec (46. Tomas Kalas), Filip Novak - Toma Soucek (46. Vladimir Darida), Matej Vydra (66. Jiri Skalak), David Pavelka, Borek Dockal, Jakub Jankto (66. Theo Gebre Selassie) - Patrik Schick.
Widzów: 34 783
ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z MECZU