• Start
  • Wiadomości
  • Pół żartem, pół serio w Operze Bałtyckiej. Paweł Szkotak zaprasza na “Don Bucefalo” WYWIAD

Pół żartem, pół serio w Operze Bałtyckiej. Paweł Szkotak zaprasza na “Don Bucefalo” WYWIAD

„Don Bucefalo” Antonio Cagnoniego to najnowszy spektakl, który Opera Bałtycka proponuje widzom. Reżyser dzieła Paweł Szkotak zachęca: - To opera dla tych, którzy lubią piękną muzykę, teatr i mają poczucie humoru. Premiera “Don Bucefalo” już w piątek, 31 stycznia 2020 r.
30.01.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Paweł Szkotak to aktor, reżyser, założyciel poznańskiego Teatru Biuro Podróży i wieloletni dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu. Don Bucefalo  jest jego trzecią realizacją w Operze Bałtyckiej, po  Sądzie ostatecznym  i  Cyruliku sewilskim
Paweł Szkotak to aktor, reżyser, założyciel poznańskiego Teatru Biuro Podróży i wieloletni dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu. "Don Bucefalo" jest jego trzecią realizacją w Operze Bałtyckiej, po "Sądzie ostatecznym" i "Cyruliku sewilskim"
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

 

Anna Umięcka: - Operę “Don Bucefalo”, na której premierę teraz widzowie Opery Bałtyckiej czekają, skomponował Antonio Cagnoni. Niewiele udało mi się znaleźć w polskiej literaturze przedmiotu na jego temat. Skąd taka powściągliwość?

Paweł Szkotak, reżyser “Don Bucefalo”: - Antonio Cagnoni jest rzeczywiście całkowicie nieznanym kompozytorem w Polsce. Do tego stopnia, że nie ma o nim zbyt wiele albo nawet nic w przewodnikach operowych. Tym bardziej cieszę się, że nasz spektakl będzie polską prapremierą i trzecim wykonaniem dzieła w XXI wieku. Pierwszym, we Włoszech, również dyrygował maestro Caldi. Drugie odbyło się w Irlandii. Te spektakle były zupełnie różne - miały inny czas i miejsca akcji.

 

Czy to maestro zainteresował Operę Bałtycką tym tytułem? 

- Nie chciałbym wypowiadać się za dyrekcję Opery, ale obserwując repertuar - wydaje mi się, że taki jest pomysł na program, aby pokazywać nie tylko klasykę operową, ale też dzieła mniej znane. 

Artur Janda (Don Bucefalo) tańczy z aniołem w tej roli Monika Zaniewicz. Jak potoczą się losy bohaterów zobaczymy już w piątek, 31 stycznia 2020 r. - jako pierwsi w kraju, gdyż spektakl jest polską prapremierą dzieła
Artur Janda (Don Bucefalo) tańczy z aniołem w tej roli Monika Zaniewicz. Jak potoczą się losy bohaterów zobaczymy już w piątek, 31 stycznia 2020 r. - jako pierwsi w kraju, gdyż spektakl jest polską prapremierą dzieła
Fot. K. Mystkowski/KFP/Archiwum Opery Bałtyckiej w Gdańsku

 

Zapomniana opera. Czy warto ją więc przywoływać? Czasem dzieło bywa zapomniane nie bez powodu.

- Ta opera jest zapomniana, ale myślę, że niesłusznie. Często rzeczywiście jest tak, że dzieła ulegają zapomnieniu, bo po prostu są nieciekawe, ale tutaj mamy do czynienia z interesującym pomysłem muzycznym i ciekawym librettem. Niezwykły jest też młody wiek autora - 19 lat. Cagnoni napisał potem jeszcze 20 dzieł operowych, ostatnią był “Król Lear”.

 

Co w tej operze może nas zaintrygować?

- “Don Bucefalo” jest interesujący choćby z tego powodu, że mówi o teatrze w teatrze, operze w operze. Kompozytor środkami muzycznymi ilustruje, jak tworzy się operę. Cagnoni skomponował nawet scenę strojenia orkiestry. Dużo tam podobnych smaczków, które zawsze interesują publiczność, bo pokazują operę od środka, razem z jej słabostkami i śmiesznostkami. Dużo tu więc humoru - dzieło napisane jest w konwencji dramma giocoso, czyli “pół żartem, pół serio”. Zabawna, ale z momentami refleksji. Opowiada o miłości, nie tylko męsko-damskiej, ale też o miłości do muzyki.

 

Doskonała wskazówka na Walentynki. Ale chyba sporo tu również nostalgii, bo użył Pan porównania do “Młodości” Paolo Sorrentino. 

- Szukałem takiego miejsca i takiego momentu w życiu człowieka, kiedy komponowanie miałoby szczególną wagę, było czymś specjalnym. Dlatego na miejsce akcji wybrałem luksusowe sanatorium i nazwałem je “Il Paradiso”, czyli raj (w oryginale libretta jest inaczej), a szczególny moment w życiu głównego bohatera to jego ciężka choroba (to również zmieniłem) i dodałem postać anioła. Wszystkie te zabiegi są jednak w zgodzie z zapisami kompozytora, dodają tylko pewnej wagi i znaczenia chwili, w której dzieło powstaje. Akcja dzieje się współcześnie, w klinice, gdzie leczy się kompozytor. Leczy się również poprzez muzykę - postanawia napisać operę, która dzieje się w starożytnym Rzymie i namawia do jej wystawienia pensjonariuszy i personel, czyli amatorów.

 

Ten amatorski zapał usłyszymy też w muzyce?

- Oczywiście! Zaangażowaliśmy doskonałych i znanych w Operze Bałtyckiej solistów, świetnych śpiewaków i aktorów, ale jest w intrydze pokazana scena, jak ich postaci przymierzają się do śpiewania arii, choć umiejętności nie mają zbyt dużych. Będą walczyć o role, o partie. Zobaczmy perypetie kompozytora z zazdrosnymi o siebie pielęgniarkami i lekarkami, z których każda chce być najlepsza. 

Włoski kompozytor Antonio Cagnoni (1828 - 1896) wniósł spory wkład w rozwój gatunku komicznego. Był miłośnikiem zarówno wesołych historii, jak i kompozycyjnej perfekcji Rossiniego. Napisał ok. 20 oper. Na zdj.: Gabriela Gołaszewska (Agata), Aleksander Kunach (Count Belprato), Joanna Moskowicz (Rosa) i Artur Janda (don Bucefalo)
Włoski kompozytor Antonio Cagnoni (1828 - 1896) wniósł spory wkład w rozwój gatunku komicznego. Był miłośnikiem zarówno wesołych historii, jak i kompozycyjnej perfekcji Rossiniego. Napisał ok. 20 oper. Na zdj.: Gabriela Gołaszewska (Agata), Aleksander Kunach (Count Belprato), Joanna Moskowicz (Rosa) i Artur Janda (don Bucefalo)
Fot. K. Mystkowski/KFP/Archiwum Opery Bałtyckiej w Gdańsku


A co z miłością?

- Rosa, która jest główną postacią, zarówno w dziele Cagnoniego, jak i w operze, którą pisze Bucefalo - jest obiektem pożądania aż czterech mężczyzn! Będzie więc też sporo zabawnych perypetii miłosnych, ale w finale czeka nas happy end. 

 

To gotowy przepis na sukces - miłość i rywalizacja, a wszystko w oparach sztuki i kończy się happy endem.

- Dodajmy jeszcze raj, który możemy sobie stworzyć będą tylko ludźmi. Jest to jednak raj, który daje nam opera.

 

Raj w szpitalu? Potrzeba nam będzie dużej wyobraźni! 

- Szpital jednak mieści się we Włoszech, czyli pozostaje poza naszym systemem służby zdrowia [śmiech]. W tej luksusowej klinice nie wszyscy będą chorzy, niektórzy chcą po prostu odpocząć od życia w wygodnym spa. 

 

Porozmawiajmy o muzyce. Cagnoni był wielbicielem Rossiniego. Czy to może być dla nas trop interpretacyjny?

- Usłyszymy sporo motywów, które mogą przypominać Rossiniego, momentami też Belliniego, kilka przepięknych arii, fantastyczne finały, również skomplikowane od strony muzycznej, bo mamy nawet sektet. To jest bogaty muzycznie materiał, który zawiera dużo pięknych melodii. Można zapamiętać i zanucić po wyjściu z opery. Wielbiciele belcanta będą bardzo zadowoleni. 

Bardzo ciekawe są dwa finały aktu pierwszego i drugiego - mamy tam duże ansamble, a finał aktu trzeciego kończy się piękną arią Rosy.

Warto też dodać, że w tytułowej roli wystąpi artysta Artur Janda [od red. laureat trzech Fryderyków], który jest nie tylko świetnym śpiewakiem, ale też instrumentalistą - i będzie też grał na żywo na klawesynie.

Operę Don Bucefalo  Cagnoni napisał jako 19 - letni młodzieniec. Na zdj.: Gabriela Gołaszewska (Agata) i Katarzyna Nowosad (Gianetta)
Operę "Don Bucefalo" Cagnoni napisał jako 19 - letni młodzieniec. Na zdj.: Gabriela Gołaszewska (Agata) i Katarzyna Nowosad (Gianetta)
Fot. K. Mystkowski/KFP/Archiwum Opery Bałtyckiej w Gdańsku


Panuje opinia, że reżyserowanie oper ma najwyższy stopień trudności w pracy realizatorskiej. Jak pan opisałby tę trudność?  

- Zdecydowanie jest najtrudniejsze. Tu czas zapisany jest w minutach. Nie ma takiej swobody jak w dramacie. Muzyka nam podpowiada tempo scen, ile one mają trwać, daje bardzo dużo informacji na temat ich charakteru. Opera to utwór kilkukrotnie kodowany. Pierwszy kod zapisany jest w nutach, drugi - teatralny, mówi nam o tym, co dzieje się między postaciami, do tego dochodzi plastyka i elementy tańca. Razem powstaje dzieło łączące ze sobą wszystkie gatunki.   


Czy ta konkretna realizacją nastręczyła jakichś specjalnych trudności?

- Rozpoczęliśmy pracę w grudniu, ale zawsze wydaje się, że czasu jest za mało i chciałoby się mieć go więcej - na dopracowanie szczegółów, ale też na scenie dla solistów, aby mieli większy komfort i skupili się już tylko na muzyce.       

Nieoczekiwaną trudnością była też jakaś absolutna epidemia grypy. Byliśmy chwilami zdziesiątkowani, na próbach maestro Caldi, który jest Włochem śpiewał nam czasem partie solistów [śmiech]. Były to tzw. próby z duchem.

 

Premiera tuż tuż, czas więc zapraszać na spektakl. Kogo możemy zachęcić, by przyszedł na to przedstawienie?

- Na pewno tych, którzy lubią belcanto, lubią piękną muzykę - to będzie dla nich uczta. Ale również tych, którzy lubią teatr i którym podobał się “Cyrulik sewilski”. To opera dla tych, którzy lubią się dobrze bawić i mają poczucie humoru. 

Opera naprawdę nie gryzie. Polecam ją również tym, którzy byli tu dawno, albo nigdy. Staram się poprzez swoje myślenie o teatrze operowym robić takie spektakle, które będą też interesujące dla szerokiej publiczności. Chcę, aby był to świat kolorowy, atrakcyjny, gdzie muzyka idzie w parze z ciekawymi perypetiami scenicznymi. Warto wymienić też twórców, którzy odpowiadają za scenografię - Damian Styrna, dobrze znany w Trójmieście - i kostiumy - Anna Chadaj, która zrobiła świetną i dowcipną scenografię do “Cyrulika”.  Będzie trochę starożytnego Rzymu, współczesnego luksusu, a wszystko to z przymrużeniem oka.

 

REALIZATORZY

"Don Bucefalo" Antonio Cagnoni - premiera 31 stycznia 2020 roku.

reżyseria - Paweł Szkotak

kierownictwo muzyczne - Massimiliano Caldi

scenografia - Damian Styrna

kostiumy - Anna Chadaj

ruch sceniczny - Iwona Runowska

OBSADA na premierze 31 stycznia 2020

Don Bucefalo - Artur Janda 

Carlino - Lianghua Gong

Rosa - Joanna Moskowicz

Agata  - Gabriela Gołaszewska

Gianetta - Katarzyna Nowosad

Don Marco Bomba - Bartłomiej Misiuda

Count Belprato - Aleksander Kunach

 

O TYM:

W Operze Bałtyckiej trwają prace nad nowym spektaklem. Premiera “Don Bucefalo” - 31 stycznia  

 

    

TV

Wieczór dla tramwaju widmo