Gdańsk pożegnał swego kronikarza. Pogrzeb Jerzego Kuklińskiego

Historyk, muzealnik, wieloletni kronikarz miejski i pracownik Muzeum Gdańska. Dr Jerzy Kukliński sam przeszedł do historii miasta, o którym wiedział jak mało kto, żegnany przez bliskich, współpracowników i gdańszczan. Jego pogrzeb odbył się 7 maja 2024 r. na Cmentarzu Łostowickim.
07.05.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Samochód karawan jedzie z otwartą klapą, za nim idzie kondukt pogrzebowy, rodzina niesie zdjęcie zmarłego. W tle budynek kaplicy cmentarnej.
Jerzego Kuklińskiego pożegnała rodzina, przyjaciele, współpracownicy i mieszkańcy Gdańska.
Fot. Przemysław Kozłowski / www.gdansk.pl

Porwany przez wiatr historii

Zniszczone, spalone miasto, po którego ulicach hulał tylko wiatr. Ale siedmioletni Jurek, który trafił tu w 1947 roku z mamą, musiał czuć, że w tych gruzach wieje wiatr historii. Pochodzącego z Kociewia chłopca dzieje zrujnowanego Gdańska wciągnęły jak wir rzeki. Najpierw Liceum Pedagogiczne, po nim studia historyczne w Wyższej Szkole Pedagogicznej (dziś Uniwersytet Gdański), wkrótce potem praca związana z muzealnictwem, historią i kronikarstwem – aż do końca. Choć bez należnego finału - Jerzy Kukliński nie doczekał wydania kolejnego tomu Kroniki Gdańska, nad którym pracował w ostatnich latach mimo osiemdziesięciu lat na karku. Prace nad wydaniem księgi trwają obecnie w Muzeum Gdańska.

Gdański historyk i muzealnik nagrodzony przez prezydenta

Kronika kończy się śmiercią prezydenta Pawła Adamowicza, który w 2005 roku zaproponował przechodzącemu na emeryturę po trzech dekadach pracy w Muzeum Gdańska (wcześniej Muzeum Historyczne Miasta Gdańska) historykowi funkcję kronikarza miejskiego.

Dr Jerzy Kukliński odszedł 30 kwietnia 2024 roku, pięć lat po prezydencie. Choć nie wiadomo, czy nie zaczął już spisywać dziejów wszechświata na zlecenie nowego szefa…

Zmarł Jerzy Kukliński, historyk, wieloletni Kronikarz Miejski

Ostatnia droga

W ostatnią ziemską drogę Jerzy Kukliński wyruszył we wtorek, 7 maja, na cmentarzu Łostowickim. O godzinie 13:30 wystawiono trumnę w kaplicy, gdzie żegnali zmarłego licznie przybyli bliscy, współpracownicy i mieszkańcy. O 14 ruszył kondukt by dotrzeć do miejsca pochówku w kwaterze nr. 79.

Ksiądz przemawia na pogrzebie. Na pierwszym planie trumna obsypana ziemią, wokół stoją uczestnicy pogrzebu.
Jerzy Kukliński spoczął w kwaterze nr. 79 na cmentarzu Witomińskim.
Fot. Przemysław Kozłowski / www.gdansk.pl

Przy grobie żegnała go żona i dwójka dzieci. Słowa pożegnania wygłosił też Andrzej Drzycimski, historyk, dziennikarz, pracownik naukowy.

- Drogi Jerzy, byłeś niesamowity, skromny, cichutki, a tak wielki. Twoją drogą była niesamowita rzecz, tak rzadko nieraz współcześnie widziana - rodzina. Żona, dzieci, wnuki, prawnuki - wspaniała sprawa, wspaniałe przeżywanie życia. Wiele razy się spotykaliśmy, w dobrych momentach, w trudnych dla mnie. Nigdy nie mogłem nawet wątpić, że jeśli coś się dzieje, to on będzie - wspominał nad trumną wieloletni współpracownik i przyjaciel. - Jeśli czegoś się podejmował, wkładał całe swoje serce i to bez końca. Pasja, dociekliwość była zadziwiająca. Sam się od niego uczyłem, choć byliśmy na różnych etapach życia. Dzięki jego badaniom, jego pracy, dowiadywaliśmy się o niesamowitych rzeczach, o powiązaniach, wydarzeniach, o czymś czego nawet ja nie wiedziałem - historyk, który siedział w tym. On to wydobywał, pokazywał - to co jest zapisane w archiwach, ale również to co ludzie zapamiętali. Był jednym z pionierów opieki nad westerplatczykami. Dzięki niemu wiele materiałów znalazło się w archiwach, w muzeum. Pracował do końca. Twoje, Jurku życie to jest historia Gdańska zapisana i odkrywana przez Ciebie. To niesamowite, jak jeden skromny człowiek potrafił tyle zrobić. Razem z Mirkiem Glińskim, naszym kolegą, którego tu niedawno żegnaliśmy, zrobili rzecz bezprecedensową - 1000-letnią historię Miasta Gdańska. Zaczęli od chrztu św. Wojciecha nad Motławą, a skończyli aż na tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Jurek muzealnik uczestniczył we wszystkich wydarzeniach, które się działy. Był tak pochłonięty, tak wrośnięty w to co robił, że dla niego miłością było muzeum. Był inicjatorem wielu projektów, wystaw, badań. Teraz dopiero się to widzi z perspektywy czasu. Bardzo ceniliśmy sobie jego głos, doświadczenia, umiejętność trochę innego spojrzenia, ale bardzo ważnego. Miał swoje zasady, od których nie było odstępstwa. Na koniec przywołam fragment wiersza Zbigniewa Herberta z Pana Cogito: „Ocalałeś nie po to, żeby żyć. Masz mało czasu. Trzeba dawać świadectwo." I Ty dałeś świadectwo.  A od siebie dodam, z nadzieją, że ten wiekuisty wielki mistrz, o którym pisał Norwid, wpisze Ciebie, Twoją biografię do wielkiej historii i Twoja biografia tam zostanie.

Mężczyzna z mikrofonem przemawia na pogrzebie. W tle krzyż i zdjęcie zmarłego na stojaku.
Wspomnienie o wieloletnim współpracowniku i przyjacielu wygłosił historyk Andrzej Drzycimski.
Fot. Przemysław Kozłowski / www.gdansk.pl

 

TV

Wieczór dla tramwaju widmo