Agnieszka Michajłow: Ile godzin trwa Twoja doba? Bo to nie jest możliwe, żeby trwała tylko 24 godziny. Jak Ty dajesz radę?
Agnieszka Tomasik: Każdy ma 24 godziny, ale każdy inaczej je wykorzystuje. Ja po prostu bardzo to lubię. Jestem energiczną, dynamiczną osobą, i... biegnę. Niewiele osób potrafi mnie dogonić.
Skąd ten zakręt na edukację? Zawsze tak miałaś?
Tak. Jak byłam mała, to sadzałam misie i lalki, i bawiłam się w szkołę. I tak mi zostało.
W ostatnim czasie bardzo mocno zaangażowałaś się w projekt "Tour de Konstytucja". Mam wrażenie, że połowę wakacji spędziłaś w trasie. Co dla Ciebie znaczy to jeżdżenie i promowanie Konstytucji, idei wolności, demokracji?
No właśnie, to też edukacja. Idea Tour de Konstytucja polega na tym, że jeździmy po całej Polsce, docieramy do malutkich miasteczek, do dużych miast, rozdajemy Konstytucję, opowiadamy o tym, jakim dobrem jest polska Konstytucja. W tym roku, wspólnie z moimi koleżankami, napisałam jeszcze Konstytucję dla dzieci. To było wielkie moje marzenie, żeby trafiła ona "pod strzechy", ale też, żeby dzieci już od najmłodszych lat poznawały Konstytucję i swoje prawa. I dla mnie to jest właśnie element edukacji społeczeństwa.
Ty to czujesz, widzisz w ludziach?
Ja widzę przede wszystkim to, że ludzie nie znają prawa, że ich to prawo nie interesuje, a prawo może być pięknym falochronem dla ludzkiego życia i różnych trudnych spraw, przez które człowiek przechodzi. A człowiek nie potrafi tego wykorzystać. Dlatego uważam, że ten podstawowy tekst prawny w Polsce każdy z nas powinien znać, szanować, ale też potrafić wykorzystać ten tekst także dla siebie.
To jest wciąż apolityczny projekt. Są w nim adwokaci, sędziowie, ale jest także aktor Andrzej Chyra, Zbigniew Hołdys czasem z wami jest. Czy to jest projekt, który będzie długo trwał?
To jest projekt, który będzie tak długo trwał, aż edukacja obywatelska w Polsce nie będzie niczym nadzwyczajnym.
Uczyłaś w V Liceum Ogólnokształcącym. Dobrym liceum. Ale w pewnym momencie porzuciłaś pracę w tej szkole. Dlaczego? Chciałaś robić "swoją" szkołę?
Zobaczyłam, że bycie dyrektorem to jest jeszcze większa sprawczość niż bycie nauczycielem. Nauczyciel jest bardzo blisko ucznia i zmienia życie poszczególnych osób. Natomiast ja chciałam zmienić jeszcze trochę system. Czułam, że oprócz tej przemiany personalnej, można jeszcze coś więcej zmienić. Póki co, szkoła jest autonomiczna. Kiedy mamy jakiś problem, albo mamy jakąś wizję, i zastanawiamy się jak to zrobić, to tak naprawdę niewiele jest barier nie do pokonania.
Czyli "szkoła ministra Czarnka" jest autonomiczna?
To nie jest szkoła ministra Czarnka. To jest szkoła nasza, czyli kadry pedagogicznej, która ją stanowi, tysiąca uczniów, którzy codziennie do niej chodzą, rodziców i troszeczkę moja - w tym znaczeniu, że ja tam chodzę, przysłuchuję się, patrzę czego potrzeba, wymyślam, proponuję, organizuję, szukam pieniędzy. Jestem trochę koordynatorką tego szkolnego życia.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ RED. AGNIESZKI MICHAJŁOW Z DR AGNIESZKĄ TOMASIK