Budowa Pumptracku to projekt, który zwyciężył w ramach Budżetu Obywatelskiego 2017. To miejsce może służyć zarówno do jazdy rekreacyjnej, jak i do zaawansowanych treningów.
Ten nietypowy tor rowerowy to miejsce ze specjalnie ukształtowaną, falistą nawierzchnią i wyprofilowanymi zakrętami. Jazda na nich może odbywać się bez pedałowania.
Patryk Sikora, wnioskodawca projektu do BO, uważa, że pumptrack można nazwać torem przeszkód.
- Ten na Oruni jest wyjątkowy, ponieważ nie jest on ani ziemny ani asfaltowy, ale zbudowany z kompozytu. Dzięki temu będą mogli korzystać z niego także rolkarze czy deskorolkarze. To są tzw. hopki (rodzaj wzniesienia – red.) - tłumaczył nam Sikora.
Korzystając z pumptracka można ćwiczyć m.in. zmysł równowagi i koordynację ruchu.
Jak podkreśla pomysłodawca projektu do BO - na terenie pumptracków nie pedałuje się. Pedały są potrzebne tylko na samym początku, kiedy trzeba wjechać na tor - później pozostaje już tylko kwestia odpowiedniego ułożenia ciała.
- Należy wykonywać wówczas ruchy "góra - dół", czyli z angielskiego "pump". Stąd właśnie nazwa miejsca. Tutaj nie potrzeba specjalistycznego sprzętu - wystarczy ten, na którym jeździ się na co dzień. Może to być nawet zwykły składak, jeśli chodzi o rowery – zaznacza Patryk Sikora.
Tor wykonany został z elementów prefabrykowanych. Dzięki temu w przyszłości, w razie potrzeby, będzie można go rozbudować. Jego pomysłodawca jest przekonany, że to miejsce będzie się cieszyć dużym zainteresowaniem. Już dziś, w cieplejsze dni, widać mnóstwo rolkarzy i rowerzystów w zrewaloryzowanym w ubiegłym roku Parku Oruńskim.
W ubiegłym roku nie udało się wyłonić wykonawcy tego projektu. Przetarg rozstrzygnięto dopiero w bieżącym roku.
Na początku kwietnia br. Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska podpisała umowę z jego zwycięzcą, firmą P.W. "Mizan" Sławomir Ossowski.
Inwestycja kosztowała blisko 190 tys. złotych.
Przeczytaj także:
Na Oruni powstanie pierwszy gdański Pumptrack. Dzięki środkom z Budżetu Obywatelskiego