• Start
  • Wiadomości
  • Pani minister czy ministra? Feminatywy - moda czy coś więcej

Pani minister czy raczej ministra ? O feminatywach, z okazji Światowego Dnia Feministek

7 listopada co roku mamy Światowy Dzień Feministek - wzrost politycznej roli kobiet ma liczne konsekwencje w naszym społeczeństwie, co przejawia się również w ewolucji polszczyzny. Czym są feminatywy, które prawdopodobnie na stałe zagościły w słowniku i naszym życiu codziennym? Okazuje się, że PRL cofnął Polskę w rozwoju nawet pod względem językowym, bowiem - pomimo postępowych haseł - lansował konserwatywny, wręcz patriarchalny, model relacji między kobietami i mężczyznami. Tymczasem feminatywy były już codziennością w Polsce międzywojennej.
07.11.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
grupa kobiet w różnym wieku stoi na ulicy, trzymają transparenty promujące prawa kobiet.
Trójmiejska Manifa 2016, na Placu Solidarności w Gdańsku

Feminatywy - czyli co?

7 listopada obchodzimy Światowy Dzień Feministek, przy tej okazji warto porozmawiać o feminatywach, które prawdopodobnie na stałe zagościły w słowniku i naszym życiu codziennym. Nikogo już nie dziwi słowo psycholożka, czasami mamy problem z podwójnym znaczeniem słowa pilotka lub nie wiemy czy mówić ministerka czy może ministra.

- Feminatyw to wyraz nazywający kobiece zawody i funkcje, ich przynależność narodową, pochodzenie, wyznanie, przekonania, właściwości psychiczne i fizyczne, wykonywane czynności itp. - mówi dr hab. Zenon Lica, prof. UG, językoznawca - Od zarania polszczyzny dominowały w niej formy męskie, czyli polszczyzna była językiem androcentrycznym, pierwiastek męski stawiany był w centrum uwagi.

Feminatywy pojawiały się sporadycznie. W okresie staropolskim odnotował je Jan Murmeliusz w „Dykcjonarzu” wydanym w 1528 r. Z kolei Henryk Suchecki w drugiej połowie XIX wieku pisał O „udzielnych”, czyli samodzielnych wykonawczyniach czynności, jako przykłady podając m.in. złotniczkę, kowalkę, stolarkę czy krawczynię.

Jednak feminatywy powszechnie zaczęły występować w języku polskim już w czasach II Rzeczypospolitej, co było związane z efektem działań ruchów emancypacyjnych. Kobiety uzyskały prawa wyborcze, otworzyły na uniwersytety, otrzymywały stanowiska na uczelniach i mogły pracować w zawodach wcześniej dla nich niedostępnych. Z tego powodu zaszła potrzeba wzbogacenia XIX-wiecznej leksyki, pojawiły się neutralne stylowo odpowiedniki nazw męskoosobowych, np. docentka, doktorka, profesorka czy weterynarka.

- Jak sytuacja wygląda współcześnie, nie trzeba tłumaczyć - mówi prof. Lica. - Z mediów słyszymy coraz częściej formy feminatywne. Używa się odpowiedników żeńskich, aby zacierać asymetrię płci językowej. Język ma być inkluzywny, ma łączyć, a nie dzielić. Można się zastanowić, czy formy te na stałe zagoszczą w naszym słowniku? Myślę, że raczej tak. Są powszechnie stosowane, utrwalają się wśród społeczeństwa i stają się akceptowalne.

PRL postępowy w deklaracjach 

W czasach PRL i początkach przemian demokratycznych feminatywy nie funkcjonowały, albo były używane sporadycznie. Przed nazwą zawodu pojawiała się zwykle forma grzecznościowe Pani. Mieliśmy więc panią doktor, nie doktorkę; panią inżynier - nie inżynierkę. Wynikało to z konserwatywnego podejścia do roli kobiety w społeczeństwie i rodzinie. Polska była patriarchalna i pod tym względem mocno trzymano się konserwatywnego wzorca kulturowego - mimo, że deklaratywnie ambicją komunistów był postęp społeczny i równouprawnienie.

Feminatywy mają zarówno swoich zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników, najbardziej radykalni określają je mianem lewackich wymysłów. Starsze pokolenie nie rozumie tych zmian i często ma problem z tworzeniem feminatywów. Są również kobiety, które wręcz nie życzą sobie, żeby nazywać je psycholożkami, ministerkami, wybierają formę Pani psycholog i Pani Minister. W takiej sytuacji powinniśmy uszanować wolę osoby, z którą rozmawiamy, tego wymaga kultura. Chciałoby się powiedzieć ilu Polaków tyle opinii.

Jak należy wymawiać?

- Oczywiście nie jest to proces przebiegający bezproblemowo. Pojawiają się pytania, jak tworzyć formy żeńskie, które postaci są prawidłowe, np. członkini zarządu czy zarządczyni? Pani sędzia czy sędzina? Czy możliwa jest postać pilotka wobec pilot? Wreszcie lepiej ministra czy ministerka? - dodaje dr hab. Zenon Lica, prof. UG, językoznawca - Spróbujmy przyjrzeć się tym postaciom. Zatem na pewno już forma członkini jest feminatywna i jako forma analityczna będzie poprawne wyrażenie członkini zarządu.

  • zarządczyni jest formą żeńską od zarządca
  • pani sędzia jest na pewno formą poprawną
  • sędzina - to potoczna forma żeńska od zawodu sędziego, może wywoływać u starszego pokolenia konotacje z żoną sędziego, bo takie też było znaczenie tego słowa
  • pilotka nie powinna razić, już na początku XX wieku gazety rozpisywały się o pierwszej kobiecie pilotce, Amelii Erhart, która samotnie przeleciała nad Oceanem Atlantyckim. Wszak mamy też pary pilot to zarówno mężczyzna wykonujący ten zawód jak i rodzaj urządzenia , a pilotka to rodzaj czapki, ale też kobieta pilot.
  • ministra czy ministerka? Obie wyrażają formę żeńską, ministerka - jak nauczycielka z formantem -ka, ale ten sufiks pełni również funkcję zdrabniającą, stąd może wywoływać pewne opory. Chyba powszechniejsza w użyciu jest forma ministra i ma szansę utrwalić się w takiej postaci
dwie kobiety rozmawiają ze sobą, to sesja Rady Miasta Gdańska. W tle widać dwóch mężczyzn, Radnych Miasta Gdańska.
Marta Magott, Sesja Rady Miasta Gdańska.
Piotr Wittman / www.gdansk.pl

Poglądy na feminatywy są najczęściej zależne od poczucia identyfikacji światopoglądowej danej osoby.

Zapytaliśmy o zdanie Martę Magott, radną Miasta Gdańska, prezeskę Tolerado, psycholożkę.

- Jestem absolutnie za używaniem feminatywów. Uważam, że jest to emancypacyjne działanie na rzecz praw kobiet oraz po prostu używanie poprawnej formy gramatycznej do odpowiedniej odmiany osób - mówi Marta Magott. - Jest to również przyczynianie się do podkreślenia kobiecej tożsamości w zawodach i dziedzinach, co powoduje włączanie kobiet w pełni do języka i życia społecznego. Dla mnie najtrudniejsze do przyjęcia feminatywy to takie, które językowo są określeniem różnych rzeczy na przykład pilotka.

Zdecydowanie przeciw jest Łukasz Hamadyk, politolog, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Nowy Port.

- Nie używam feminatywów, bo uważam je za nowomowę, oczywiście jeżeli ktoś ma takie życzenie tak się nazywać to ja to szanuję. Tak samo chciałbym, żeby działo się to w drugą stronę i szanowano to, że nie zwracam się w ten sposób zarówno w życiu codziennym, jak i kontakcie oficjalnym, na przykład do prezydent. Odgórne, urzędowe nakazy wprowadzające zarządzenia w tej sprawie, a czasami o nich czytam w mediach, uważam za indoktrynację i jako wolnościowiec uważam, że w tej sprawie każdy powinien mieć wolny wybór. 

Czy feminatywy to chwilowa moda, wywołana zmianami politycznymi, czy zagoszczą one na stałe w w naszej przestrzeni? Jak twierdzi Profesor Lica język ewoluuje i wkrótce okaże się, jakie zmiany w nim zagoszczą na stałe. 

 

TV

Grand Prix Jarmarku Bożonarodzeniowego 2024 przyznane