Pani Genowefa urodziła się 17 czerwca 1921 roku w miejscowości Szlachta na Pomorzu w wielodzietnej rodzinie - miala pieciu braci i trzy siostry. Wszyscy bracia zginęli w wojennych zawieruchach, siostry dożyły sędziwego wieku, ale także już nie żyją.
- Mama do Gdańska przeniosła się w 1952 roku - mówi Elżbieta, synowa pani Genowefy. - Od 1961 roku mieszka na na Stogach, ma jednego syna, mojego męża właśnie, mieszkamy razem. Pracowała całe swoje życie w gastronomii, była pomocą kuchenną, zajmowała różne stanowiska, pracowała na przykład przy kasie w barze mlecznym, także w garmażu.
Sędziwa gdańszczanka od 40 lat jest już na emeryturze, rodzina mówi o niej, że jest osobą cichą, spokojną, stonowaną, ale cały czas ruchliwą i aktywną - jej hobby, którym zajmuje się do dziś to roboty na drutach i szydełkowanie. Aleksandrę Dulkiewicz, prezydent Gdańska przyjęła w zrobionym przez siebie swetrze.
Gdańszczanka cały czas jest w dobrej kondycji umysłowej, dużo pamięta, wspomina, gorzej z fizyczną sprawnością. Kilka miesięcy temu złamała kość udową i dziś porusza się opierając się o specjalny wózek. Nie poddała się jednak, chętnie wychodzi na spacery do pobliskiego ogródka, dba cały czas, aby być sprawną.
- Bardzo chętnie jeździ z nami na samochodowe wycieczki - mówi pani Elżbieta. - Mówi, że Gdańsk bardzo się zmienił, że jest piękny, zachwyca się miejscami, w które jeździmy. Jej recepta na długowieczność to pozostawanie cały czas w ruchu, aktywność na ile zdrowie pozwoli.