Jak można najogólniej wytłumaczyć zasadę działania przepompowni ścieków? Trzeba wyobrazić sobie wysoką, pustą szklankę włożoną do dużego garnka z wodą.
Komora Przepompowni Ścieków na Ołowiance jest właśnie taką "szklanką" o średnicy 10 metrów i wysokości 8 metrów (na tej wysokości jest także poziom gruntu, budynek który widać z zewnątrz po prostu przykrywa to wszystko). W "garnku" gromadzą się nieczystości dostarczane przez sieć sanitarną z obszaru tzw. Dolnego Tarasu w Gdańsku (ok. 60 proc. miasta), a także z Sopotu i Chwaszczyna. Na dnie "szklanki" stoją cztery (ustawione równolegle w jednym rzędzie i równych odstępach) pompy napędzane silnikami elektrycznymi (dwie pracują, dwie są w rezerwie) - ich zadaniem jest tłoczenie ścieków znajdujących się w "garnku" przez rurociąg do Oczyszczalni Wschód, która oddalona jest od tego miejsca o osiem kilometrów.
Jakie były powody awarii, wskutek której poziom cieczy w "garnku" wzrósł na tyle, że przelała się ona do szklanki? Przyczyną było zatrzymanie pomp, których zadaniem jest utrzymanie odpowiedniego poziomu cieczy. Dlaczego pompy stanęły i dlaczego nie uruchomiły się ponownie, to wyjaśnią eksperci komisji powołanej przez prezydenta Gdańska, a zapewne także biegli powołani przez prokuraturę, która prowadzi śledztwo
Awaria na Ołowiance miała miejsce we wtorek, 15 maja, przed południem. Jej następstwem była konieczność zrzutu ścieków bezpośrednio do Motławy - gdyby tego nie zrobiono, ciśnienie w instalacji sanitarnej sprawiłoby, że nieczystości wybiłyby na powierzchnię ulic Dolnego i Głównego Miasta.
Ogromny wysiłek blisko stu osób sprawił, że awarię opanowano i w piątek, 18 maja, o godz. 6.57 zrzut ścieków do Motławy został zakończony.
Zapraszamy Państwa do obejrzenia zdjęć wnętrza przepompowni na Ołowiance - tak, jak wyglądała ona w piątek, 18 maja, przed południem.