
Umowa na cztery lata
- Mamy bardzo dobrych zawodników. Chcemy sukcesywnie robić kroki do przodu zarówno pod kątem organizacji całego klubu, jak i naszej gry. Chcemy wzmacniać się na tyle ile to będzie możliwe, byśmy na stałe zagościli w tej górnej połowie tabeli i kusili się o to, by grać w Europie - mówił trener PGE Wybrzeża Gdańsk Patryk Rombel, który niedawno podpisał z gdańskim klubem umowę do końca sezonu 2028/2029.
Podpisanie czteroletniej umowy z trenerem to rzadkość, nie tylko w piłce ręcznej, ale w całym polskim sporcie.
- Mamy bardzo podobne koncepcje rozwoju klubu pod względem sportowym i organizacyjnym. Kierunek stawiania na młodych zawodników jest decydujący i jest też spójny z tym, co preferuje trener. Chcemy cały czas iść do przodu, więc mam nadzieję, że wspólnie damy kibicom wiele powodów do zadowolenia i coraz to lepszych wyników. Na pewno można oczekiwać dalszego rozwoju klubu i zespołu - dodawał po podpisaniu umowy z trenerem, prezes klubu PGE Wybrzeże Jacek Pauba.
W pogoni za podium
PGE Wybrzeże przed środowym (19 marca) meczem z Azotami Puławy zajmował piąte miejsce, mając jeszcze szanse na dogonienie trzeciego Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski. Gdańszczanie mieli 22 rozegrane mecze i 37 punktów, ostrowianie jedno spotkanie rozegrane więcej i 48 "oczek".
Azoty to dziewiąty zespół Orlen Superligi. W Puławach gospodarze także liczyli na zwycięstwo.
Czytaj także: Polska vs Portugalia: świetne widowisko, 9 tys. widzów w Ergo Arenie
Co tam wyprawiał Czapliński
Jednak w pierwszej połowie podopieczni trenera Rombla zdobyli trzy gole mniej niż rywale. Było 18:21. Po przerwie zaczęli gonić. W 42. minucie zmniejszyli straty do jednego gola (26:27), 180 sekund później był remis (28:28).
W ataku szalał Mikołaj Czapliński, który zdobył 10 goli, mając skuteczność powyżej 90 procent.
Gospodarze jednak znowu odskoczyli (31:34). Nie ustępował Czapliński: w 55. minucie miał na koncie 13 trafień na 14 rzutów (93 procent skuteczności). Czternastego gola Czapliński zdobył w 57. minucie z rzutu karnego.
Remis i rzuty karne
Na półtorej minuty przed końcem spotkania było 37:38. Puławianie przestrzelili. Na 55 sekund przed końcową syreną trener Rombel poprosił o czas. Po powrocie na parkiet Marcin Pepliński trafił do siatki, był to jego siódmy gol. Na tablicy wyników pojawił się remis 38:38.
Czas dla Azotów na 21 sekund przed końcem spotkania. Faulował Nejca Zmavc z PGE Wybrzeże, który otrzymał dwie minuty kary. Gospodarze nie wykorzystali przewagi. Końcowa syrena. 38:38. O zwycięstwie któregoś z zespołów decydowały rzuty karne. Tutaj niestety zdecydowanie lepiej radzili sobie szczypiorniści Azotów: po czwartym trafieniu przy jednym gdańszczan, mogli cieszyć się ze zwycięstwa za dwa punkty. Jeden punkt dla PGE Wybrzeże.
W niedzielę w Gdańsku
Gdańszczanie po dopisaniu jednego punktu nadal utrzymują piąte miejsce w tabeli Orlen Superligi, ale już stracili szanse na podium mistrzostw Polski. Do zakończenia rozgrywek pozostały trzy kolejki, do zdobycia każdy z zespołów ma maksymalnie dziewięć punktów, a PGE Wybrzeże do trzeciego Rebud KPR traci dziesięć.
W niedzielę, 23 marca, gdańszczanie podejmą u siebie Zagłębie Lubin. Początek spotkania w hali Centrum Sportu GUMed przy ul. Dębowa 21 o godz. 16.00.
Azoty Puławy - PGE Wybrzeże Gdańsk 38:38 (18:21, k. 4:1)
Azoty: Tsintsadze, Borucki - Jankowski 8, Jarosiewicz 7, Gogula 7, Dikhaminjia 6, Marciniak 6, Jaworski 2, Antolak 1, Zarzycki 1
PGE Wybrzeże: Zembrzycki, Poźniak - Czapliński 14, Pepliński 7, Będzikowski 4, Protsiuk 4, Domagała 2, Niedzielenko 2, Siekierka 2, Stanescu 1, Peret 1, Zmavc 0