- Temat osób bezdomnych najczęściej pojawia się zimą - mówił Piotr Kowalczuk zastępca prezydenta Gdańska ds. społecznych. - A nasza praca z bezdomnymi trwa cały rok. To, że w tym roku żadna osoba przebywająca w miejscach niemieszkalnych nie zamarzła, to nasz wielki sukces i całoroczna praca. Nasze starania to nie tylko dowiezienie osoby bezdomnej do noclegowni, do miejsca w którym można wyspać się, zjeść coś ciepłego. Nasz główny cel to wyprowadzenie takich osób z bezdomności, wsparcie w znalezieniu rozwiązania na swoje życie.
Pięć lat na skuteczniejsze wsparcie
23 kwietnia 2018 roku Rada Miasta Gdańska uchwaliła i przyjęła „Gdański Programu Rozwiązywania Problemu Bezdomności na lata 2018 – 2023”. To tylko jedno z wielu działań na rzecz osób zagrożonych lub doświadczających bezdomności w Gdańsku. Projekt został wcześniej poddany szerokim konsultacjom społecznym, w których uczestniczyli także sami beneficjenci - ok. 50 bezdomnych osób, przebywających m.in. w schroniskach i noclegowniach w mieście.
- Różne oblicza ma bezdomność, ale każda ma twarz człowieka. To nasze motto podczas pracy nad skutecznym programem - mówi Agnieszka Chomiuk zast. dyrektora ds. wsparcia środowiskowego gdańskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Stawiamy na zapobieganie bezdomności, ale też łagodzenie jej skutków i zwiększanie skuteczności procesu usamodzielniania, staramy się przywracać osobom bezdomnym pełnione role społeczne.
Program jest adresowany do osób: w kryzysie bezdomności czyli przebywających w miejscach niemieszkalnych, schroniskach, noclegowniach ale też osób zagrożonych eksmisją czy eksmitowanych, przedstawicieli grup szczególnie narażonych na brak miejsca zamieszkania, np. imigrantów, ludzi uzależnionych, z niepełnosprawnościami, starszych, doświadczających przemocy itd.
Jego twórcy zakładają, że w 2023 roku na który zaplanowano programu, wzrośnie poziom wiedzy wśród mieszkańców Gdańska o zakresie pomocy bezdomnym, a praca z osobami bezpośrednio zagrożonymi utratą miejsca zamieszkania będzie skuteczniejsza.
Wspieramy osoby bezdomne i ...zamykamy schroniska
- Planujemy wybudowanie bardzo potrzebnej placówki dla osób wymagających świadczeń opiekuńczych w Gdańsku Przegalinie - mówi Wojciech Bystry. - Mamy za sobą szereg modernizacji i remontów tu w schronisku i w innych miejskich instytucjach wspierających osoby w kryzysach, mamy szereg inicjatyw aktywizujących bezdomnych, jak choćby parking społeczny, mamy mapę miejsc niemieszkalnych w Gdańsku, ale cały czas pracujemy nad tym, aby skuteczniej pomagać. Naszą ideą fix jest taka sytuacja, abyśmy placówki dla osób bezdomnych zamykali, żebyśmy pracowali z nimi w ich mieszkaniach.
W planach jest też zwiększenie dostępności do miejsc pobytu dla różnych grup społecznych zagrożonych bezdomnością, poszerzenie oferty usług wsparcia specjalistycznego dla osób w placówkach. Zwiększyć ma się też skuteczność diagnozy i podejmowanych interwencji. Najwięcej starań będzie szło na to, aby nastąpił wzrost liczby osób wychodzących z kryzysu bezdomności, które ukończyły udział w projektach aktywizacji społeczno–zawodowej lub ukończyły terapię uzależnień.
Arek staje na nogi. W przenośni i życiu
Pan Arek jest w schronisku przy ulicy Równej w Gdańsku od około dwóch lat, zajmuje się tu biblioteką, jest w radzie schroniska. Porusza się na wózku - jak mówi - na własne życzenie. To wynik picia, które po śmierci matki zniszczyło mu życie i doprowadziło do inwalidztwa.
- Pracowałem na wyspach, wróciłem żeby opiekować się chorą matką - opowiada mężczyzna. - Zmarła i nie mogłem się po tym pozbierać, zacząłem bardzo pić. Przepiłem mieszkanie i zdrowie. Dzięki pomocy MOPRu trafiłem tutaj, otrzymałem pomoc, trafiłem nawet na terapię uzależnień i to bardzo mi pomogło. Robię kroki do samodzielności, sam to widzę. Staję na nogi, oczywiście w przenośni, bo z wózka pewnie już nie wstanę.
- Dla osób, które pracują na różnych polach z osobami bezdomnymi, najważniejsze zadanie to obudzić wiarę w swoich podopiecznych i chęć, że jeszcze warto coś dla siebie zrobić, o coś się postarać - mówi Katarzyna Niewińska kierownik schroniska prowadzonego prze Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta przy ulicy Równej w Gdańsku. - Walczymy o to, by przywrócić im role społeczne, bo są przecież dziadkami, ojcami, byli pracownikami. W schronisku żyję bardzo różne osoby, mamy pana, który zjeździł stopem całą Europę, inny maluje obrazy, mają za sobą "normalne" życiorysy, tylko w penym momencie powinęła im się noga. To są losy, które mogły się przydarzyć każdemu z nas.