Tunel zbudowano kilka lat temu. Spaja Orunię przedzieloną torami kolejowymi. Od samego początku nie miał dobrej opinii. Mieszkańcy skarżyli się na jego konstrukcję – m.in. długie zjazdy dla niepełnosprawnych i strome schody. Nie podobał im się także kolor. – Było szaro i buro – mówi jedna z mieszkanek. Inni zwracali uwagę na odór moczu i hałas podczas przejazdu pociągów. Przejście określano mianem „odstraszającego bunkra”, który trzeba pokonać, by dostać się na drugą stronę dzielnicy.
Pamiątki z szafy i koronka
– Chcieliśmy ocieplić to miejsce, żeby było przyjazne i żeby mieszkańcy mogli się z nim utożsamiać – mówi Anna Fedas z Europejskiego Centrum Solidarności.
Wszystko wskazuje na to, że tak się stanie. Szare, brudne ściany zniknęły pod kolorowymi malowidłami. Widać namalowane bramy, ramy obrazów, zdjęcia rodzinne, dywan, drzwi, płaskorzeźbę, stare walizki, pamiątki ślubne, ulubiony koszyk pewnej pani, kafle ze sklepu warzywniczego, fragment szafki, serwetę, koronkę… Do tego stare radio, szafka, płytki ceramiczne, fragment pieca, gazeta z lat 70., rak ze stawu, kwiatowy wzór wersalki, okno czy zabytkowe drzwi budynku… Oraz wiele innych przedmiotów należących do mieszkańców dzielnicy, które zostały przedstawione w formie grafik. – To taka nasza oruńska galeria sztuki – zachwala przechodząca tunelem pani Ewa, mieszkanka Oruni.
Pomysł zmiany odstraszającego przejścia podziemnego wyszedł od mieszkańców, którzy prężnie działają w Domu Sąsiedzkim przy ul. Gościnnej na gdańskiej Oruni. Wykonanie projektu powierzono artystce Annie Taut, która przez wiele lat mieszkała i studiowała w Gdańsku, a teraz swoje umiejętności rozwija w Niemczech.
– Pomysł był taki, aby użyć rzeczy osobistych, codziennego użytku i pamiątek należących do mieszkańców Oruni. W ten sposób stworzyłam malarską mozaikę. Chcę, żeby mieszkańcy mogli odnaleźć tu swoje własne przedmioty – mówi Anna Taut.
Zrozumieć Sierpień
Wszystko było możliwe dzięki akcji Europejskiego Centrum Solidarności „Zrozumieć Sierpień”.
– Zależy nam na tym, by pielęgnować pamięć o wydarzeniach, które dały podwaliny wolnej Polsce. Powracamy więc do źródeł – do idei solidarności – tłumaczy Anna Fedas z ECS.
Do akcji „Zrozumieć Sierpień” mogli włączyć się wszyscy mieszkańcy Gdańska, którzy chcą poprawić coś w swojej dzielnicy albo ją zintegrować.
Obiad i drożdżówka za malowanie
– Zaprosiliśmy do współpracy lokalnych liderów, np. z rad dzielnic, organizacji pozarządowych, placówek kulturalnych i edukacyjnych, a także osoby, które po prostu chcą zrobić coś dla siebie i sąsiadów – mówi Anna Fedas. – W ramach akcji powstały m.in. meble ogrodowe, powołano do życia teatr Stocznia, który pokazał już swoją pierwszą premierę, zainicjowano także Bank Czasu, pikniki rodzinne, akcje sportowe, zwiedzanie poszczególnych dzielnic z przewodnikiem… A mieszkańcy Oruni zaproponowali zmiany w przejściu podziemnym w swojej dzielnicy.
Prace w tunelu trwały 10 dni. Przez cały ten czas Anna Taut mogła liczyć na dobre słowo i… domowy posiłek. – Nie spodziewałam się aż tak ciepłego przyjęcia. Ludzie podchodzili, rozmawiali ze mną, zadawali mnóstwo pytań o powstający mural. Przynosili drożdżówki, a zdarzały się również osoby, które częstowały mnie obiadem – mówi artystka.
Orunianie są bardzo zadowoleni z odnowionego przejścia. – Przechodzę tędy codziennie. Przedtem było tu okropnie, szaro, zimno, aż nie chciało się schodzić po schodach – przypomina Renata Klejna, mieszkanka Oruni. – A teraz, od kiedy są te malowidła, jest zupełnie inaczej. Tak ciepło, rodzinnie.
Podobnego zdania jest także młodsze pokolenie. Stanisław Kropidłowski, uczeń pobliskiej szkoły, który codziennie dojeżdża ze Starogardu Gdańskiego, zwraca uwagę na barwy: – Teraz jest fajnie, tak kolorowo, aż chce się tędy przejść. Znam dobrze ten tunel, idę tędy z jednej strony Oruni na drugą dwa razy dziennie. Wcześniej było nieciekawie.
Mieszkańcy mają nadzieję, że mural długo się tu utrzyma. – Liczę na wyrozumiałość młodzieży, która lata ze sprejami. Chciałabym, żeby te piękne obrazy jak najdłużej cieszyły oko – mówi pani Irena, orunianka.
Zobacz także: Stałam się oruńskim barmanem – rozmowa z Anną Taut