Kolorowe paczki z wynikami wyborów
Przedstawiciele każdej komisji - w składzie przewodniczący i wiceprzewodniczący - przyjeżdżają z wynikami wyborów do siedziby miejskiej komisji wyborczej, która działa w sali 107 Urzędu Miejskiego. Kiedy byliśmy tam o godz. 6.00 na korytarzu czekali cierpliwie przedstawiciele kilku komisji wyborczych.
Wcześniej, karty z głosowaniami do Sejmu, Senatu i referendum zapakowane w paczkach delegacja każdej komisji wyborczej zostawia w dwóch namiotach, ustawionych na terenie parkingu Urzędu Miejskiego. Aby niczego nie pomylić pakunki mają swoje kolory. Karty do Sejmu są w białych paczkach, Senatu - niebieskich, a referendum - czerwonych. Następnie, pracownik magistratu pakuje wszystkie do dużego, białego worka i flamastrem pisze numer komisji.
- O tej porze, w poprzednich wyborach, to mieliśmy już większość kart do głosowania - mówi jeden z urzędników pracujących przy odbiorze kart do głosowania. Dodaje, że pierwsze paczki z dokumentami wyborczymi zostało dowiezione ok. północy.
Ile komisji dowiozło rano wyniki wyborów?
Przypomnijmy, że w Gdańsku są 202 obwodowe komisje wyborcze, z czego 18 to lokale o charakterze zamkniętym. - Z tych ostatnich brakuje nam wciąż protokołu z wynikami głosowania w Areszcie Śledczym i szpitalu na Zaspie - mówi Wioleta Gaczoł, pracownik UM.
- Pierwsza komisja otwarta z wynikami przyjechała ok. godz. 2.00 w nocy i też nie był to jakiś wielki obwód - tłumaczy Wioleta Gaczoł.
Kart brakowało w 87 komisjach w Gdańsku! Głosowanie trwało jeszcze po godz. 21
Ogółem, na godzinę 6.00 miejska komisja wyborcza w Gdańsku przyjęła protokoły głosowań z 31 obwodowych komisji wyborczych.
Urzędniczka przyznaje, że nie sposób jest przewidzieć, kiedy zakończy się w Gdańsku proces liczenia wyników wyborów.
- Spodziewam się za jakiś czas pojawi się u nas fala ludzi z komisji. Choćby z tak banalnego powodu jak ten, że niedługo dzieci przyjdą do szkół przedszkoli i komisje będą musiały się spakować i przejść do innych, mniejszych pomieszczeń - tłumaczy Wioleta Gaczoł.
To, że przedstawiciele danej komisji - w składzie przewodniczący i wiceprzewodniczący - dotrą w końcu do Urzędu Miejskiego z protokołami wcale nie oznacza, że jest to koniec jej ciężkiej pracy. Dla przykładu, jedna z komisji, która dowiozła dokumenty nie zabrała ze sobą załącznika, w której zawarte było stanowisko do zarzutów męża zaufania. To może być podstawą do nie przyjęcia protokołu.
Jak liczy się głosy w komisji?
Danuta Laskowska, przewodnicząca obwodowej komisji wyborczej nr 120, przy Alei Legionów 7, opowiada, jak przebiegał proces liczenia głosów.
- Karty do Sejmu były bardzo duże. Na takiej wielkiej płachcie papieru kratki są małe. To była trudność. Jak już ja nie mogłam znaleźć krzyżyka w kratce, to przychodziła koleżanka, aby mi pomóc. Układaliśmy karty najpierw na komitety wyborcze, a potem każdy komitet rozkładaliśmy na poszczególne osoby. No i doszła konieczność liczenia referendum. Pracy nie ułatwiało nam też ustalanie czy głos jest ważny. Choć były też takie przypadki jednoznaczne, że ktoś dopisał sam na karcie swojego "faworyta" z kratką i krzyżykiem. To z góry wiadomo, że taki głos jest nieważny - dodaje Danuta Laskowska.
Dużą przeszkodą w sprawnym liczeniu głosów w wyborach jest system informatyczny Państwowej Komisji Wyborczej, który odrzuca często wprowadzane dane.
- Liczenie głosów faktycznie zakończyliśmy około godz. 3.00 w nocy. I już sześć godzin czekamy na to, aby informatycy wprowadzili nasze wyliczenia do systemu. Okazuje się, że co chwila pojawia się jakiś błąd. Zaakceptowane zostały wyniki do Sejmu i referendum, ale jest problem z Senatem - tłumaczy członek jednej z komisji wyborczej w Gdańsku.
Dopóki system informatyczny ma kłopoty z przyjęciem wyników wyborczych, to nie można wygenerować protokołu komisji wyborczej. A to pod tym dokumentem ostatecznie muszą się podpisać wszyscy członkowie komisji wyborczej.
- Koledzy i koleżanki, będący członkami komisji wyborczej, już rozjechali się do domów. Kiedy system informatyczny przemieli w końcu nasze dane, będziemy musieli pojechać samochodem do każdego z nich, aby złożyli swój podpis pod protokołem. I dopiero potem przyjdzie kolej na Urząd Miejski - mówi wiceprzewodnicząca jednej z komisji wyborczych.