Kolorowo i ciepło – w tych dwóch słowach opisać można wernisaż wystawy, który odbędzie w „Mewce. Otwartej Pracowni” przy ul. Bliskiej 11A w Nowym Porcie. O tym, że opuszczony i zapomniany lokal zyska nowe życie, informowaliśmy naszych czytelników w lutym 2017 roku. Wtedy to Bartosz Zimniak i Emilia Strączek odebrali klucze do pierwszego „lokalu na start za złotówkę”, który był częścią rozpoczynającego się w tamtym czasie miejskiego programu, skierowanego do początkujących przedsiębiorców.
- Tutaj w „Mewce”, w naszej pracowni, chcielibyśmy uskuteczniać działania arteterapeutyczne – mówiła rok temu Emilia Strączek, współzałożycielka pracowni. - Poprzez zajęcia plastyczne za zadanie mamy przepracować jakiś problem. To może być problem dzieci z onkologii albo problem dorosłego człowieka borykającego się z nałogiem. To będzie też działalność edukacyjno - kulturalna, czyli warsztaty, które będą miały pokazać uczestnikom różne techniki plastyczne. Chcielibyśmy, żeby to była pracownia dla wszystkich. Przede wszystkim, by było to miejsce, które będzie zespalało mieszkańców Nowego Portu.
Dowodem przekucia słów na czyny jest m.in. Wydziergany wernisaż. Prace, które zostaną na nim zaprezentowane są dziełem uczestników i uczestniczek Pracowni Rękodzielniczej prowadzonej przez Olę Romanowską w Centrum Integracji Społecznej w Gdańsku TPBA koło Gdańskie.
- Jak tylko zobaczyłem te prace, zaproponowałem Oli Romanowskiej, żeby można było je przestawić w Mewce – mówi Bartosz Zimniak, współzałożyciel pracowni. - Te rękodzieła to godziny pracy na drutach czy szydełkach. Kilometry włóczki, wełny, tysiące supełków, setki pomponów, gama kolorystyczna po prostu oszałamia. Współpracujemy z lokalnymi instytucjami. To nie zawsze jest łatwe, bo każdy ma swój pomysł, swój interes, ale uważam, że trzeba być otwartym i ufać ludziom. Nigdy nie mam złych intencji. Gdy idę do ludzi z jakąś propozycją, zawsze staram się, aby była atrakcyjna dla oby stron. Uważam, że dla uczestniczek i uczestników wernisażu to będzie ciekawe doświadczenie. To ważne, by móc pokazać swoje prace innym. Robienie czegoś, co trafi do szuflady, nie daje takiej satysfakcji.
Jakie prace dokładnie znajdą się na wernisażu?
Będzie to m.in. wielka mata, która przyciąga uwagę nie tylko z powodu rozmiaru, ale także dzięki ciekawej kolorystyce. Zawiśnie na ścianie. Na pewno ociepli nie tylko wnętrze lokalu, ale i wnętrza tych, którzy pojawią się na wernisażu. Interesująco wygląda też praca, która przypomina mandalę, czyli buddyjski motyw artystyczny wykorzystujący koło oraz kwadrat. Mandale tworzy się w stanie zbliżonym do medytacji.
- To jest bardzo terapeutyczna praca, dlatego, że stworzyła ją kobieta, która choruje na stwardnienie rozsiane – wyjaśnia Bartosz Zimniak. - To była praca, która bardzo pozytywnie wpłynęła na układ nerwowy autorki.
Dzieła przedstawione na wernisażu, to efekt wielomiesięcznej pracy. W projekcie udział brało 10 osób.
- Ja także dołożyłem tutaj swoją cegiełkę, nauczyłem się dziergać – dodaje Bartosz Zimniak.