Małgorzata Niezabitowska i Marek Jurek o cenzurze w PRL i 35 latach wolności słowa. WIDEO i FOTO

Małgorzata Niezabitowska - rzecznik rządu Tadeusza Mazowieckiego oraz Marek Jurek - były marszałek Sejmu z ZChN, przypomnieli w czasie Święta Wolności i Praw Obywatelskich, na czym polegała cenzura w czasach PRL i jak została obalona. Spotkanie prowadzili dziennikarze Magdalena Rigamonti i Jarosław Włodarczyk.
01.06.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Cztery osoby siedzą w fotelach, trzymają w dłoniach mikrofony
O cenzurze w mediach rozmawiali (od lewej): Magdalena Rigamonti, Marek Jurek, Małgorzata Niezabitowska i Jarosław Włodarczyk
fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

Cenzura w PRL

W czasie debaty "Wolne media w wolnej Polsce – 35 lat bez cenzury" Małgorzata Niezabitowska i Marek Jurek przypomnieli na czym polegała cenzura w czasie socjalizmu. Istniała w formie Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Wydawnictw i Widowisk. Cenzorzy wycinali i usuwali nie tylko teksty z gazet, ale także z książek, widowisk teatralnych czy filmów, a nawet cenzurowali teksty piosenek. 

Partia miała także monopol na papier, drukarnie i dystrybucję prasy.  

Debata dziennikarzy: - Rolą mediów jest stanie po stronie prawdy, a nie po stronie polityków

W 1989 roku 93 procent wszystkich pism codziennych i 50 proc. wszystkich czasopism było w jednym ręku. RSW to był ogromny koncern, który posiadał 17 drukarni i 35 tysięcy kiosków, w całości kierowany przez ludzi związanych z partią komunistyczną,

Niezabitowska wspominała swoją pracę dziennikarską w tamtym czasie: - Najpierw próbowałam w tygodniku “Kultura”. Później również moją sztukę o Solidarności zablokowała cenzura i wreszcie nie pozwolono wydać mojej książki. 

Marek Jurek: wspominał, że jako działacz gdańskiego Ruchu Młodej Polski wydawał prasę podziemną. 


ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ 

 

Po upadku komunizmu

Po upadku komunizmu powstała Komisja Likwidacyjna. Rozdzielano tytuły, przejmowano drukarnie, rozparcelowano RSW Prasa-Książka-Ruch. Porozumienie Centrum Jarosława Kaczyńskiego dostało wtedy “Express Wieczorny”. “Rzeczpospolita” stała się gazetą wolną, quasi-rządową. Przywrócono “Tygodnik Solidarność”. Powstała “Gazeta Wyborcza”. 

Marek Jurek skarżył się: - Moje Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe nie dostało wtedy nic. Każdy wziął po kawałku, a my nic. Starliśmy się w ramach demonopolizacji o “Głos Wielkopolski”, ale się nie udało. Państwo realizowało transformację, a my dalej wydawaliśmy własnym sumptem, chałupniczo. 

Przypomniał też, że już po 1989 roku Jerzy Urban przypuścił w tygodniku ‘Nie” atak na demokratyczne państwo: - Dla Urbana demokratyczni politycy to byli albo oszuści karierowicze, albo fanatycy i fundamentaliści chrześcijańscy.  

Małgorzata Niezabitowska, jako rzeczniczka rządu, mówiła, że chciała, aby tłumaczono w wolnych mediach w sposób przystępny na czym polega transformacja i reformy Balcerowicza. Ale nikt nie chciał rządzić TVP: - Z radiem i telewizją był ogromny problem. Nikt nie chciał obejmować mediów. Szefem Radiokomitetu był Jerzy Urban. Był prezesem radia i telewizji. Mazowiecki zapraszał różnych ludzi filmu, mediów, teatru. Nikt nie chciał objąć Radiokomitetu. Premier w akcie rozpaczy zaprosił Andrzeja Drawicza, tłumacza literatury rosyjskiej. Drawicz mówi: “Ja to wezmę, ale ja nawet nie mam telewizora, ja się na tym zupełnie nie znam”.  

Mówiono także o prezesurze Wiesława Walendziaka i tzw. pampersach na początku lat 90. 

Marek Jurek ocenił: - To był jedyny dobry okres w polskim systemie medialnym. Powstały małe rozgłośnie radiowe, które decentralizowały Polskę. To był okres, przez dwa lata, kiedy można było niewygodne pytania stawiać lewicowej i liberalnej władzy.


ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ ZE SPOTKANIA

 

TV

Ceremonia otwarcia Mistrzostw Europy w Wioślarstwie Morskim