Co robi Baba z Wrzeszcza?
Jak Baba z Wrzeszcza, czyli Martyna Nagórska, tłumaczy na Facebooku: “zajmuję się zbieractwem i rozdawnictwem, a przy okazji rękodzielnictwem i recyklingiem, czyli tym, czym właściwie każda Baba… Jeżeli dodam, że robię to za darmo i zamierzam działać na minimalnym budżecie, to już zupełnie jak każda.”
- Pomysł, by zająć się taką działalnością przyszedł mi do głowy w trakcie pandemii, kiedy wiele osób czuło, że trzeba coś robić, żeby nie zwariować - opowiada Martyna Nagórska. - Na dobre zakiełkował, kiedy koleżanka zaproponowała mi przekazanie włóczek po swojej teściowej, która odeszła. Koleżanka przyjechała z Poznana autem pełnym tkanin, włóczek, guzików, zamków. Tylko jedna pani uzbierała tego tyle przez całe życie, że wypełniła samochód po brzegi, a ja wiedziałam, że nie będę w stanie sama zużyć tego wszystkiego. To mi otworzyło głowę, pomyślałam, ile takich skarbów jeszcze jest gdzieś w szafach i w pawlaczach, skrzętnie zbieranych przez lata. Postanowiłam przekazać dalej i uchronić przed wysypiskiem.
Sąsiedzi i Fundusz Innaczej
“Poznański skarb” był bodźcem do kolejnego kroku. Martyna Nagórska zaproponowała swoim sąsiadom z kamienicy przy Jaśkowej Dolinie, by założyć sąsiedzką pracownię krawiecką w nieużywanym małym pomieszczeniu na strychu, a równocześnie za namową koleżanki wystartowała w gdańskim Funduszu Innaczej. Innowacja społeczna lokalnego recyklingowania tkanin i pasmanterii otrzymała grant, który pozwolił na odświeżenie ścian w przyszłej pracowni, a specjaliści z Funduszu pomogli doprecyzować pomysł i uświadomili Babie z Wrzeszcza, że będzie musiała “pójść w media społecznościowe”.
- Wieść niosła się więc przez internet i worków pełnych skarbów zaczęło się pojawiać coraz więcej i więcej, jak przez pączkowanie. Pierwsza i największa grupa darczyńców to osoby, które sprzątają mieszkania po rodzicach, czy dziadkach. Druga to osoby, które same dziergają, albo szyją i czasem opróżniają szafy z niepotrzebnych materiałów - opowiada Martyna Nagórska. - Staram się na bieżąco przekazywać te dary tam, gdzie wiem, że zostaną wykorzystane. Każda szkolna pracownia, warsztat terapii zajęciowej, dom sąsiedzki, czy koło seniora może nawiązać z nami kontakt, jeśli potrzebuje materiałów do pracy.
Dziergaj siatki na hełmy wraz z Babą z Wrzeszcza
Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie, Baba z Wrzeszcza raz na dwa tygodnie organizuje warsztaty dziergania siatek maskujących na hełmy dla ukraińskich żołnierzy. Otwarte wydarzenie odbywa się we wrzeszczańskim Domu Sąsiedzkim w Pałacu (al. Grunwaldzka 5) - najbliższe już 4 lutego, w sobotę, o godz. 15.
- Z potrzebą dziergania siatek wyszła Ola Kamińska z fundacji Zupa na Monciaku. Oni co miesiąc jeżdżą z darami na Ukrainę, przywieźli mi stamtąd siatkę na wzór, a teraz co miesiąc zabierają ze sobą nasz urobek z warsztatów - tłumaczy Martyna Nagórska. - Siadamy przy herbacie i drożdżówce w polsko - ukraińskiej ekipie osób w różnym wieku i wspólnie pracujemy. Zapraszamy, by do nas dołączyć. Można dziergać, albo ciąć tkaniny na paseczki i wiązać je na siatkach. To bardzo relaksujące zajęcie. Zachęcam też, by przynosić ze sobą włóczki i materiały. Zwłaszcza te pierwsze są teraz bardzo potrzebne. Włóczki można przynieść także w postaci starego swetra, czy szalika. Sami je sprujemy i przetworzymy. Jeśli nie do dziergania siatek, posłużą dziewczynom z Ukrainy do robienia skarpet, które też pojadą do ich kraju.
Każdy skrawek, każdy kłębuszek
Maryna Nagórska stara się uchronić przed śmietnikiem każdy skrawek materiału, włóczki, czy guzik. - W workach znajduję naprawę maciupkie kłębuszki, skrupulatnie zebrane i posegregowane przez całe lata. Panie, których krawieckie zbiory do mnie trafiły, niczego nie wyrzucały. Jednym z celów, który staram się realizować na profilu Baba z Wrzeszcza, jest dawać ludziom inspirację, co można zrobić z tych resztek. Nawet nie dlatego, żeby ktoś sam je przerobił, bo nie każdy ma do tego talent i cierpliwość, ale żeby pokazać, że pewnych rzeczy nie trzeba wyrzucać, że to, co dla nas może być śmieciem, dla kogoś innego może być cennym materiałem, z którego można coś wyczarować - podkreśla.
Planistka ratuje tkaniny
Można by się spodziewać, że Baba z Wrzeszcza jest krawcową - ale nic podobnego. Szycia nauczyła się pomagając swojej babci w fastrygowaniu i robieniu wykrojów. Pierwsze spodnie uszyła jako osiemnastolatka, a kiedy powstała jej pierwsza czapka na drutach? Nawet nie pamięta.
Z zawodu jest architektką, przez 14 lat pracowała w Gdyni jako planistka miejska. Od niedawna zajmuje się konsultacjami społecznymi w ramach własnej działalności, wykorzystując doświadczenia z pracy w urzędzie, gdzie przez ostatnie lata szefowała zespołowi projektowemu i ds. partycypacji.
Ale właściwie - dlaczego Baba z Wrzeszcza?
- Bo uważam się za babę z Wrzeszcza - śmieje się Martyna Nagórska. - Znajomi radzili, że może lepiej będzie “babka”. Ale nie, do mnie pasuje właśnie ta konkretna baba.
Baba z Wrzeszcza podkreśla, że nie istniałaby bez wsparcia wielu osób, choćby swoich sąsiadów, a także, że chętnie przekaże swój model działania do innej gdańskiej dzielnicy, czy nawet kamienicy, bo skarbów w pawlaczach i szafach jest wciąż tak wiele, że sama nie da rady…
Jakie dary można przekazać Babie z Wrzeszcza i jak to zrobić? Jak skorzystać z zasobów?
W obu przypadkach wystarczy skontaktować się z Martyną Nagórską na profilu Baba z Wrzeszcza na Facebooku (jest tam także nr telefonu) lub przez messengera.
Lista rzeczy przyjmowanych przez BzW:
- tkaniny (ale nie ubrania!),
- włóczki i włóczkowe wyroby nadające się do prucia,
- nici wszelkiego rodzaju, w tym do haftowania (muliny, kordonki itp.),
- pasmanteria: tasiemki, zamki błyskawiczne, guziki itp.
- igły, szpilki, miarki i nożyczki krawieckie, tamborki, naparstki, druty, szydełka
- a także maszyny do szycia
Pomocne w działalności Baby z Wrzeszcza będzie też lajkowanie jej postów i udostępnianie - tych zwłaszcza, w których zwraca się z apelem o konkretny rodzaj materiałów.