• Start
  • Wiadomości
  • “Noc kryształowa” po 80 latach. Wolne Miasto Gdańsk i zagadka spóźnionego pogromu

“Noc kryształowa” po 80 latach. Wolne Miasto Gdańsk i zagadka spóźnionego pogromu

Mija 80 lat od wydarzeń “Nocy kryształowej” - nazistowskiego pogromu, dokonanego na niemieckich Żydach. Warto zwrócić uwagę, że w Wolnym Mieście Gdańsku antysemicki tumult przeprowadzono kilkadziesiąt godzin później niż na terytorium III Rzeszy. Dlaczego?
13.11.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
W maju 2009 r. odsłonięto w Gdańsku pomnik Kindertransportów - na 70. rocznicę ewakuacji żydowskich dzieci z nazistowskiego Gdańska do Wielkiej Brytanii. Akcja była jednym ze skutków 'nocy kryształowej'. Podobne pomniki postawiono także w kilku miastach w Niemczech. Ich autorem jest nieżyjący już Frank Meisler, który jako żydowski chłopiec, został uratowany z Gdańska właśnie dzięki Kindertransportom
W maju 2009 r. odsłonięto w Gdańsku pomnik Kindertransportów - na 70. rocznicę ewakuacji żydowskich dzieci z nazistowskiego Gdańska do Wielkiej Brytanii. Akcja była jednym ze skutków 'nocy kryształowej'. Podobne pomniki postawiono także w kilku miastach w Niemczech. Ich autorem jest nieżyjący już Frank Meisler, który jako żydowski chłopiec, został uratowany z Gdańska właśnie dzięki Kindertransportom
Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl

 

Nie był to pierwszy pogrom antysemicki, przeprowadzony przez hitlerowców. Żydowskie sklepy i synagogi w Niemczech napadano i dewastowano już wcześniej. Jednak ten, z nocy 9 na 10 listopada 1938 roku, był zorganizowany na niespotykaną dotąd skalę.

“Noc kryształową”, Joseph Goebbels - minister propagandy - uważał za swój osobisty sukces. Obszernie pisał o tym w swoich dziennikach. To Goebbels, za przyzwoleniem Hitlera, skoordynował antyżydowskie wystąpienia w całych Niemczech. Wolne Miasto Gdańsk pominięto w całej intrydze, bowiem nie leżało w granicach III Rzeszy i miało osobny status, nadzorowany przez Ligę Narodów.

Sekwencja wypadków była następująca:

  • w marcu 1938 roku polskie władze wprowadziły ustawę, zgodnie z którą osoby posiadające paszporty Rzeczpospolitej Polskiej, automatycznie traciły prawo do polskiego obywatelstwa, jeśli przebywały za granicą kraju dłużej niż pięć lat. Ustawa ta uderzała głównie w 70 tys. polskich Żydów, którzy zamieszkali w Niemczech i Austrii
  • w sierpniu odpowiedziały na to władze III Rzeszy, ogłaszając, że dla obcokrajowców anulowano wszystkie pozwolenia stałego pobytu i trzeba starać się o nowe pozwolenia. Tysiące polskich Żydów w Niemczech nie miało szans na legalizację swojego pobytu - stawali się bezpaństwowcami. Warszawa zadeklarowała, że polscy Żydzi, którzy utracili obywatelstwo mogą mimo to wjechać do Polski, ale tylko do końca października 1938 r.
  • 26 października gestapo przystąpiło do akcji deportowania polskich Żydów. Tym sposobem przed 1 listopada 1938 roku ok. 15 tys. osób naziści wydalili z terytorium III Rzeszy na granicę polsko-niemiecką w Zbąszyniu. Polacy jednak odmówili wpuszczenia ich do kraju. Deportowane żydowskie rodziny tkwiły w potrzasku, w fatalnych warunkach - bez dachu nad głową i pożywenia - pomiędzy kordonami wojska polskiego i niemieckigo. Zdarzały się przypadki samobójstw i popadnięcia w obłęd      
  • 7 listopada w Paryżu 17-letni polski Żyd Herszel Grynszpan wszedł do ambasady Niemiec i oddał tam pięć strzałów z rewolweru do sekretarza tej placówki, Ernesta von Ratha. Miała to być zemsta za krzywdę, jaka spotkała bliskich Herszela Grynszpana. Wśród deportowanych do Zbąszynia znajdowali się jego rodzice oraz brat i szwagierka
  • 9 listopada Ernest von Rath zmarł wskutek ran postrzałowych



Teraz będzie działać naród

Na wieść o śmierci dyplomaty, jeszcze tego samego dnia, Goebbels zapisał w swoim dzienniku: “Teraz chcemy porozmawiać otwarcie. W Hesji duże manifestacje antysemickie. Pali się synagogi. Gdyby teraz można było uwolnić gniew ludu!”.

Cała hitlerowska elita znajdowała się w tych dniach w Monachium, gdzie uroczyście obchodzono 15. rocznicę puczu piwiarnianego. Notatka w dzienniku Goebbelsa, z datą 10 listopada: “Przedstawiam Führerowi całą sprawę. On decyduje: pozwolić na dalsze demonstracje. Wycofać policję. Żydzi mają raz wreszcie poczuć, co oznacza gniew narodu. To jest słuszne. Zaraz przekazuję właściwe polecenia policji i partii. Następnie przemawiam w odpowiednim duchu przed kierownictwem partii. Burzliwa owacja. Wszyscy zaraz pędzą do telefonów. Teraz będzie działać naród”.

Rozwój wypadków był błyskawiczny. Gdy Goebbels po północy wyszedł z hotelu, dostrzegł na niebie łunę - płonęła już monachijska synagoga. Polecenie: niech się wypali do końca, ale należy czuwać nad bezpieczeństwem sąsiednich budynków, by nie ucierpiały od ognia. W ciągu następnych godzin z całych Niemiec do nazistowskiego dowództwa zaczęły spływać meldunki. Najpierw mowa była o pięćdziesięciu płonących synagogach w całych Niemczech, wkrótce liczba wzrosła do 75. Hitler natychmiast zarządził, by aresztować 25-30 tys. Żydów. Goebbels zapisał: “To da efekt. Powinni wiedzieć, że nasza cierpliwość już się wyczerpała”.

 

9 listopada 1938 r. Płonie synagoga w mieście Siegen (Nadrenia Północna Westfalia) - jedna z setek, które w Niemczech zaatakowali naziści podczas 'nocy kryształowej'
9 listopada 1938 r. Płonie synagoga w mieście Siegen (Nadrenia Północna Westfalia) - jedna z setek, które w Niemczech zaatakowali naziści podczas 'nocy kryształowej'
nieznany, domena publiczna

 

Skutki pogromu:

  • śmierć blisko 100 osób narodowości żydowskiej
  • tysiące pobitych
  • ok. 100 doszczętnie zniszczonych synagog i 300, w których podłożono ogień
  • ok. 8000 splądrowanych i zniszczonych żydowskich sklepów
  • setki zdemolowanych domów mieszkalnych
  • setki zbezczeszczonych żydowskich cmentarzy - kirkutów

 

Goebbels zanotował w dzienniku, że wydał zarządzenie o zakończeniu akcji. “Gdybyśmy pozwolili na kontynuację, to pojawiłoby się niebezpieczeństwo, że wmiesza się motłoch”. Resztę miała załatwić propaganda. Niemieckie gazety i radio jeszcze przez kilka dni były pełne agresji pod adresem żydowskiej mniejszości. Goebbels ukuł hasło “noc kryształowa”. Dlaczego akurat taka? Noc, podobnie jak następujący po niej poranek miały być "kryształowe", bowiem bojówkarze tłukli rzekomo kryształowe szyby wystaw i żyrandole mieszkań. Niczym "ręka sprawiedliwości" uderzali w Żydów, pasożytujących na “zdrowym ciele” niemieckiego społeczeństwa.

 

Gdańscy naziści też tego chcą

Akcja bojówek na terytorium III Rzeszy została po kilkunastu godzinach odwołana, ale co z Wolnym Miastem Gdańskiem?

Tutaj najwyraźniej Hitler i Goebbels nie mieli początkowo wyrobionego zdania. To dla nich - mimo wszystko - gra na innym “fortepianie”. Gauleiter Gdańska, Albert Forster był z nimi na uroczystościach w Monachium. Goebbels zanotował 8 listopada: “Wczoraj: [...] Z Forsterem omówienie pewnych problemów Gdańska. Polska będzie musiała wkrótce ustąpić z kraju Gdańskiego”.

- Interesujące wyjaśnienie powodów, dla których do 'nocy kryształowej' w Gdańsku doszło później, znajdujemy we wspomnieniowej książce Helmutha Mosberga "Losy wschodniopruskiej rodziny", która opublikowana została w Niemczech, w latach 80 - mówi Jagoda Załęska-Kaczko, historyczka architektury, badaczka dziejów Wolnego Miasta Gdańska. - Autor należał do Hitlerjugend, był synem gdańskiego dziennikarza, zaprzyjaźnionego z Hermannem Rauschningiem, prezydentem Senatu Wolnego Miasta Gdańska. Z książki wynika, że 'noc kryształową' w Wolnym Mieście Gdańsku opóźniono aż do czasu wyjazdu Wysokiego Komisarza Ligi Narodów do Berlina.

Ambicja Forstera była wielka, zawsze chciał uchodzić w gronie nazistowskich działaczy za prymusa. Zapewne nie wyobrażał sobie powrotu bez specjalnych rozkazów do Gdańska, gdzie niemieckie gazety już szeroko relacjonowały wydarzenia “nocy kryształowej” w Niemczech. Działał bez zgody Führera? To mało prawdopodobne. Forster był bawarczykiem, Hitler specjalnie wysłał go na początku lat 30. do Wolnego Miasta Gdańska. Cel: wprowadzać nazistowskie porządki wbrew traktatowi wersalskiemu. NSDAP pod kierownictwem Forstera rządziła w mieście, dzięki zwycięstwu w wyborach w maju 1933 r. To był wielki sukces, oklaskiwany w całych Niemczech i potwierdzenie skuteczności Hitlera jako świeżo upieczonego kanclerza, od końca stycznia 1933 r.

Dogrywka “nocy kryształowej” na terytorium Wolnego Miasta Gdańska zaczęła się od próby podpalenia synagogi w Sopocie, z czwartku na piątek (11/12 listopada). Bez spodziewanego skutku.

 

Synagoga Wielka w Gdańsku - stan pod koniec XIX w. Po lewej widać fragmenty dawnej zabudowy, która dzisiaj stanowi część Domu Harcerza przy ul. Za Murami
Synagoga Wielka w Gdańsku - stan pod koniec XIX w. Po lewej widać fragmenty dawnej zabudowy, która dzisiaj stanowi część Domu Harcerza przy ul. Za Murami
mat. archiwalne

 

W piątek nazistowskie bojówki w Gdańsku przystąpiły do zmasowanej akcji. Tym bardziej bolesnej dla Żydów, że o zmierzchu zaczynał się szabas. Synagoga w Sopocie, podpalona ponownie - tym razem spłonęła. Splądrowano i zdewastowano synagogę we Wrzeszczu. Mniejsza bożnica przy ul. Szopy została obrzucona gradem kamieni.

Niemieccy bojówkarze “polowali” na Żydów, choć nie tak krwawo, jak trzy dni wcześniej, w III Rzeszy - było wielu pobitych, ale bez ofiar śmiertelnych.

Na szczególną uwagę zasługuje los Wielkiej Synagogi, która od 1887 roku stała mniej więcej tam, gdzie dzisiaj jest Gdański Teatr Szekspirowski. Gdy nazistowskie bojówki stanęły przed świątynią, drzwi się otworzyły i z wnętrza wyszło kilku mężczyzn - weteranów I wojny światowej. Żydzi z odznaczeniami bojowymi za męstwo w szeregach pruskiej armii. Być może był to ostatni moment, gdy takie zasługi coś znaczyły. Naziści odpuścili, zapewne również dlatego, że synagoga stała po sąsiedzku z gmachem gdańskiej policji. Następne miesiące pokazały, że gauleiter Forster nie dał za wygraną. Koniecznie chciał ogłosić, że Gdańsk jest pierwszym niemieckim miastem wolnym od Żydów.  

 

Pogrom według Güntera Grassa

Świadkiem tych wydarzeń w Gdańsku był 11-letni Günter Grass, przyszły laureat literackiej Nagrody Nobla. Dopiero w 2006 roku, już jako pisarz o światowej sławie, przyznał się do dziecięco-młodzieńczej fascynacji hitleryzmem i służby w dywizji pancernej Waffen SS pod koniec wojny. “Byłem małym, wstrętnym nazistą” - wyznał.

Grass atmosferę “nocy kryształowej” w Gdańsku przedstawił w powieści "Blaszany bębenek" z roku 1959, która - jak dziś wiadomo - stanowi akt ekspiacji. Wyobraźnia pisarza miesza się z tym, co widział i słyszał jako 11-latek. Nie jest to pamiętnikarski opis wydarzeń w samym Gdańsku, ale Grassowi trudno zarzucać, że wyobraźnia przerosła bestialstwa, jakie Niemcy zgotowali w tamtych dniach Żydom.

Bohater “Blaszanego bębenka”, mały Oskar Matzerath widzi płonącą Wielką Synagogę - choć w rzeczywistości skończyło się na nieudanej próbie podpalenia.

Mazerath biegnie sprzed świątyni do pasażu handlowego Zbrojowni, gdzie jego ulubiony sklep z zabawkami prowadzi Żyd - Sigismund Markus. Oskar znajduje go tam w stanie "jaki od tej pory uniemożliwiał mu, przynajmniej na tym świecie, sprzedawanie blaszanych bębenków".

 

Synagoga Wielka w Gdańsku - widok od strony dzisiejszego Forum Gdańsk
Wielka Synagoga w Gdańsku - widok od strony dzisiejszego Forum Gdańsk
mat. archiwalne

 

Sklep Markusa jest właśnie niszczony przez bojówkarzy. Grass pisze, że na szybie wystawowej - w poprzek - napastnicy napisali farbą "Żydowska świnia". Potem stłukli szybę i "gardząc drzwiami" weszli przez nią do środka.

Bohater książki opowiada: "Zastałem ich jeszcze przy zabawie, gdy i ja wszedłem przez wystawę do sklepu. Kilku spuściło spodnie, wycisnęło brunatne kiełbasy, w których widać było jeszcze na wpół strawiony groch, na żaglowce, małpki grające na skrzypcach i moje bębenki. Wyglądali wszyscy jak muzyk Meyn, mieli jak on mundury SA, ale Meyna tam nie było; jak i tych, którzy tam byli nie było gdzie indziej. Jeden wyciągnął sztylet. Rozpruwał lalki i za każdym razem był jakby rozczarowany, gdy z wypchanych tułowi i członków sypały się jedynie trociny.

Martwiłem się o moje bębenki. Moje bębenki im się nie podobały. Moja blacha nie przetrzymała ich gniewu, musiała milczeć i ulec. Markus natomiast umknął przed ich gniewem. Gdy chcieli porozmawiać z nim w jego biurze, nie zapukali, tylko wyłamali drzwi, chociaż nie były zamknięte na klucz".

Naziści znajdują Sigismunda Markusa siedzącego w fotelu za biurkiem. Bojówkarz z pacynkami zatkniętymi na palce dłoni, szturcha Żyda, ale ten nie reaguje. Jest martwy, po wypiciu trucizny.

 

Nazista Kampe dyktuje cenę

Społeczność żydowska w przedwojennym Gdańsku liczyła blisko 11 tys. osób. Antysemicka nagonka stała się codziennością na długo przed “nocą kryształową” - wkrótce po wyborach do Izby Ludowej Wolnego Miasta Gdańska, w maju 1933 r., gdy hitlerowska NSDAP zdobyła ponad 50% głosów. Właśnie wtedy miały miejsce pierwsze wystąpienia przeciwko gdańszczanom żydowskiego pochodzenia - szykanowano lub zwalniano adwokatów, lekarzy, aktorów teatralnych, studentów i robotników. Latem 1935 r. odbyły się zorganizowane napady na żydowskie sklepy i magazyny, wyznaczono też dla Żydów osobne miejsca na targowiskach. W 1938 r. mniejszości zakazano wstępu do teatrów, kin i hoteli oraz zaostrzono zakaz korzystania z łaźni miejskich. Osobne dekrety uniemożliwiały Żydom pracę w gdańskich urzędach oraz posiadanie broni.

Do czasu nocy kryształowej, na stałe z miasta wyjechały nieliczne rodziny wyznania Mojżeszowego.

 

ZOBACZ:

Muzeum Gdańska. Potomek żydowskiej rodziny podarował cenne dokumenty i pamiątki

 

Wypadki pierwszej połowy listopada uświadomiły społeczności żydowskiej w Gdańsku, że to ostatnie ostrzeżenie. Na 17 grudnia 1938 r. zwołano współbraci do Wielkiej Synagogi. Gmach był wypełniony po brzegi, blisko 2 tys. osób. Łzy i lamenty, gorące apele przemawiających: "Musimy wyjechać, póki nas nie zabijają". Zapadła decyzja o likwidacji żydowskich instytucji w mieście. Postanowiono, że pieniądze ze sprzedaży nieruchomości gminnych posłużą do sfinansowania transportów emigracyjnych.  

Żydowska starszyzna nie miała pojęcia, ile to wszystko było warte. Ktoś stwierdził, że milion gdańskich guldenów. Wiedzieli, że zdominowane przez nazistów władze Gdańska tyle nie zapłacą - zaproponowali więc połowę tej kwoty. Syndyk majątku gminy żydowskiej, Erwin Lichtenstein w towarzystwie dwóch starszych wspólnoty, spotkał się z Wernerem Kampe - funkcyjnym działaczem gdańskiej NSDAP, który zarządzał gruntami miasta. Kampe powiedział im, że transakcja musi być zawarta tu i teraz. Podał do podpisania gotowy akt notarialny z listą ośmiu dużych nieruchomości. Wielka Synagoga przy Reiterbahn 10/13 figurowała na pozycji pierwszej.

- Mamy na ten cel 300 tysięcy guldenów - stwierdził Kampe.

Żydzi próbowali protestować.

Stanęło na 330 tysiącach guldenów. Z tego 30 tysięcy trzeba było od razu wydać na spłatę zadłużenia hipoteki. Zostało 300 tysięcy guldenów na wyjazd Żydów z Gdańska na zawsze.

Naziści dali Żydom prawo do zabrania całego mienia ruchomego. Archiwum gminy wysłano najpierw do Żydowskiej Wspólnoty Jeruzalem, trafiło później do Hebrajskiego Uniwersytetu w Beth Sprinzak i jest dzisiaj własnością Żydowskiego Archiwum Centralnego. Część biblioteki została wywieziona do Żydowskiego Instytutu Naukowego w Wilnie, który w 1939 r. przeniesiono do Nowego Jorku. 10 dużych skrzynek z cennymi zbiorami Lesera Giełdzińskiego - kolekcjonera gdańskich przedmiotów obrzędowych - również pojechało do Nowego Jorku.

 

Uwolnili Gdańsk od Żydów

Termin rozbiórki Wielkiej Synagogi pierwotnie wyznaczono na 1 kwietnia 1939, ale ostatecznie wszystko przeciągnęło się o miesiąc. Naziści otoczyli gmach drewnianym płotem i umieścili na nim transparent: "Nadejdź ukochany maju i uwolnij nas już od Żydów".

W końcu przyszli robotnicy z kilofami. Rozbiórka trwała do lata.

Na początku wojny wyburzona została bożnica na Szopach. Spaloną synagogę w Sopocie rozebrano najwcześniej - już wiosną 1939 r.

Czekając na swoją kolej do wyjazdu, Erwin Lichtenstein z przerażeniem stwierdził, że jego znajomi Żydzi w Warszawie w ogóle nie rozumieją, co ich może spotkać. Już w kwietniu 1939 r. Lichtensteinowie opuścili swoje gdańskie mieszkanie, sprzedali meble i w wynajętych pokojach odliczali dni, dzielące ich od podróży. Zdecydowali się na Palestynę. Do Tel Awiwu wysyłali skrzynkę z maszyną do szycia, książkami i niewielką resztą dobytku.

 

'Nadejdź ukochany maju i uwolnij nas już od Żydów'
'Nadejdź ukochany maju i uwolnij nas już od Żydów'
mat. archiwalne

 

Gdańsk opuszczały grupy Żydów liczące od kilkudziesięciu do kilkuset osób. Pierwszy transport wyruszył 20 marca 1939. Ostatni: 26 sierpnia 1940 r. Cztery z nich wiozły same dzieci. Zdarzały się sceny rozdzierające serce - Lichtenstein widział, jak zapłakany ojciec biegł za autobusem, wywożącym jego córkę. Bogaci wyjeżdżali na własny koszt - osobno. Gdańscy Żydzi znaleźli swoje nowe miejsce w Wielkiej Brytanii, USA, Palestynie, Ameryce Południowej, a nawet w krajach afrykańskich.

W październiku 1941 szef SS Heinrich Himmler wydał zakaz wypuszczania Żydów z terenów kontrolowanych przez III Rzeszę. W Gdańsku było ich jeszcze ok. 500 - znaleźli się w KL Stutthof, gdzie zostali zamordowani.

 

Noc kryształowa dzieje się nadal

Pamięć o Żydach w Wolnym Mieście Gdańsku wróciła dopiero po upadku PRL. Zaczęły pojawiać się opracowania profesjonalnych historyków i publikacje o charakterze wspomnieniowym.

W pierwszej połowie października 2018 r., staraniem Muzeum Gdańska, odsłonięto makietę Wielkiej Synagogi, tuż obok Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, gdzie stała do lata 1939 r.

W sobotę, 10 listopada, grupa działaczy gdańskiego Komitetu Obrony Demokracji zorganizowała wiec, pod hasłem "Trójmiasto mówi nie faszyzmowi, nacjonalizmowi, rasizmowi i antysemityzmowi". Data bardziej odpowiadająca nocy kryształowej w III Rzeszy, niż w Wolnym Mieście Gdańsku, ale to dlatego, że właśnie 9 listopada, prawie trzy dekady temu, ustanowiono Międzynarodowy Dzień Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem.

 

8 października 2018 r. - uroczystość odsłonięcia makiety Wielkiej Synagogi. Przemawia Michał Samet, przewodniczący odnowionej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku
8 października 2018 r. - uroczystość odsłonięcia makiety Wielkiej Synagogi. Przemawia Michał Samet, przewodniczący odnowionej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Obchody w Gdańsku zorganizowane były po raz pierwszy. Manifestanci w rękach trzymali białe róże, na parasolkach mieli wypisane hasło „Faszyzm stop” (po jednej białej literze na każdej czarnej parasolce). Przeszli spod Złotej Bramy do murów Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Był wśród nich prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, który powiedział: - Pamiętajmy, że noc kryształowa dzieje się nadal w różnych miejscach świata. Powodów do nienawiści, do mordowania człowieka przez człowieka jest wiele. Dopóki to się dzieje, wszyscy wrażliwi, świadomi ludzie, gdziekolwiek żyją, powinni w takie rocznice gromadzić i budować kordon sanitarny wokół puszki Pandory z nienawiścią, rasizmem, antysemityzmem i ksenofobią.

Paweł Adamowicz dodał też: - Prawa człowieka nie mają narodowości, nie znają rasy ani płci, są wspólne dla wszystkich ludzi. Dlatego trzeba wracać do haniebnych kart z tej niedawnej historii, by się uwrażliwiać. Człowiek ma tę przywarę, że często dotyka go amnezja. Niepamięć jest często sterowana i wywoływana przez propagandę, ludzi złej woli. Dlatego musimy być strażnikami pamięci ofiar gdańskiej nocy kryształowej i tych, którzy mieszkali z nami przez setki lat, a którzy zostali wymordowani albo przymusowo wysiedleni z Gdańska.

Przy makiecie Wielkiej Synagogi manifestanci zapalili świeczkę i odczytali wiersz Wisławy Szymborskiej - “Nienawiść”:

 

Spójrzcie, jak wciąż sprawna,

Jak dobrze się trzyma

w naszym stuleciu nienawiść.

Jak lekko bierze wysokie przeszkody.

Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.

 

Nie jest jak inne uczucia.

Starsza i młodsza od nich równocześnie.

Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia.

Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.

 

Religia nie religia -

byle przyklęknąć na starcie.

Ojczyzna nie ojczyzna -

byle się zerwać do biegu.

Niezła i sprawiedliwość na początek.

Potem już pędzi sama.

Nienawiść. Nienawiść.

Twarz jej wykrzywia grymas

ekstazy miłosnej.

 

Ach, te inne uczucia -

cherlawe i ślamazarne.

Od kiedy to braterstwo

może liczyć na tłumy?

Współczucie czy kiedykolwiek

pierwsze dobiło do mety?

Porywa tylko ona, która swoje wie.

 

Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.

Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni.

Ile stronic historii ponumerowała.

Ile dywanów z ludzi porozpościerała

na ilu placach, stadionach.

 

Nie okłamujmy się:

potrafi tworzyć piętno.

Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.

Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.

Trudno odmówić patosu ruinom

i rubasznego humoru

krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.

 

Jest mistrzynią kontrastu

między łoskotem a ciszą,

między czerwoną krwią a białym śniegiem.

A nade wszystko nigdy jej nie nudzi

motyw schludnego oprawcy

nad splugawioną ofiarą.

 

Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.

Jeżeli musi poczekać, poczeka.

Mówią, że ślepa. Ślepa?

Ma bystre oczy snajpera

i śmiało patrzy w przyszłość

- ona jedna.

TV

Kamienica przy Toruńskiej 27 odzyskała blask